Jak pisałem trwanie przed Bogiem jest doskonałą modlitwą. Do niej nie potrzeba słów. ” Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie” (Mt 6,7). Trwanie jest stanem w którym swoją wolę poddaje się Duchowi Świętemu. Wtedy nie działa ludzkie “Ego” skażone ludzkimi przywarami, a podświadomość czysta od wiedzy, która w tym przypadku zakłóca stan umysłu. Podświadomość czerpie swoją siłę z “tajemnicy niewiedzy” (Jan od Krzyża). Niewiedza pozostawia możliwość stawiania pytań. Ta czynność budzi inspirację, chęć poznania i doznania. Trwanie przed Bogiem jest spotkaniem z Nieznanym, a zarazem fascynującym. Ta czynność nie potrzebuje odosobnienia. Można w każdej chwili i miejscu pogrążyć się w kontemplacji duszy. Do tego trzeba się zdystansować od zgiełku rzeczywistości, swoich przyzwyczajeń, urojeń i od tego co rozprasza umysł. Umysł musi otworzyć się na słowa skierowane od Stwórcy. W duszy można odczytywać nie tylko Prawdy wiedzy ale intencje Stwórcy: “Bóg daje nam serce zdolne do kontemplacji, ale jednocześnie powołuje nas do prorockiego i krytycznego zaangażowania w ból i cierpienia świata” (Richard Rohr, Poruszyć Światem s. 21). Trwanie jest związane z koniecznością miłowania. Miłość jest energią, którą ciężko zdefiniować, opisać. Miłość jest doświadczeniem pochodzącym od największej tajemnicy – Stwórcy. Ponieważ Bóg jest Aktem działającym, to wszystko co łączy się z Bogiem polega na działaniu. Modlitwa słowna, trwanie, kontemplacja polegają na dynamice którą trzeba uruchomić. Bierność w działaniu zamyka drogę do Boga. Do trzech wspomnianych czynności trzeba uruchomić wolę działania. Trzeba chcieć modlić się, trwać przed Bogiem, kontemplować. Wola uruchamia tak potrzebną dynamikę, aby zbliżyć się do Boskiej natury. Aby współdziałać z Bogiem trzeba nauczyć się Jego paradygmatów, narzędzi zrozumiałych dla obu stron.
Archiwum kategorii: Bez kategorii
Moja wiara cd.
Wszystkie mądrości, które ująłem w poprzednich wpisach dają wykładnie ludzkich postaw względem własnego życia i innych ludzi. Wiara daje przede wszystkim radość uczestniczenia w czymś niezwykłym, jakie jest istnienie. Niezależnie od Prawdy, której do końca się nie zna, to jest potrzeba wdzięczności do Stwórcy. Tu potrzebna jest ufność, która podpowiada, że skoro Bóg nas stworzył, to nie po to, aby się nad człowiekiem znęcać. Za tym idzie wyższa racja, która jest dla człowieka zagadką. Ta niewiadoma jest intrygująca. Kto nie cieszy się życiem sam sobie zadaje ból. Znam ludzi, którzy cały czas umartwiają się i są zatroskani. Z reguły są to ludzie zgorzkniali, wiecznie nieszczęśliwi, smutasy, bez kija nie podchodź. Tacy ludzie sami oddalają się od wszystkiego co jest piękne. Piękną muzykę można słuchać cierpiąc jednocześnie na ból zęba. Jedno nie wyklucza drugiego. Patrząc z pokładu satelity indywidualne troski są niczym wobec całej ziemi. Dobro jest sentencją, że niezależnie od naszych odczuć i trosk pociąg i tak odjedzie z peronu trzeciego.
Ważne w życiu jest poczucie godności do samego siebie, bo jesteśmy stworzeni na podobieństwo Stwórcy. Pierwszym przykładem jest postać Jezusa. To On ujawnił kim jest Bóg. Jego zmartwychwstanie jest koronnym dowodem Jego istnienia. Jezus zmartwychwstał tylko raz. Tym zaprzeczył teorii reinkarnacji.
Każdy może poznać Boga przez osobiste doświadczenia, które dzieją się blisko człowieka.
Obecny istnieje problem z pandemią. Pytanie, czy chodzić do Kościoła, czy zachować rozwagę laicką? Rozumiem tych, którzy szukają w Kościele boskiego wsparcia, ale Bóg nie oszczędza od katastrof nawet swoich obiektów sakralnych uważając je za profanum materialne. Pozostawił człowiekowi Świat w losowości zdarzeń. Dla Niego liczą się ludzie zachowania, czyny i postawy etyczne. To co otacza człowieka jest tylko rekwizytem theatrum życia. A to jako rzecz stworzona jest nicością. Pamiętam starszą zakonnicę, która twierdziła, że świecone jajko można spożywać, nawet jak jest zepsute. Twierdziła, że świecone jajko nie może szkodzić. Człowiek musi bronić się sam od przeciwności losu. Słowa abp Dzięga: “Nie lękaj się, Siostro i Bracie, jeśli tylko możesz, przyjmować Świętej Komunii na kolanach i do ust” należy uznać za nierozważne. Niekiedy Bóg udziela szczególnej Łaski, ale musi to wynikać z jakiś nieznanych boskich koncepcji. Wierni którzy zbyt pochopnie liczą na Jego szczególne dary są blisko granicy grzechu przeciw Duchowi Świętemu (np. w wybaczaniu win). Ufność Bogu nie zwalnia człowieka od roztropności. Jak musi przysłowie: “lepiej liczyć na siebie“. Nie można Boga uważać za koło ratunkowe w zwykłych ludzkich sprawach. Nie o to chodzi.
Modlitwy przebłagalne należy zachować dla zdarzeń nadzwyczajnych i beznadziejnych, gdzie człowiek bywa całkowicie bezradny.
Moja wiara cd.
Zbyt wiele osób ujawnia mi swoją wiarę w reinkarnację dusz, aby nie wzbudzać u mnie refleksji na ten temat. Jestem nadal przekonany, że człowiekowi jest tylko raz dane przeżyć ziemską przygodę. Argumentem jest poczucie własnej osoby. Reinkarnacja narzuca wielość w wymiarze etycznym. Można się zmieniać, doskonalić, ale zawsze jest się tą samą istotą, tym samym człowiekiem. Ponoć tylko niektóre, i to rzadko, osoby mają świadomość “byłego” istnienia, ale większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Chęć poprawy musi wynikać ze świadomości grzechu. Jeżeli tego nie ma, to wielokrotne życie nie spełnia warunku doskonalenia się. Jak mówi Paweł: “Postanowione ludziom raz umrzeć” (Hbr 9, 27). Równie psalmista podaje: „Czy jest ktoś, kto by żył, a śmierci nie zaznał?” (Ps 89, 49).
Śmierć fizyczna mówi sama za siebie, ale człowiek jako istota powołana do istnienia żyje nadal i ma świadomość istnienia. Jej miejsce w boskich promieniach, po śmierci w wyznacza stopień doskonałości w życiu ziemskim. Dusze doskonałe są bliżej Boga. Na końcu, w chłodzie promieni pozostają dusze, które odwróciły się od Boga. Ich cierpienie polega na świadomości tego co utraciły.
Wierzę, że Miłosierdzie Boże pozwoli w czasie przyszłym cieszyć się wszystkim duszom (apokatastaza) Miłością i bliskością Stwórcy.
Jak pisałem w poprzednim poście Stwórca jest Istotą działającą. Jest więc Aktem działającym i w tym pojęciu rozumiem istotę Boga. Ta skomplikowana konstrukcja słowna jest przyswajalna. Można ją przyrównać to innych działań natury niematerialnej, np. parakineza lub innych z natury parapsychologii. Działania te zostały przez wielu opisane i nie można je odrzucać.
Pojęcie to można zastosować do Jezusa, którego historyczność nie jest kwestionowana, a okoliczności Jego działania i śmierci mogą przekonywać, że takie zdarzenie miało miejsce. Zresztą postać Jezusa tłumaczy koncepcję powołania człowieka do roli syna Człowieczego i do dziedzictwa Bożego. Bóg stworzył istotę rozumną na swoje podobieństwo. Tym samym Bóg wyraził tęsknotę (albo szacunek) to istnienia cielesnego. Tak Bóg umiłował Świat, że…..(J ). Cała koncepcja Wcielenia jest tak piękna, że nie można z jej zrezygnować. Wiara w troistość Boga, niedorzeczna i politeistyczna ujawnia się w odsłonie Aktu działającego. To ujęcie też umyka czystemu filozoteizmowi, ale ja to przyjmuję i stało się to moją wiarą. Zaskakujące jest dla mnie samego, że piękność koncepcji może być argumentem wiary. Być może wiara jest czymś większym niż logiczne rozumowania. To coś, co się rodzi w głębi człowieka. Wynika również z pragnienia Miłości, Dobra. Te elementy daje człowiekowi wiara. Być może nie odbiegam tak daleko od wiary parafialnej (naiwnej).
Moja wiara
Moja wiara byłaby naiwna gdybym nie podparł ją o filozoficzne i rozumne podstawy. Wiara przeciętnego wierzącego opiera na przyjmowanie obrazów religijnych namalowanych przez hagiografów, ojców kościoła, słowem, twórców religii chrześcijańskiej. Nie zaprzeczam, że obraz (doktryna chrześcijańska) jest sam w sobie piękny i ma wiele zalet etycznych jak i estetycznych, ale ja mam potrzebę ją, choć w części, rozumieć. Dlatego poświęcam niemało czasu, aby zaspokoić mój głód poznania na ten temat. W tym celu przyjąłem fenomenologiczną metodę poznawczą, którą nazwałem filozoteizmem, w tłumaczeniu roboczym – wiara rozumna. Nie podzielam poglądu, że trzeba bezgranicznie zawierzyć i zaufać nauce Kościoła. Zbyt wiele poznałem mechanizmów propagandowych i partykularnych interesów instytucji wiary. Niezależnie od mojego stosunku do Kościoła jako instytucji przyjmuję logiczny pogląd, że istnieje Przyczyna sprawcza rzeczywistości w której przyszło mi żyć. Nawet ateusze podzielają pogląd, że tak skomplikowana rzeczywistość musi mieć jakiś zewnętrzny bodziec, aby wszystko tak się dopasowało i zagrało w jednej tonacji istnienia.
Wielu wiernych odbiera Świat na sposób zmysłowy. Rzecz w tym, że Przyczyna sprawcza ma inną naturę niż Świat stworzony i ucieleśnianie Stwórcy pozostaje na poziomie parafialnym. Z mądrości wielu doszedłem do wniosku, że Stwórca jest Istotą istniejącą tylko poprzez działanie. Dla wielu może to być szok – (Stwórca) działa nie posiadając bazy ontologicznej. Tu muszę się zastrzec, że moja percepcja umysłowa nie rozpoznaje namacalnie rzeczywistości duchowej i dlatego Stwórcę nie ujmuję jako Podmiotu ontologicznego. To rozpoznanie pozostawiam na okres gdy opuszczę świat istot żyjących.
Istotnym elementem wiary, zresztą zgodny z nauką Kościoła jest rozpoznanie w Bogu Osoby. Ateusze odrzucają ten aspekt. Zresztą kościoły Wschodu odbierają Boga w pojęciu panteistycznym. Jeżeli mam przyznać się do wiary z pominięciem wiedzy, to przyjęcie Boga Osobowego jest tym czynnikiem wiay w sensie stricto. W to trzeba uwierzyć, albo przyjąć bez udowodnienia. Moją wiarę w Osobowego Boga podpieram potrzebą kontaktu z Nierozponawalnym. Tym odbiegam od założeń filozoteizmu (wiary rozumnej). Nie wszystko da się ująć w ramach poznania oczywistego. Wiara ma w sobie tajemnicę wewnętrznych potrzeb Boga. Być może Stwórca wlał człowiekowi potrzebę Jego szukania. Wiele tekstów biblijnych o tym świadczy.
Odrzucam wszystko, co ma oznaki cudowności (np. dziewicze poczęcie NMP), ale dopuszczam niezwykłą ingerencję Boga w życiu człowieka. Tę prawdę opieram na własnych doświadczeniach, i to bogatych. Dostrzegam subtelności Opatrzności Bożej, która idzie w parze z wolną wolą człowieka.
Ważnym aspektem wiary jest duchowe odczuwanie obecności Bożej. Tego nie da się wytłumaczyć, to się czuje. To pomaga wejść z Bogiem w interakcję, którą nazywam trwaniem przed Bogiem (medytacja, modlitwa). Ten poziom wiary jest przysłonięty osobistą tajemnicą. Każdy ma inne odczucie i każdy ma inną potrzebę.
Dwu-punkt cd
Aby zrozumieć mechanizm metod dwu-punktu (metody medytacyjne) trzeba sięgnąć głęboko w strukturę rzeczywistości, na poziom głębszy niż subatomowy. Zwykli ludzie ograniczają się do odbioru rzeczywistości w skali makroskopowej wykorzystując do tego zmysły. Prawda jest ukryta w istocie Wszechświata. Należy wiedzieć, że to, co jest namacalne, jest wytworem energetycznym. W każdym punkcie przestrzeni znajduje się miliony przeróżnych informacji (sygnałów). Np. w jednym punkcie przestrzeni można odbierać setki stacji telewizyjnych, radiowych, promieniowanie kosmiczne, emisje lokalne itp. W jednym punkcie, to niezwykłe? Potrzebny jest jedynie filtr, aby informacje oddzielić od siebie i umiejętnie wykorzystać. Mózg człowieka jest nie tylko detektorem informacji, ale wysyła w przestrzeń własne sygnały. One to oddziałują na każdy punkt przestrzeni. Tak jak kwant światła może przetrwać miliardy lat, tak ludzka energia może podobnie. Energia jest niezniszczalna i wszystko co się generuje w ludzkim umyśle nie znika, lecz pozostaje jako zapis historyczny. Wszystko jest zapisywane jako informacja, ale nie tylko. Energia wysyłana z umysłu może być ukierunkowywana do dobrych, ale i złych oddziaływań. Zasięg ich jest nieskończony. Obecny człowiek zatracił pierwotne naturalne zdolności detekcji. Można do nich wrócić przez odpowiednie ćwiczenia. Sposobów medytacji jest wiele. Mechaniczne jak i duchowe mogą doprowadzić do nirwany (najwyższy stopień ukojenia). Duchowe mają wsparcie dodatkowe przez wewnętrzną siłę ducha. Bardzo ważna jest wrażliwość (empatia). Ona znajduje się w najgłębszych zakamarkach ludzkiej jaśni (mówi się w sercu). Nie należy lekceważyć możliwości oddziaływań na własne ciało i innych ludzi. Przez siłę ducha można czynić dobro, uszczęśliwiać ludzi, łagodzić ich stresy, przekazywać miłość, sprawiać innym radość. Tym oddziaływaniem człowiek zbliża się do Mądrości, która istnieje, i nikt myślący logicznie temu nie zaprzeczy. Gdziekolwiek się spojrzy widać Intelekt, zamysł inżynierski itp. Np. ludzki szkielet składa się z 200 części. Każda część ma perfekcyjną strukturę i składa się na niezwykłe działania. “Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieł”a (Rz 1,20). Psalmista był tak pewny istnienia z Stwórcy, że użył obraźliwej wypowiedzi: “Mówi głupi w swoim sercu: «Nie ma Boga» (Ps 14(13)). Hagiograf Księgi Mądrości pisał: “Głupi z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga, z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy” (Mdr 13,1). Psalmista wyjaśnia “niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza (Ps 19,2).
Dwupunkt
Dwupunkt to metoda uzdrawiania wykorzystująca zjawiska fizyczne (kwantowe). Jak podają fizycy kwantowi umysłem można wpływać na rzeczywistość. Znawcy przedmiotu poza kręgiem fizyków mówią, że jest to rodzaj medytacji. Medytacja opiera się na wewnętrznej energii, jej wibracji, którą można uporządkowywać, ukierunkowywać. Mechanizm opiera się na dwóch biegunach które różnią się potencjałami. Różnica wymusza ruch (działanie) w którym energia potencjalna zamienia się w inną energię (np. kinetyczną). Fizyka jest tu narzędziem, które pomaga zrozumieć i opisać zjawisko. Sedno jest umiejscowione w sile umysłu. Aby osiągnąć efekt trzeba udoskonalić swój umysł (serce) poprzez odpowiednie ćwiczenia. Jest wiele technik prowadzenia medytacji w samodoskonaleniu się. Można podzielić na medytacje na czysto techniczne, psychoterapeutyczne (joga, konfucjanzm, buddyzm, taoizm, i inne), albo w powiązaniu z duchowością religijną. W tej drugiej pomocna jest wiara, modlitwa, trwanie przed Osobą Wyższą. Medytacja duchowa jest silniejsza od technicznej bo zmotywowana jest zbliżeniem się do Nieznanego. W medytacji technicznej oczekuje się doznań, przeżyć, emocji.
Za pomocą medytacji można uczyć się języków obcych, uzdrawiać ciało, wpływać na poczucie szczęścia i interakcję z innymi. Magiczny dwupunkt może być użyty do przesyłania miłości, troski o bliskich, troski o naszą rzeczywistość – ziemię.
Przypisywanie dwupunktowi zjawisk kwantowych jest lekko przesadzone. Pod tym hasłem ukrywa się to, co jest jeszcze niezrozumiałe. Występują raczej podobieństwa opisowe i wspólny podmiot jakim jest energia. To co ich łączy to świadomość zmiany pojmowania rzeczywistości. Do tej pory panuje raczej materialistyczny światopogląd. Materia jest tym dobrem, z którym ma się do czynienia w zwykłym życiu. Każdą rzecz można obejrzeć, dotknąć. Najnowsza nauka podpowiada strukturę dynamiczną rzeczywistości, np. Stwórca jest Istotą stale działającą (Akt działający). Świat materialny jest wtórny do energii. Powstaje z niej, która jest tchnieniem Nierozpoznanej Przyczyny. Człowiek składa się z ciała i duszy, która jest legitymacją przynależności do Niepojętego. Magiczny dwupunkt jest historycznie stary, ale obecnie ożył przez zdobytą wiedzę. Ta wiedza pomaga stosować lepsze i skuteczniejsze metody doskonalenia się. Tłumaczy stan ludzkiej psychiki, poczucia zdrowia i szczęścia we własnym życiu. Pozwala zrozumieć własne słabości. Dwupunkt ujawnia najgłębsze tajniki wiedzy o budowie wszechświata i sposobie funkcjonowania w świecie.
Tak jak fizyka względności pomału staje się fizyką klasyczną, tak fizykę kwantową czeka ta sama przynależność. Wszystko jest kwestią poznania.
Mądrość innych mistrzów
Nie ma co zaprzeczać. Chrześcijanie, a zwłaszcza katolicy są przekonani, że Prawda jest im przynależna od Boga. Chyba nie zdają sobie sprawy, że inne narody miały w swej historii osoby (mistrzów, proroków), które równie sprawnie odczytywali prawdy ze stanu Prawdy, którą tę zdolność dał im Stwórca. Osoby takie jak Konfucjusz, Budda, Sokrates odczytane prawdy w swoim sumieniu przyjmowali tylko jako mądrość ludzką. Warto zapoznać się z innymi doktrynami filozoficzno-religijnymi, bo wiele się można od nich nauczyć. Można przekonać się, jak wiele praw i sentencji, jest zbieżnych z religią chrześcijańską. Te same, ale przekazywane z innego punktu odniesienia ubogacają wiarę i wiedzę o dodatkowe wartości.
Metafizyka chrześcijańska jest dodatkową wartością i chrześcijanie, Żydzi mnogą się tym chlubić, ale trzeba zachować szacunek do innych światopoglądów. Będąc blisko Boga trzeba zachować pokorę. “Nikt nie wywyższył się poniżając drugiego” (autor mnie nieznany).
Konfucjusz opierał swoją filozofię na konstrukcji w rodzinie. Rozwinął pojęcie człowieczeństwa. Uważał, że najważniejsza jest wrażliwość, empatia: “Czego sam nie pragniesz, nie czyń drugiemu“. Cenił szlachetność. Etykę połączył z mądrością. Namawiał, aby przez całe życie być dobrym. Nauczał o etyce rządzących (ren, cnota humanitaryzmu). Każdy może być dobry niezależnie od stanu społecznego i materialnego. Swoją filozofie socjologiczną oparł na modelu rodziny i jej hierarchii (ojciec, matka, starsze rodzeństwo).
Budda nie pytał o Boga, ale uważał, że każdy może żyć etycznie. Sformułował cztery zasady o godnym życiu, cierpieniu. Jak uczył, wszystko przemija, w tym człowiek. Zajmował się filozofią człowieka: “Umysł jest wszystkim, Stajesz się tym, co myślisz“.
Konfucjanizm, buddyzm i inne filozofie wschodnie nie uważam za religie. Brakuje w nich metafizyki. Pojęcie Boga jest rozmyte (panteizm). Tym bardziej w religiach metafizycznych i Boga osobowego trzeba zachować skromność w postawie i względem innych. Wiara jest darem. Kto wierzy, musi się nią dzielić z innymi, bo ona sama w sobie jest żywa. Innym wyznawcom Stwórca tylko udostępnił mechanizmy poznawcze.
Determinacja Boża źródłem wiedzy o Bogu
Jak pisałem:Każda istota żywa ma swój stopień złożoności. Osobniki mniej wykształcone zostały przez Stwórcę zdeterminowane. Za tym kryje się dar Boży, ale i koncepcja Stwórcy. Jeżeli od Boga pochodzi myśl, musi być doskonała, chyba, że zachowuje w sobie inne koncepcje. Istoty myślące podpatrując życie istot mniej doskonałych mogą rozeznać Bożą potęgę stwórczą. Od wieków ludzie to czynią, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z możliwości poznania, w tym poznanie samego Stwórcy: “ Głupi z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga, z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy” (Mdr 13,1).
Jak wiele można nauczyć się podpatrując życie owadów, czy innych zwierząt. Jak wiele powstało projektów technicznych (samoloty, okręty) ze znajomości kształtów delfinów, ptaków. Naukowcy, inżynierowie stale testują dary natury i są pełni podziwu dla Projektanta. Tym samym potwierdzają, że w determinacji zapisane są boskie przymioty: intelektu, zmysłu inżynierskiego, pomysłowości, poczucie piękna itd. Można na tych przymiotach wyciągnąć wniosek o istnieniu Stwórcy. Gdyby nie było Projektanta Świata, to byłby chaos. Sama natura Wszechświata (energetyczna) zmierzałaby do najniższego poziomu (entropia). Zorganizowany Świat wymaga czynnika zewnętrznego, bodźca, mądrości i woli.
Kto przyjmuje powyższe argumenty powinien stać sobie sprawę, że istota ludzka, najwyższy stopień ewolucji, otrzymała niezwykły dar istnienia ale i obowiązki. Nie zapominajmy o tym.
Nie wierzę szatanowi, ale wierzę i wiem, że istnieje
Kilka dni temu pisałem o konieczności aktualizacji poglądów. Słowa papieża Franciszka mnie rozczarowały. Jak powiedział: “nie wierzę szatanowi, ale wierzę i wiem, że istnieje“. Jak sądzę wiele osób podziela jego stanowisko. Szatan zadomowił się z umysłach ludzkich przez wielowiekowe pranie mózgu i powtarzanie tej “wiedzy” przez katechetów i kapłanów. Tymczasem ontologiczne pojmowanie szatana jest w sprzeczności z nowym oglądem istot duchowych jako istot działających. To trudne, ale tak samo trudne są pojęcia Aktu działającego, anielskie posłannictwo, a w fizyce: dylatacja czasu, kwazi cząstki, kwarki, cząstki oddziaływania (gluony). Tymczasem już w Starym Testamencie autor ujawnił istotę Boga w słowach współczesnej wiedzy: “Jestem, który Jestem” (Wj 3,14). Tak samo jak w szkole omawia się problemy z fizyki kwantowej, teorii względności, tak samo Kościół musi używać pojęć adekwatnych do Prawdy. Czasy słownych metafor minął. Rozum ludzki jest otwarty na przyjęcie pojęć abstrakcyjnych. Młodzież musi zbliżyć się do nowych pojęć i je wykorzystywać w życiu, w polemikach i dyskusjach filozoficznych. Czasy używania nazwy “bozia” minęły (pojęcie infantylne, ks. prof. Józef Kudasiewicz). Mam nadzieję, że papież Franciszek miał intencję przekazu szerzącego się zła jako produktu (funkcjonału) ludzkiego. Zło istnieje nie przez hipotetycznego istniejącego diabła, ale od pokus jakie przynosi obecna rzeczywistość.
Procesy naturalne
Musimy mieć świadomość, że Świat stale zmienia się. “Nie można drugi raz wejść do tej samej rzeki” (Heraklit). „Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7,31) jest jednym z bardziej znanych zdań, jakie zostawił św. Paweł . Świat nie tylko zmienia się fizykalnie (jak o tym wskazują np. ruchy Browna), ale obyczajowo, mentalnie, światopoglądowo. Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo i sam Wcielił się w ludzką postać. Tym samy bardzo dowartościował człowieka. Zobowiązał go do panowania nad Ziemią. Pozostawił człowiekowi stan rzeczy według swojej koncepcji. Dalszą ewolucję powierzył w części swojemu stworzeniu. Jak napisano w ST: “Bóg im [ludziom] błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi» (Rdz 1,28). Kto chce zachować istniejący stan rzeczy musi się liczyć z zastojem, stagnacją i niedorozwojem. Z praw przyrody (np. ruchy Browna) można odczytać, że cząsteczki bez przerwy zmieniają swoje położenie. Podobnie jest z ludzką populacją. Rasy się mieszają i przemieszczają. Kto chce zatrzymać migrację (jak uczynili to niedawno również Polacy) ludzkości ten stawia się przeciw naturalnym prawom. Musi liczyć się z porażką historyczną. Może chwilowo ją zatrzymać, utrudnić, ale zmiany będą zachodzić wbrew woli opornych. Roztropny przyjmuje zmiany jako coś naturalnego. Polacy nie mogą liczyć, że Lwów powróci do macierzy. Żydzi odebrali część ziemi obecnym właścicielom za pomocą siły sojuszników. Ich argumenty są mało przekonywujące.
Kościół chwali się sentencją, że “kościelny młyny mielą wolno“. To przyznanie się do głupoty. Z czasem, na skutek postępu nauki zmieniają się poglądy, idee, a nawet znajomość praw fizycznych (fizyka kwantowa). Kościelne dogmaty nienaruszalne, niezmienne są przykładem ortodoksji, fundamentalizmu, zacofania. Gniew młodego pokolenia jest zaczynem nowych spojrzeń na rzeczywistość. Starszych rażą nowinki, zmiany obyczajów (dzieci kwiatów, hippisi), ale są paliwem do zmian. Niekiedy są one kosztowne (nałogi pokoleniowe) i bolesne, ale wypadkowa ich idzie w kierunku postępu. Kto nie godzi się z tą naturalną tendencją pozostaje w konflikcie ze światem i ze sobą. Stare poglądy odchodzą wraz odchodzącym pokoleniem. Śmierć jest naturalnym procesem dziejowym.
Zmiany klimatyczne są procesami naturalnymi (np. ruchy górotwórcze), ale działalność człowieka je przyspiesza i tym szkodzi światu i sobie.
Coraz więcej ludzi rezygnuje z pożywienia mięsnego. Zwiększa się empatia i szacunek do życia szeroko rozumianego. W Starym Testamencie napisano: “[Bóg powiedział] Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko (Rdz 9,3). Dla niektórych, to pozwolenie zestarzało się i jest niegodne moralnie. Dla autorów ST było na miarę ówczesnych potrzeb.
Historia poucza, że świat dopracował się pewnych reguł współżycia społecznego. Demokracja, która ma wady, jest ostatnim osiągnięciem ludzkości. Władza w Polsce czyni krok do tyłu. Anarchia i autokratyzm świat już przeżył. Powrót do nich jest karykaturą. Historia odpowiednio rozliczy ten etap błędów.
Gdybym zabawiał się w futurystę, to bym zaprzeczał sam sobie. Należę już do pokolenia odchodzącego i nie mnie wyrokować o przyszłych zmianach. Ta działka już nie do mnie należy. Mogę jedynie wyrażać nadzieję i życzenia, że świat rozwinie się w dobrym kierunku, że będzie królować ogólne dobro i miłość. I z tą nadzieją pozostanę do końca swoich dni.