Pierwsza Księga Królewska (cd. 3)

          Mam świadomość, że podjąłem się tematyki, którą można rozpatrywać w dwóch perspektywach”: teologicznej – skupiającej się na interpretacji duchowej i doktrynalnej – oraz hermeneutycznej, badającej proces powstawania, redakcji i kształtowania się tekstów biblijnych. Choć obie te płaszczyzny są ze sobą ściśle powiązane, niejednokrotnie prowadzą do odmiennych wniosków i ocen. Trudno bowiem za każdym razem jednoznacznie wskazać, co należy traktować jako mit czy symbol, a co jako obiektywny i historyczny przekaz. Dlatego zachęcam moich czytelników, aby podczas lektury moich wpisów samodzielnie dokonywali oceny wartości przedstawionych treści, uwzględniając zarówno wymiar duchowy, jak i naukową analizę tekstu. Moim celem nie jest narzucanie jednoznacznych interpretacji, lecz inspirowanie do refleksji, dialogu i krytycznego spojrzenia na źródła, które od wieków kształtują naszą kulturę i duchowość.

          Czytając księgi biblijne, można odnieść wrażenie, że mowa jest literalnie o „szefie” – kimś, kto zarządza światem, wydaje nakazy, egzekwuje posłuszeństwo, karze niepokornych i nagradza tych, którzy spełniają jego wolę. Taki obraz wyłania się z lektury Pierwszej Księgi Królewskiej, gdzie losy narodów, królów i jednostek zdają się całkowicie zależne od Bożego rozkazu lub gniewu: “Ale jeżeli zupełnie odwrócicie się ode Mnie wy i wasi synowie, i nie będziecie przestrzegali moich poleceń i praw, które wam dałem, oraz zechcecie pójść i służyć obcym bogom i będziecie im oddawać pokłon, to wytępię Izraela z powierzchni ziemi, którą im dałem, a świątynię, którą poświęciłem memu Imieniu, odtrącę od mego oblicza. Izrael zaś będzie przedmiotem przypowieści i pośmiewiska u wszystkich narodów, a świątynia ta będzie zrujnowana” (1 Krl 9,6–8); “Pan sprowadził na nich całe to nieszczęście” (1 Krl 9,9).

          Obraz Boga, jaki maluje autor, zupełnie przeczy idei Ojca, który daje wolność, rozumie ludzką słabość i pragnie relacji opartej na miłości, a nie na ślepym posłuszeństwie.

          Współczesnemu odbiorcy trudno czyta się taki tekst, ponieważ budzi on odruch sprzeciwu wobec głównego Bohatera Księgi. Czy takiego Boga można miłować? Rodzi się pytanie o źródło natchnienia, które — jak się wydaje — wypacza obraz Absolutu przyjęty przez wiarę.

          Tłumaczenie takiej narracji kontekstem kulturowym rodzącej się monarchii i absolutnej władzy królewskiej nie zmienia krytycznego odbioru – obraz Boga pozostaje trudny do zaakceptowania.

          Przekaz: “Jednak Salomon z miłości złączył się z nimi, tak że miał siedemset żon–księżniczek i trzysta żon drugorzędnych. Jego żony uwiodły więc jego serce” (1 Krl 11,3), może wydawać się przesadzony, przez co traci zamierzony sens wypowiedzi autora. Jest to przykład charakterystycznego dla literatury Wschodu przesadyzmu, mającego na celu podkreślenie przepychu królewskiego dworu. Podobne zjawisko widzimy w opisie majętności Hioba: “Majętność jego [Hioba] stanowiło siedem tysięcy owiec, trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielka liczba służby. Był najwybitniejszym człowiekiem spośród wszystkich ludzi Wschodu” (por. Hi 1,3).

          Gdy czytam: „Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. «Dwukrotnie mu się ukazał»” (1 Krl 11,9) — i inne podobne fragmenty — to dla kogoś, kto zna dynamiczną (duchową) naturę Boga, taka scena jest trudna do przyjęcia dosłownie. Naturę Boga można bowiem poznawać przez naturę do niej podobną. Ukazanie się Boga należy rozumieć jako duchowy kontakt, a nie fizyczne zjawisko.

          To co mnie bulwersuje w treści, to narodzenie się nierządu sakralnego za czasów Roboama (syna Salomona).

          Nierząd sakralny (inaczej prostytucja sakralna lub świątynna) to zjawisko religijne i społeczne, które istniało w różnych starożytnych kulturach, głównie Bliskiego Wschodu i rejonu Mezopotamii. Jego genezę tłumaczy się związkiem seksu z płodnością i urodzajem. W kulturach agrarnych płodność ludzi, zwierząt i ziemi miała ogromne znaczenie. Wierzono, że stosunki seksualne w kontekście rytuału religijnego mają moc magiczną – mogą pobudzić siły natury do rodzenia plonów i zapewnienia dobrobytu. Kapłanki (lub kapłani) pełniący funkcje seksualne w świątyniach mieli symbolicznie „odtwarzać” mitologiczne związki bogów płodności (np. Isztar i Tammuza w Mezopotamii).

          W wielu religiach starożytnych czczono boginie związane zarówno z miłością, jak i płodnością (np. Isztar w Babilonii, Astarte w Kanaanie, Afrodyta w Grecji). Kult tych bogiń często zawierał rytuały seksualne – zarówno symboliczne, jak i realne – jako formę czci i uczestnictwa w ich boskiej mocy. Oddanie ciała do dyspozycji świątyni (np. przez dziewczynę raz w życiu) mogło być postrzegane jako ofiara religijna, analogiczna do darów materialnych czy zwierząt. W niektórych przypadkach kobiety były „poświęcane” bogini i zostawały „hierodulami” – czyli świątynnymi służkami, które mogły pełnić funkcje seksualne.

        Historia jest pełna przykładów. W świątyniach Isztar (bogini wojny i seksu) w Uruk i innych miastach, praktykowano tzw. hierogamię – rytualny stosunek seksualny między królem a kapłanką reprezentującą boginię, mający zapewnić plon i boską przychylność. Kult Astarte (bogini płodności) także obejmował praktyki seksualne w ramach rytuałów. To tło historyczne ma znaczenie np. w Biblii, gdzie prorocy potępiają „nierząd Izraela” jako bałwochwalstwo i często używają języka seksualnego metaforycznie (i dosłownie). W Koryncie przy świątyni Afrodyty prawdopodobnie istniały kapłanki, które w niektórych źródłach antycznych określane są jako „prostytutki świątynne”.

          Wraz z rozwojem religii monoteistycznych i moralnych kodów (np. judaizmu, chrześcijaństwa, islamu), nierząd sakralny został odrzucony jako forma bałwochwalstwa i niemoralności. Biblia wielokrotnie krytykuje takie praktyki jako „obrzydliwość” i utożsamia je z odstępstwem od Boga.

          Niektórzy współcześni badacze (szczególnie od XX wieku) podważają skalę i dosłowność tzw. „prostytucji sakralnej” – sugerując, że część opisów może być przesadzona lub oparta na nieporozumieniach kulturowych przez autorów z zewnątrz (np. Greków czy Hebrajczyków opisujących sąsiadów).

          Przy okazji studiowania treści Księgi odkryłem sprzeczność. “Król Judy Abijam (914–911) był synem córki Abiszaloma Maak” (1 Krl 15,2). Podobnie pisze, że jego następca Asa był synem tej samej matki Maak. W wersecie 1 Krl 5,8 pisze: „Syn jego Asa został w jego miejsce królem”. Poprawniej jest brat, a nie syn! A więc: Po śmierci Abijjam władzę przejął jego brat (następca) Asa (911–870), a nie jego bezpośredni syn. Był on miły Panu: “kazał wysiedlić z kraju uprawiających nierząd sakralny7 i usunął wszelkie bożki, które zrobili jego przodkowie.” (1 Krl 15,12).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *