Księga Rodzaju (Rdz 2 i 3)

          W drugim rozdziale Księgi Rodzaju jest dokładniejszy opis stworzenia kobiety (Rdz 2,18–25). Autor posługuje się metaforą “Ulepiwszy z gleby” (Rdz 2,19), co można odczytać, że ciało ludzkie powstało z prochu (z materii). Hagiograf przekazuje wyraźnie, że kobieta w swej istocie, poza innym organem rozrodczym, nie różni się od mężczyzny. W zamyśle Stwórcy pojawiła się koncepcja prokreacji i zastosował ją (z małymi przypadkami) do świata biotycznego. Dyskusja na ten temat jest zbędna. Taka jest rzeczywistość.

          Strona żeńska jest dopełnieniem strony męskiej. Razem stanowią twór ludzki: ” Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24). Bez obu płci niemożliwy jest rozwój biologiczny. Każda płeć je ważna i ma takie same prawa. Co do obowiązków, to wytworzyły się one w sposób naturalny, uwzględniające inną budowę i możliwości ciała każdej płci.

          To, że kobieta bardzo szybko poddała się mężczyźnie jest wynikiem złożonym, ale wytłumaczalnym. Próbowałem to wyjaśniać w mojej literaturze, ale sam będąc mężczyzną nie jestem znawcą kobiecej logiki. Aby zrozumieć kobietę trzeba się nią urodzić. Być może jest jakiś sens potrzebnej tajemniczości, do zaistniałego związku i czynności prokreacyjnych. Uciekam z niewygodnego dla mnie tematu.

          W Księdze Rodzaju mowa jest o panującym powszechnym złu. Otóż Bóg stworzył Świat i wszystko co stworzył jest dobre (por. rozdz. 1). Nie ma tu nic zaskakującego, ale Świat nie stoi w miejscu. Jest dynamiczny, dzieje się tak wiele rzeczy. Zjawiska są dla jednych korzystne, dla innych bolesne. Następują zróżnicowania, a one powodują niesnaski. O upadku pierwszych ludzi pisze autor w 3 rozdziale. Posłużył się haggadą opartej na wężu (usposobienie zła), który skusił Adama i Ewę do zerwania owocu z drzewa poznania dobra i zła. Nie ma  w tekście żadnej sugestii, że dotyczyło do tematu seksualnego. Późniejsi interpretatorzy nadgorliwi w czystości seksualnej dopatrywali się czynu zabronionego i to przekłamanie odbiło się na wieki w katechezie kościelnej. Seks stał się czynnością warunkową, obłożoną wszelakimi zakazami.

          Rozdział 3 wyjaśnia pojawienia się zła na świecie, trudy życia, bóle porodowe, poczucie nagości – wstydu.  Być może na tę narrację miały wpływ własne przeżycia i doświadczenia hagiografów. Swoje postępowania chcieli usprawiedliwić odczytanym słowem Bożym. Podobne nadużycia będą wielokrotnie stosowane. 

         Od samego początku wśród ludów były prowadzone wojny i wszelakie okrucieństwa. Kogoś trzeba było za to winić. Rozdział 4 opisuje mort Kaina na swoim bracie.  Tu już zło rozkwita pełnym obrazem. Dochodzi do tego, że hagiograf pisze “[Bóg] rzekł: …. przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu” (Rdz 3,17).   Jak bardzo treść odbiega od początkowego opisu Raju?

Księga Rodzaju (Rdz 2)

          Siódmy dzień tygodnia hagiograf pisze  dniu odpoczynku. Za tym kryje się mądrość przetrwania. Życie to nie tylko praca. Po trudach tygodnia każdemu należy się odpoczynek na zregenerowanie sił fizycznych i psychicznych. Dla wzmocnienia przekazu nazwał go świętym. Nie znaczy to, że w tym dniu nie można czynić żadnego wysiłku. To by było wbrew danej człowiekowi wolności. Wypowiedział się na ten temat Ewangelista: “To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (Mk 2,27).

         W Księdze Wyjścia pojawia rygoryzm Hagiografa, który powołując się na Jahwe pisze: “Zachowujcie szabat, który winien być dla was świętością. I ktokolwiek by go znieważył, będzie ukarany śmiercią, i każdy, kto by wykonywał pracę w tym dniu, będzie wykluczony ze swego ludu. Przez sześć dni będzie się wykonywać pracę, ale dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym dla Jahwe, i dlatego ktokolwiek by wykonywał pracę w dniu szabatu, winien być ukarany śmiercią. Synowie Izraela winni pilnie przestrzegać szabatu jako obowiązku i przymierza wiecznego poprzez pokolenia. To będzie znak wiekuisty między Mną a synami Izraela, bo w sześciu dniach Jahwe stworzył niebo i ziemię, a w siódmym dniu odpoczął i wytchnął (Wj 31,12–17). Ta perykopa jest przykładem nadgorliwości autora (a może późniejszych manipulacji kopistów), którzy wprowadzali między wiersze własne koncepcje teologiczne.  Czytelnicy muszą liczyć się z tym, że napotkają w Biblii fragmenty budzące wątpliwości w prawdziwość przekazu biblijnego i nieakceptowalne (np. boża tyrania).

        Jak pisałem, może w tym jest racja, że każdy musi w swoim sumieniu podjąć własne rozeznanie, uznać, że Świat jest złożoną rzeczywistością i wieloznaczną. Jak pokazuje historia Kościoła, w tym ewolucja jego stanowisk (np. w sprawie postów i innych przepisów kanonicznych), zakazów, nakazów, a także ukrywanie zjawisk niewygodnych, to obraz ten ujawni słabość ludzkich poczynań. Nie po to Bóg usynowia ludzi, aby narzucał im swoją wolę.

        Drugi rozdział opisuje stworzenie człowieka według innego hagiografa pochodzącego z  innej tradycji redakcyjnej. W tym rozdziale hagiograf opisuje genezę rozpoznania zła panującego na świecie. Według pierwszego opisu stworzenia,  świat jest opisywany w naiwności powszechnego szczęścia.  Pomija dramat egzystencjalny, losowość, i zmienność warunków życia. Przeciwieństwo wobec dobra jest wpisane w zamysł stworzenia. Ma swoją logikę i uzasadnienie. Drugi rozdział opisuje mechanizm pozyskania zdolności do jego rozeznania. Do tego korzysta, z paraleli ogrodu w którym rośnie drzewo poznania dobra i zła i drzewo życia. Kto zerwie owoc z poznania dobra i zła ten otrzymuje rozeznanie, co jest dobre, a co złe. Kto zerwie owoc z drzewa życia otrzymuje wiedzę na temat tajemnicy wieczności.

        Opis raju jest obrazem idealnej przestrzeni. Sęk w tym, że nie jest to obraz prawdziwy. Można podciągnąć pod pragnienia i nadzieję, które są nieodłącznym elementem ludzkiego życia.

         Autor w sposób genialny połączył piękną haggadę z Bożym przekazem.

Księga Rodzaju (Rdz 1,9–28)

          Następne zdania (Rdz 1,9n) są opisem wizji hagiografa. Przy kolejnych dniach stworzenia pojawiają się stwierdzenia: “A Bóg widział, że były dobre.“; “A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.“. Autor w natchnieniu odczytał przesłanie, że Świat i wszystko co się na niego składa jest dobre.  Zło nie istniało.

          W szóstym dniu następuje usankcjonowanie zamysłu Bożego: “A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. ” (Rdz 1,26–27).  «Na swój obraz» podpowiada, że człowiek jest nie tylko istotą cielesną, ale również obdarzoną rozumem i wolą – również duchową. Już Ojcowie Kościoła dostrzegli, że z tym darem człowiek pozyskał wieczność istnienia.  Od samego początku Bóg określił dla człowieka zadania – panowania nad ziemią (czyt. Światem): “i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). 

           W wersecie Rdz 1,28 mowa jest o potrawach jarskich (powszechny wegetarianizm), co kłóci się z przyzwoleniem zjadania mięsa w wersecie “Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko.” (Rdz 9,4). Zaprezentowane dwa stanowiska wzajemnie sprzeczne sugerują, że Księga Rodzaju jest kompilacją wielu autorów (wg wiedzy ogólnie dostępnej). Dlaczego więc końcowy redaktor końcowy dopuścił do ujawnienia tak rażącej sprzeczności? Otóż moim zdaniem było to celowe, bo redaktor chciał ujawnić zamysł Stwórcy. Stwórca nałożył na człowieka obowiązek ciągłego wyboru. Niekiedy Prawda bywa wielowarstwowa. Człowiek ponosi odpowiedzialność z dokonanych wyborów. Staje się współtwórcą prawodawstwa, nawet w tak ważnych sprawach.  Racje mają zwolennicy wegeterianizmu, ale i zwykli zjadacze mięsożerni.  Wobec tej świadomości nie wolno potępiać  czynów innych, jak nie rozumie się rzetelnie ich pobudek i motywów wyboru.

           Dopuszczenie przez Boga wolnego wyboru skutkuje przy tak wrażliwym temacie jak małżeństwa dwupłciowe i związki partnerskie jednej płci.  Choć Biblia jednoznacznie określa normę etyczną małżeństwa, to nie znaczy, że nie mogą istnieć związki partnerskie. Ważne są uczucia między partnerami. Jeżeli są szczere i prawdziwe, to nikt nie ma prawa wyjawiać wobec nich niechęci Stwórca błogosławi każdego stworzonego człowieka dając mu życie,  wolną wolę i różne talenty. Oczekuje postawy aktywnej, miłości bliźniego i wiary w Świat nadprzyrodzony.

Księga Rodzaju Rdz 1,2–8

         “Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami” (Rdz 1,2–3). W akcie stwórczym, w momencie zerowym panował chaos, ale Duch Boży już działał, unosił nad wodami. Co znaczy nad rzeczywistością bytową. «Duch Boży» jest pojęciem zagadkowym. Co to jest «duch»? W ludzkiej mowie określa istniejący byt. Jaką ma naturę? I tu jest problem. Z braku substancji materialnej ma naturę pozamaterialną czyli metafizyczną. «Duch Boży unosił się» czyli wykazywał jakąś aktywność, działał, wykazywał swoją dynamikę. Nasuwa się wniosek, że ma naturę dynamiczną. Z prostej logiki można odczytać, że mowa jest o Stwórcy powstałej rzeczywistości. Można tu odczytać forsowaną przeze mnie tezę, że Stwórca ma naturę dynamiczną. W księdze Wyjścia hagiograf przytoczy słowa Boga, który to potwierdza słowami “Jestem, który jestem” (Wj 3,14). Interesujące jest ujęcie: “ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód,” (tamże). Ciemność panowała nad bytem, ale to nie znaczy, że wewnątrz bytu tak jest. Trzeba wiedzieć, że byt w swojej najgłębszej strukturze jest «świetlisty» i ma naturę energetyczną. Autor sprytnie ujął ten fakt we wspomnianym opisie. Wspomniany cytat można odczytać, że jakkolwiek była ziemia, woda, to wszystko było bezładem i pustkowie. Skąd autor wiedział, że natura Świata jest w zasadzie pusta i istnieje tylko tchnieniem Bożym?

         Czy biblia jest zaszyfrowana? Tak, Prawdą absolutną. Źródłowa Biblia zostanie określona jako dzieło kanoniczne. “Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności.  I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą.” (Rdz 1,2–5). Autor ujawnia główne narzędzie swojego działania – powszechną energię (w postaci falistej) i jej świetlisty odcinek. Więcej, określił powszechną dwudzielność działania. Tu wspomniał o dniu i nocy.    “I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy.” (tamże).

          Między opisem biblijnym a poznaną naukową prawdą ujawnia się zgrzyt epistemologiczny – kreacjonizm z ewolucją. Pismo Święte nie jest raportem faktograficznym, tylko słownym obrazem wydarzeń. Jest dziełem artystycznym, poezją literacką. Odtwarza miliardy lat ewolucji w kilku dniach stwórczych. Nie trzeba się gorszyć, ale zachwycać się pięknym ujęciem literackim.

          “A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich!» Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi.” (Rdz 1,6–8). Opis ujawnia wizję hagiografa budowy Wszechświata i jak się ona  nakłada się na Prawdę Objawioną.

Śladami Księgi Rodzaju

         Księga Rodzaju w swojej pierwszej części jest swoistym «proroctwem wstecznym», czyli opisem tego co się działo od zaraniach dziejów, zaczynając od powstania Wszechświata. 

         Głównym bohaterem jest Semita, członek plemienia Chaldejczyków mieszkający w mieście Ur. w XVIII wieku przed Chr. W tym czasie w Mezopotamii królował król babiloński Hammurabi (1792–1750).  Jak opisuje  autor Księgi Rodzaju Abram (późniejszy Abraham) doznał iluminacji i odczytał w swoim sumieniu, że istnieje tylko jeden jedyny Stwórca (Jahwe). Może nie wszystko rozumiał, ale coś nakazywało mu działać i dzielić się z innymi (swoją wspólnotą plemienną) tę nowiną. Z posłuszeństwa do swojego patriarchaty Abrama współplemieńcy nie zaprzeczali mu, ale nie do końca jemu wierzono. Sprawowali równolegle stary kult politeistyczny i narzucony przez Abrama kult monoteistyczny, aż do niewoli Babilońskiej (VI wiek przed Chr.). W Księdze Rodzaju sługa Izaaka mówi o Bogu, zamiast «Panie Boże nasz» pisze: Panie Boże «pana mego» Abrahama (Rdz 24,12,26), co świadczy, że początkowo iluminacja Abrama była jedynie na jego użytek. Zamienne są słowa Jakuba syna Izaaka, który  postawił Bogu warunek:  i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem (Rdz 28,21). Rachela, żona Jakuba w zaciszu domowym czciła posążki domowe (z kultu politeistycznego): Gdy Laban poszedł strzyc owce, Rachela skradła mu posążki domowe (Rdz 3,19)..

          O Abrahamie wspomina jedynie Pięcioksiąg (Pentateuch): Gdy Terach miał siedemdziesiąt lat, urodzili mu się synowie: Abram, Nachor i Haran (Rdz 11,26). Brak źródeł pozabiblijnych usprawiedliwia pogląd, że jest to postać wykreowana na użytek judaistycznego przesłania religijnego.  Późniejsza bogata literatura judaistyczno-chrześcijańska  korzystała tylko z tego jednego źródła. Nasuwa się pytanie, czy przekaz biblijny jest wiarygodny? Otóż, artefakty archeologiczne nie potwierdzają faktografie wydarzeń, a jedynie stwarzają tylko tło do przekazu koncepcji religijnej.

           Moim zdaniem doktryna judaistyczna nie ewoluowała równolegle ze zdarzeniami historycznymi, ale została opracowana na kanwie już dokonanych zdarzeń historycznych. Koncepcja religijna była do nich dopasowywana. Czas weryfikował idee. Ważniejsze wydarzenia były asymilowane do opisu. Mniej ważne, znikały z pamięci. Pismo Święte było redagowane ok. 1000 lat.  Było dużo czasu, aby dopracować przekaz  tak, aby powstała oczekiwana doktryna religijna. Nie chcę podważać przewodniej myśli Tory, ale uczulam, aby czytać ją ze zrozumieniem, uwzględniając czas powstawania różnych ksiąg, ich formy literackie, historię, ówczesną mentalność  i oczekiwania społeczne. Kto nie jest do tego przygotowany niech przyjmuje Pismo Święte z należytym szacunkiem ludzkich oczekiwań i nadziei. Pismo Święte nadal pozostaje arcydziełem literackim i bazą doktrynalną religii judaistyczno–chrześcijańsko–islamskiej. Czytając wielokrotnie PŚ, za każdym razem ujawnia coś nowego, inspiruje i zachęca do ciągłego poszukiwania sensu ludzkiego istnienia i zrozumienia nadprzyrodzonej rzeczywistości.

Wszechświat jest pełen życia

         Fenomen życia jest do dzisiaj tajemnicą. Wiemy tylko, że do życia jest potrzebny budulec – materia i impuls inicjujący. Rozkładając organizm na najmniejsze elementy otrzyma się proste związki organiczne i nieorganiczne. Składając je ponownie nie przywróci się organizmu jego życia. Ta jednokierunkowość zmusza do refleksji, że życie jest czymś nadzwyczajnym. Czy zagadka życia będzie kiedyś wyjaśniona? Obserwując przemiany w związkach organicznych można  dostrzec, że pod wpływem bodźców, np. enzymów reagują, czynią zmiany i stają się kolejnymi bodźcami. Przemiany są spektakularne i powtarzalne.

          W związkach nieorganicznych też dostrzega się reakcje na bodźce, np. przywracanie pierwotnego kształtu po zabiegach destrukcyjnych (pamię materiałów).  Zbierając wszystkie znane reakcje materii na bodźce można zbudować jakieś monstrum, które może zachować się według zamierzenia twórcy. Takie próby był już wykonywane, ale były one z założenia infantylne. W naturze najmniejsza żywa komórka jest dziełem niezwykłym, złożonym. Wszystkie jej elementy ze sobą współpracują. Tworzą jedną całość. Jeden element zależny jest od innych. Ta zależność jest podobna do pewnej zażyłości między elementami komórki,  podyktowana dobrem innych elementów. A to jest przedsionek miłowania.

          Podobne zależności mają miejsce w przestrzeni subatomowej, w której poszczególne kwarki przekazują sobie swoje właściwości, aby utrzymać stan równowagi.  Przypomina mi się porównanie, opisany przez  nieznanego autora, o trzech nurkach mających dwa aparaty tlenowe, którzy muszą sobie bez przerwy wzajemnie udostępniać tlen, aby przeżyć.  W tej przestrzeni również można zauważyć przykład  «uczucia». Z powyższych rozważań nasuwa się myśl, że cały Świat jest pełny zjawisk życiowych, przepełniony duchem, energią i jaźnią. Świat jest pełen miłości, ozdobiony jest harmonią dźwięków i paletą kolorów.

           W tym pięknym świecie pojawiła się istota, która wyróżnia się zdolnością rozumowania. Ona swoją wrażliwością dopełnia ideał miłości.  Pismo Święte przekazuje, że wszystko co stworzone jest dobre, a jak dobre, to musi być piękne (Sokrates). Wszyscy, którzy mają wrażliwą duszę muszą zachwycać się Światem. Jednocześnie ich podziw przenosi się na Stwórcę. Brakuje mi słów, aby cokolwiek o Nim napisać. Dlatego przed Jego Majestatem mogę tylko milczeć i trwać w duchowym uniesieniu.

Dla okruszyny Prawdy

          Jak już sygnalizowałem zająłem się opracowaniem “Katechizmu współczesnego chrześcijanina wg świeckiego teologa”, które obiecałem ks. prof. dr hab. Józefowi Kudasiewiczowi, recenzentowi moich dwóch pierwszych książek, który w recenzji do moich opracowań z dnia 18.09.2009 roku napisał: “Sugerowałbym autorowi, żeby napisał małą książeczkę pt. «Mój katechizm», albo «Katechizm współczesnego chrześcijanina». Ks. prof. Kudasiewicz był  nieliczny z czytelników, który zauważył u mnie, teologa świeckiego potencjał do przekazania nowego spojrzenia na problematykę religijną. Mam jednak problem, bo nie wiem, czy mój cenzor nie oczekiwał katechizmu na miarę dotychczasowych klasycznych opracowań. Ja nie chcę powielać starych standardów minionych wieków i na religie patrzę współcześnie, szeroko i uniwersalnie.

          W zasadzie to piszę do szuflady i może nigdy ta książka nie ujrzy światła dziennego. Mam jednak komfort, bo nic mnie nie pogania. Po napisaniu już ok. 60 stron  przeskoczyłem do końcowego rozdziału, który w dzisiejszej narracji roboczej wygląda tak:

          Doszedłem do końca moich rozważań. Mam świadomość, że niniejsza katecheza nie jest typowa. Jest przekazem moich myśli, świadomości i wiary.  W czasie jej opracowania przechodziłem przez różne stany emocjonalne, mając na uwadze, aby czytających nie zgorszyć i  nie zniechęcić do wiary. Słowa krytyki niektórych akceptów religijnych są zaproszeniem do dyskusji.  Teologia jest nauką, która bardziej polega na intuicji, wierze niż wszelakich badań racjonalnych.           W czasie opracowania tej książki zrobiłem olbrzymie koło poznawcze. Wielokrotnie odczuwałem zniechęcenie, a nawet złość przez brak odpowiednich źródeł, rad, pouczających sporów.   Miałem nie raz poczucie, że Bóg mówi do mnie: “radź sobie sam, jak się porywasz na  rozpoznanie Mnie i moich koncepcji”.  Wielokrotnie czułem Jego obecność i troskę. Mam poczucie, że w minimalnym tylko stopniu zbliżyłem się do Prawdy, ale dla tej okruszyny Prawdy warto było poświęcić całe moje dorosłe życie. Teraz wiem poniekąd, w co wierzę.

Prolog w Ewangelii św. Jana

        Prolog w Ewangelii św. Jana  (J 1,1–18) brzmi tajemniczo. Dla wielu jest zagadką. B. Górka (2008 r.) zalicza ją do fragmentów nieprzekładalnych. Wydaje się, że jego treść jest kompilacją wielu informacji. Spróbujmy ją rozszyfrować. “Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.”  (J 1,1). Początek: “Na początku było Słowo” (tamże) – informuje o istnieniu początku zarówno w znaczeniu przestrzennym, jak i czasowym. Jednocześnie narzuca ujęcie dynamiczne “było”.  To sugestia, że coś się wydarzyło w ujęciu czasowym, stało się, zadziałało. To zdarzenie ma swojego Autora, Sprawcę (Przyczynę). Wydaje się, że  pomiędzy Nim a światem istnieje przepaść. Sprawca jest transcendentny wobec swojego stworzenia. Jest ponad Światem: Jak się okaże jest to pogląd mylny. Świat stworzony został w Nim, ale On sam jest niepoznawalny: “Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” (J 1,18)  przez istoty inteligentne zbudowane z Jego substancji. “Słowo” zatem jest w sferze Boga. Ale uważa się, że “Słowo” dotyczy również jego Syna (Logos). To upoważnia do stwierdzenia, że Syn jest równy Ojcu. Tę trudność pojęciową rozwiązałem propozycją, że pojęcie Boga związać nazwą Aktu działającego. W niej zawiera się Ojciec i Syn. Doktryna chrześcijańska dopisała pod tym pojęciem Ducha Świętego. Takie rozumowanie wyjaśnia forsowaną przez katechezę chrześcijańską preegzystencję Jezusa (równoczesne istnienie Ojca i Syna). W pewnych kręgach judaizmu sprzed 70 r. po Chr. Jahwe traktowano jako Syna Bożego.

          Przy tej zgodności pojęciowej Stwórcy doszukuje się zgrzytu egzegetycznego. Jezus jest ambasadorem ludzkiego istnienia. Jego śmierć i Zmartwychwstanie świadczy o wieczności istot inteligentnych. Przez preegzystencję i naturę duchową człowieka podobną do natury Boga (Ja i Ojciec jedno jesteśmy) można uważać, że dusze ludzkie istnieją od samego początku, a to sugeruje, że świat jest od początku zdeterminowany. To się jednak kłóci z moim światopoglądem.  Niektórzy egzegeci dostrzegają w Prologu styl poetycki. To w jakiś stopniu by mnie by uspokoiło. Styl poetycki daje prawo do różnego obrazowania zdarzeń i służy do liturgii i przeżyć duchowych.

         Poznanie całej Ewangelii Jana rzuca światło na jej autora (autorów).  Ich celem było przedstawienie duchowości, sacrum, divinum Boga, Jego Syna, całej idei chrześcijaństwa  i zasadniczo różni się od ewangelii synoptycznych. Z tych powodów nazwano ją Ewangelią Arcykapłańską (ks. prof. J. Kudasiewicz).

Niepewność jednak pozostaje

          Izaakowi Newtonowi (1642–1727) należy się podziękowanie i szacunek, bo on   powiadomił Świat, że nim rządzą prawa matematyczne. On to zasugerował, że w świecie występują zasady przyczynowości. Każdy skutek ma swoją przyczynę. Wykryte prawa dynamiczne są tego konsekwencją.  Świat nie działa chaotycznie, tylko w sposób uporządkowany. To uporządkowanie świadczy o wielkości Konstruktora Świata (Stworzyciela).  Bóg nie stworzył Świat jednym pstrykiem palców, ale najpierw stworzył zasady, prawa nim rządzące. Można to ująć w proces stwórczy. Bóg przed aktem stworzenia dysponował oprócz woli jedynie mocą. Ta moc została tchnięta w postaci energii, którą, tak na prawdę trudno zdefiniować. Co to jest energia. Nad definicją głowią się uczeni od tysięcy lat. W szkole uczą, że energia to zdolnośc do wykonania pracy. Trzeba przyznać, że definicja jest bardzo niewystarczająca i mówi tylko od jednym jej aspekcie. To co wiadomo, to to że ten twór stwórczy nie można unicestwić, a tylko można przekształcać. A więc energia jest wieczna, jak sam Bóg. Świat więc bazuje na materiale wiecznym. Do tej pory sądzono, że takim narzędziem stwórczym jest materia, ale wszystko wskazuje, że ona nie istnieje własnym istnienie tylko jest wytworem energetycznym. Materia nie jest wieczna. Nie ma paradygmatu cudownego zjawiska. Jest więc profanum. Dlatego byty materialne narażone są na zniszczenie i można je unicestwiać (przez anihilację).

           Materialiści stracili swój podstawowy argument. Materia nie ma konieczności istnienia. Ludzie akceptujący istnienie Boga zachowują swój argument i mogą liczyć na wieczność. 

           Dla mnie najsłabszą stroną wieczności jest czas, w którym człowiek nie ma świadomości istnienia (np. w czasie snu). Konieczność snu jest zasadna, ale jest to chwila, jak na to nie patrzeć, niebytu. Skoro jest wyjątek, to zasadna jest sugestia, że mogą wystąpić takie chwile w innym zakresach istnienia. To jest trochę niepokojące. Być może czegoś nie wiem, co nam Bóg przygotował w przyszłości. Niepewność jednak pozostaje.

            Poza tym aktualne jest powiedzenie, że “Bóg się przed nami ukrywa, abyśmy ciągle Go szukali” . Może się ono nie wszystkim podobać. Człowiek jest dociekliwy i chciałby wszystko wiedzieć. Tajemnice są powodem stresów, niezadowolenia i zniecierpliwienia, ale nie od nas to zależy.

Intuicja narzędzie poznawcze

          Przeciętny obywatel swoją świadomość opiera na bieżących spostrzeżeniach oraz na zakodowanych w umyśle poglądów. W wielu sprawach są one blokadą do przyjęcia nowych trendów, wiedzy i prawdy. Gdyby społeczeństwo opierało swoje poglądy na intuicji ich świadomość by wzrosła. Tym zagadnieniem zajmował się filozof Henri Bergson (1859–1941). Ten intuicjonizm był prądem epistemologicznym w filozofii współczesnej przyjmującą intuicję za podstawę poznania. Według jego intuicja ma natrę organiczną równą rzeczom poznawanym, a jej przedmiotem jest rzeczywistość wewnętrzna. Jego poprzednikami byli Blaise Pascal (1623–1662), św. Augustyn (354–430), Plotyn (204/205–270), czy John Hery Newman (1801–1890). Wszyscy oni kierowali się logiką i głosili przewagę wiedzy nad pojęciami. Ważnym aspektem była dla nich wewnętrzna warstwa człowieczeństwa i to co pochodzi z najtajniejszych pokładów jaźni, duszy człowieka. Plotyn uważał, że wszystkie indywidualne dusze są przejawem jednej i tej samej duszy i są połączone z Bogiem. Zatem intuicja ma boskie pochodzenie. Gdyby społeczeństwo więcej korzystało z tego niezwykłego narzędzia poznawczego popełnialiby mniej błędów.

          Nie trzeba dokonywać dużo starań by intuicyjnie wyczuć, że źle się dzieje w Państwie Polskim, że władza jest skorumpowana, a Polską rządzą nieudacznicy. Gdyby to dotarło do tych którzy popierają PIS, to społeczeństwo mogłoby pójść spokojnie do wyborów i dokonać zmian na lepsze i uratować dotychczasowe osiągnięcia demokratyczne.

          Gdyby odczytać z głębi duszy, że coś niepokojącego dzieje się w Kościele katolickim, to można by dokonać nowej reformacji, która by naprawiła instytucję, tak bardzo ludziom potrzebną.

           Gdyby zastanowić się nad doktryną wiary judaistyczno-chrześcijańskiej, to można by oczyścić ją z mitologii i zbliżyć się do Prawdy.

          Gdyby ludzie wykształceni potraktowaliby poważnie sygnały swojego przeczucia, że nowe trendy naukowe przekraczają  niekiedy zdrowy rozsądek, to

poprawiłby się stan nauki.

          Gdyby zastanowić się, co społeczeństwu szkodzi (papierosy, narkotyki, pożądania) i zaniechali używek, to społeczeństwo byłoby zdrowsze.

         Gdyby zastanowić się, o co biega w ludzkich życiu, to społeczeństwo byłoby lepsze.

         Wszystkie sygnały pochodzą z ludzkiego serca, duszy i umysłu. Nie trzeba kończyć uczelnie, aby nabyć mądrość.  Z mądrością wiąże się poprawa etyczna, a ona jest drogą do Boga.