Papieże, cd. 21

Papież Sylweriusz (536–537) syn papieża Hormizdasa. Był żonaty gdy obejmował urząd papieski. Został wybrany przez poparcie ostrogockiego króla Teodahada. Król chciał wzmocnić swoją pozycję względem państwa bizantyjskiego. Teodora, żona cesarza Justyniana I, zwolenniczka monofizytów, porozumiała się z diakonem rzymskim Wigiliuszem. Przez intrygi, papież został oskarżony o zdradę i odsunięty od tronu papieskiego. Do jego śmierci głodowej przyczynił się jego następca papież Wigiliusz.

 

Papież Wigiliusz (537–555) otrzymał godność papieża, ale za cenę obalenia postanowień Soboru Chalcedońskiego (451) i przywrócenie monofizyty Abtimosa I na tron patriarchy Konstantynopola.. On swoim poprawnym rządzeniem sprawił cesarzowej zawód. Rzym uważał za pierwszą stolicę chrześcijaństwa.  Aresztowany, został wywieziony do Konstantynopola. Tam działał na rzecz Kościoła wschodniego wdając się w spory personalne. To nie podobało się Kościołowi rzymskiemu. Cesarz zwołał V-ty Sobór Powszechny w Konstantynopolu w 553 r. Było na nim tylko 12-tu biskupów z zachodu. Wigiliusz na nim nie uczestniczył. Za wiele ustępstw otrzymał zgodę powrotu do Rzymu. W drodze do niego zmarł.

 

Papież Pelagiusz (556–561) podporządkowany cesarstwu uzdrowił finanse Kościoła Rzymskiego. Władza jego nie wykraczała poza granice Rzymu. Rzym w tym okresie przechodził trudny okres. Powszechna bieda i głód. Kler był jedyną grupą posiadaczy, który żywił lud.

 

Papież Jan III (561–574) wybrany przez duchowieństwo Rzymu musiał cztery miesiące czekać na zatwierdzenie przez cesarza Justyniana I. Za jego pontyfikatu na Italie najechali Longobardowie pod wodzą króla Alboina (zm. 572). Najazd spowodował zmniejszenie napięcia między Wschodem a Zachodem.

 

Papież Benedykt I (575–579) musiał borykać się z Longobardami, którzy nękali Rzym. Cesarz nie bardzo umiał pomóc. Wysłał flotę stacjonującą w Egipcie, ale było to za mało.

 

Papież Pelagiusz II (579–590) miał podobne problemy co poprzednik. Cesarz ze względu na prowadzoną wojnę z królem perskim odmówił pomocy. Sugerował, aby poprosić o pomoc franków.  Owszem podjęli starania wojenne, ale bez pozytywnych rezultatu. W 585 udało się osiągnąć zawieszenie broni z królem Longobardów. Stopniowo wzrastał prestiż papiestwa. Pelagiusz zmarł w Rzymie przez zarazę, która wybuchła po wylaniu Tybru.

Piękno praw przyrody

          Prawa przyrody są tak zdroworozsądkowe, logiczne, przejrzyste że nie trzeba je tłumaczyć. Można natomiast stale zachwycać się ich pięknem, skutecznością, pomysłowością i zależnością.

Grawitacja ziemska pozwala utrzymać w porządku rzeczy istniejące wokół nas. Brak siły grawitacji powodowałby fruwanie wszystkiego w około tak, jak to się dzieje w statku kosmicznym, gdzie sił takich nie ma. Wszelkie rzeczy uciekały by w przestrzeń kosmiczną na dalekie odległości. Życie byłoby niezwykle uciążliwe. Człowiek będący na drugiej stronie kuli ziemskie nie spadają w kosmos. To robi wrażenie.

Mechanika ma w sobie wiele naturalnych zależności, które człowiek wykorzystuje. Za pomocą długiego żurawia można stosunkowo, bez wysiłku podnosić ciężary (studnie gospodarskie). Wielokrążki pozornie zmniejszają ciężar (podnoszenie zapraw, cegieł na budowie). Ciała podnoszone wydają się lekkie. Energia wiatru wychwytywana jest przez wiatraki i przekładana na energię mechaniczną. To robi wrażenie.

Koło zrewolucjonizowało podróże.

Zwykłe mosty są niezwykłe w swojej użyteczności. Ich lekkie architektury wzbudzają podziw i uznanie budowniczych.

Siły odśrodkowe równoważone przez siły grawitacji pozwalają na ruchy orbitalne wokół ziemi. Satelity bez napędu krążą po orbitach i nie spadają na ziemię. To robi wrażenie.

Siły nośne umożliwiły człowiekowi latać. To wzbudza zachwyt i podziw do dziś.

Siły odrzutu wyprowadziły ludzkość na księżyc.

Prawo Pascala pozwala podnosić wielkie ciężary stosunkowo małym nakładem sił (podnośniki hydrauliczne, pneumatyczne).  Jednym palcem można podnosić ciężary. To robi wrażenie.

Prawo Archimedesa wykorzystano do transporty wodnego i komunikacji morskiej.

Elektryczność jest potężnym narzędziem wielu gałęzi przemysłu. Jej przydatność widać choćby w żarówkach. Zbudowano nadto tak wiele wspaniałych maszyn działających po włączeniu prądu. Energia może być przesyłana na odległość. Wykorzystana jest w telekomunikacji, w radiu i telewizji. Bez przerwy człowieka zadziwia ta niewidoczna siła i moc.

Chemia pozwoliła na otrzymywanie wielu wspaniałych narzędzi, przedmiotów, kosmetyków, paliw, tworzyw sztucznych, cementu i innych akcesoriów pomocniczych. Ropa naftowa i jej produkty zadziwiły świat.

Światło spolaryzowane, a w konsekwencji lasery mają ogromne znaczenie w różnych dziedzinach życia (krojczy), w tym medycynie. Nie idzie dostrzec, jak to wszystko działa.

Załamanie światła w środowisku gęstszym (w atmosferze) pozwala zachwycać się na pięknym kolorem lazurowym nieba. Kolory nieba są niezwykle czyste i intensywne.

Prawo rozszerzania się gazów, w których obniża się temperatura ma zastosowanie w lodówkach i chłodniach. Niebywałe, za oknem upał a w lodówce zimno.

          Czy w rzeczach tu opisanych nie widać wspaniałego Projektanta, wielkiego Umysłu, a zarazem Istoty osobowej. Wszelkie dary, jak by na to nie patrzyć, muszą wynikać z miłości do stworzeń. To rzuca się w oczy. Jeno Głupi rzekł w sercu swojem: Niemasz Boga (Ps 14,2). Gdyby nie człowiek nie odkryte i nie wykorzystane byłyby utajone możliwości przyrody. Bóg z człowiekiem tworzą wspaniały tandem twórców i projektantów rzeczywistego świata.

Papieże, cd. 20

Papież Jan I (523–526) zmuszony został do wyjazdu do Konstantynopola aby powstrzymać likwidację arianizmu, jaką zarządził cesarz Justyn I i jego siostrzeniec Justynian. Papież czynił to niechętnie, ale ze względów politycznych podjął trudy podróży. Niestety nic nie osiągnął. Teodoryk Wielki wtrącił do więzienia wszystkich posłów towarzyszących papieżowi. Oszczędził tylko papieża (inne źródła podają, że umarł w więzieniu). Wiele zasług dla kościoła  miała mądra córka Teodoryka Amalaswinta. Miała ona wpływ na wybór kolejnego papieża. Na polecenie papieża Jana I Dionizjusz Mały (470–550) ustalił datę narodzin Jezusa Chrystusa w nowej tabeli paschalnej wzorowanej na tabeli Cyryla aleksandryjskiego. Obliczył, że Jezus Chrystus urodził się 25 grudnia roku 753 od założenia Rzymu. Od roku następującego po tej dacie (rok 1 n.e.) zaczął liczyć erę chrześcijańską, od jego imienia zwaną także erą dionizyjską. Papież Jan I wprowadził ten nowy sposób datowania, oparty na początku ery chrześcijaństwa. Dionizy popełnił jednak błąd w swych obliczeniach wyznaczając początek ery chrześcijańskiej na rok 754 ery rzymskiej, podczas gdy poprawną datą jest rok 750 lub nawet 748. Dionizjusz ustalił również sposób obliczania daty Wielkanocy.

Papież Feliks IV (III) (526–530) pozyskał od Teodoryka zgodę na poddanie duchowieństwa jurysdykcji papieża. Papiestwo otrzymało ogromne narzędzie prowadzenia samodzielnej władzy i swojej polityki. Pod koniec pontyfikatu Feliksa w 529, na wzgórzu Monte Casino powstała słynny klasztor załozony przez Benedykta z Nursji (ok. 480–547).

Papież Bonifacy II (530–532) wybrany w tym samym dniu co antypapież Dioskur. Siódma już schizma w kościele zakończyła się wraz ze śmiercią Dioskura. Po raz pierwszy w dziejach papiestwa mówiło się o symonii (przekupywanie wyborców), która była już głęboko zakorzeniona.  Papież rozwiązał na II synodzie w Orange (529) spór na temat łaski i wolnej woli. Korzystał z Biblii oraz z pism Ojców Kościoła, szczególnie Augustyna (354–430). Opracowane kanony nabrały wielkiego znaczenia w Kościele w nauce o grzechu pierworodnym i łasce.

Papież Jan II (533–535) był pierwszym papieżem, który zmienił imię. Do czasu wyboru miał na imię Merkury, nazwę pogańskiego bożka. Od tej pory stało się to już powszechną tradycją.   

Papież Agapit I (535–536) otrzymał polecenie od króla Italii Teodohada wyjazdu do Konstantynopola aby powstrzymać Justyniana w jego agresywnej odsieczy po zabiciu Amalaswiny (została uduszona na rozkaz kuzyna, króla Teodohada. Papież nie wrócił już do Rzymu. Zmarł w Konstantynopolu.

Siły pozorne

         Podobnie jak trudno jest opisać energię, tak samo siła jest pojęciem tajemniczym. Energia jest zdolnością do wykonania pracy, a siła jest działaniem, które musi być związane z ciałem. Bez przyłożenia siła nie występuje.  W przyrodzie występują siły naturalne, jak np. siły grawitacji (ciężar), siły elektromagnetyczne (oddziaływania między ładunkami elektrycznymi) oraz ze świata mikro: słabe i mocne oddziaływania jądrowe. Zgodnie z trzecią zasadą dynamiki każde działanie generuje siły przeciwstawne (siły sprężystości, zachowawcze, potencjalne). Wynikają one z reakcji na akcję (np. nacisk itp.). Ciekawą grupą sił są tzw. siły pozorne. Powstają one z dynamiki ruchu w układach nieinercjalnych (poruszających się ze zmienną prędkością). Np. siły odśrodkowe,  siły bezwładności (siły coriolisa[1] łączące zjawisko odśrodkowe z bezwładnością ciał). Siła bezwładności powstaje w układach, gdzie występuje przyspieszenie (dodatnie lub hamujące). To co jest najciekawsze to to, że nie zawsze człowiek potrafi rozeznać, czy ma do czynienie z siłą pozorną, czy naturalną. W nauce powstało pojęcie sił równoważnych. Powoduję one subiektywne odczucia, niekiedy dezinformację. Hamujący pociąg daje wrażenie siły grawitacyjnej ściany wagonu. Siły odśrodkowe są zbawienne ze względu na utrzymanie orbit ciał niebieskich. Siły odśrodkowe zostały wykorzystane w ruchach satelitów, czy w lotach kosmicznych. Obecność sił świadczy o wielkości Wielkiego Projektanta Wszechświata. One to dynamizują świat. Energia uzdalnia do wysiłku, a siły wykonują ciężką pracę. Jedno i drugie jest narzędziem wykorzystywanym przez świat w jego dynamice. Narzędzia te zostały udostępnione człowiekowi. On czyni z nich użytek dalszego rozwijania świata.

          Wiele osób próbowało rozgryźć naturę siły grawitacyjnej. Póki co, nie ma lepszej definicji jak określenie, że jest to siła (tautologia – masło maślane) przyciągania pomiędzy dwoma dowolnymi masami, a jej wartość określa  prawo Newtona.

                                          F = G M m /r²

Istota siły grawitacji jest zawarta w tym wzorze. Nie znamy drugiej, innej siły, która by podlegała temu prawu. Prawo Newtona przedstawia naturę siły grawitacji. Dwie dowolne masy przyciągają się, czyli wszystko co ma masę, objawia wzajemne przyciąganie się. Trzeba przyznać, że definicja ta nie rozwiązuje zagadki. Próba ujęcia grawitacji w zawiły opis zjawisk nieliniowych w Ogólnej teorii Względności nie bardzo jest czytelny i przekonywujący, choć pod względem matematycznym poprawny. Wobec oglądu immaterialnego (materia jest wytworem energetycznym) masa jest zjawiskiem dynamicznym (przez pole Higgsa), a więc burzy niejako powyższy piękny wzór Newtona. Ogólna Teoria Względności odeszła (przynajmniej w rozważaniach) od źródła grawitacji jaką są masy, a dostrzega siły grawitacyjne w działaniach krzywoprzestrzeni. Formułuje też pogląd zgodny z filozoteizmem, że każdy rodzaj energii wytwarza oddziaływania grawitacyjne. Jak podają zwolennicy OTW czterowektor kombinacji energii i pędu jest źródłem oddziaływania grawitacyjnego.  Hipoteza ta znalazła potwierdzenie w empirycznie zmierzonym efekcie ugięcia promienia świetlnego w pobliżu Słońca.

          Wiele osób przyjmuje przekazy o cudach sensacyjnych i głęboko w nie wierzą. Tymczasem Bóg bez przerwy dostarcza nam cudownych dowodów swojej obecności. Takim cudem jest energia oraz prawa przyrody. Na naszych oczach, bez przerwy, dzieją się cuda boskiej życzliwości dla człowieka. Wystarczy jedynie spojrzeć na otaczający świat i dostrzec tam stale zadziwiające, cudowne zjawiska.


[1] Podmywanie brzegów rzek płynących w kierunku północno-południowym na skutek zmiany średnicy obrotu ziemi.

Papieże, cd. 19

Papież Anastazy II (496 – 498) chciał zażegnania schizmy wschodniej i czynił to swoimi sposobami. Nie był jednak rozumiany. W Boskiej Komedii Dante Alighieri (1263–1321) umieścił papieża Anastazego II wśród heretyków w piekle. Papież stosował metody ugodowe. Czynił ustępstwa, uznawał ważność udzielonych sakramentów udzielonych przez Akacjusza I. Pojednaniu zaszkodził rzymski senator Festus, wysłannik ariańskiego króla Italii Teodoryka Wielkiego. Rzymski kler, dumny z prymatu papieża ujawnił rys nieprzejednania, które z upływem wieków stanie się drugą naturą Kościoła rzymskiego. Tymczasem Chlodwik (ok. 466–511), założyciel dynastii Merowingów przyjął katolicyzm z Rzymu, w przeciwieństwie do większości Germanów przyjmujących arianizm. Należy w tym akcie dostrzegać względy polityczne, szukania wsparcia, sojusznika, niekoniecznie militarnego.

 

          W 498 r. wybrano dwóch papieży (Wawrzyńca i Symmachusa), którzy przez trzy miesiące razem rezydowali w Rzymie. Doszło do gwałtownych walk ulicznych obu stronnictw. Odwołano się do władzy świeckiej  króla Italii Ostrogota, który był arianinem, aby rozstrzygnął spór. Teodoryk Wielki rozsądził spór na korzyść Symmachusa.

 

Papież Symmachus (498–514) musiał przez lata walczyć ze zwolennikami antypapieża Wawrzyńca. Jego protektor Teodoryk nie zawsze był jego sprzymierzeńcem i po jego stronie. Był też oskarżony o obchodzenie świąt Wielkanocy w terminie niezgodnym z tradycją. Był też obwiniany o rozwiązłość z kobietami. Dopiero po 505 r. nastąpił przełom i nastał pokój. Papież  wniósł w Rzymie wiele wspaniałych nowych kościołów 

 

Papież Hormizdas (514–523) był żonaty przed otrzymaniem święceń i miał syna Sylweriusza (późniejszy papież). Był nastawiony pokojowo. Dążył do pojednania z Kościołem wschodnim. Przeszkodą był cesarz Anastajusz I, który był monofizytą. Przez zagrożenie utraty tronu zgodził się na pojednanie z kościołem zachodnim. Zostały podpisane odpowiednie dekrety. Gdy niebezpieczeństwo utraty tronu zanikło, cesarz zaczął odchodzić od ustalonych warunków pojednania. Po jego śmierci, następca cesarz Justynian I doprowadził po 35 latach rozdziału do ugody. Oświadczenie podpisane przez biskupów wschodnich jest powszechnie znane jako formuła Hormizdasa. Sobór Watykański I włączył formułę Hormizdasa do konstytucji dogmatycznej.

          Patriarcha Konstantynopola Jan II podczas podpisywania formuły Hormizdasa dopisał zdanie, że stary i nowy Rzym (Konstantynopol) są sobie równe w godności. Papież nie wyraził na to zgody i spór o prymat Rzymu zaczął się od nowa. Król Italii Teodoryk czuł się zagrożony rozejmem ze Wschodem. Za  korespondencję z cesarzem stracił życie jeden z jego senatorów, Albinus. Boecjusz (ur. ok. 480; zm. między 524 a 526) – rzymski filozof, tłumacz Arystotelesa, teolog chrześcijański i polityk stanął w obronie Albinusa i sam został oskarżony. Zarzucano mu zacieranie dowodów winy Albinusa oraz podtrzymywanie korespondencji wyrażającej nadzieję na wolność rzymską, bez gockiego panowania; dodatkowo dodano oskarżenie o bezbożność. Wynik procesu był dla Boecjusza niekorzystny. Został osadzony w więzieniu w Pawi, gdzie napisał O pocieszeniu, jakie daje filozofia. Boecjusz został stracony najprawdopodobniej w 525. Warto przytoczyć słowa Boecjusza: połącz, jeżeli możesz, wiarę i rozum.

Energia jest zdolnością

          Trudno jest przestać myśleć o istocie energii. Czym ona jest w swej istocie? Intuicyjnie wyczuwam, że zrozumienie jej pozwoli przybliżyć istotę Boga. Energia jednak nie jest Bogiem, choć są takie teorie. Aby zrozumieć jej istotę trzeba pozbyć się stereotypu myślenia o niej jako czymś, co jest złożone. Ona nie ma struktury, podłoża. Jest niewidoczna, niewyobrażalna. Jest samym działaniem. Dostrzegalna jest przez skutki jakie czyni. Może być też w możności jako energia potencjalna, można ją gromadzić, kumulować. Najbliższe określenie jej to zdolność do wykonania pracy. Słowo „zdolność” nie przekazuje opisu energii jako takiej, a raczej do czego jest predestynowana. Ważne jest, że choć sama jest bezduszna, to jest zdeterminowana. W każdym przypadku ma zmierzać do najniższego stanu. Tak więc kierunek jej działania jest ściśle określony i uzależniony od środowiska (aparatury). „Zdolność” określa jej właściwości dynamiczne. Dynamika ma w sobie zakodowany ruch, czynność, przekaz części swoich zdolności. Można powiedzieć, że ma w sobie zapisaną procedurę „woli” do czynu. Oczywiście nie czyni tego ze świadomością, lecz przez bezduszny algorytm jej przypisany. Energia jest więc „narzędziem”, który Bóg sam wykorzystuje oraz  upowszechnia w świecie stworzonym. Człowiek częściowo ujarzmił energię i wykorzystuje ją do własnych potrzeb. 

          Energia to szerokie spektrum różnorodności. Ciekawą jej odmianą jest światło i jej struktura falowa. Rozchodzi się w próżni zawsze z tą samą prędkością, według stałego kosmicznego układu odniesienia, niezależnie w jakim układzie odniesienia znajduje się jej źródło. To niezwykła właściwość i jedna najbardziej tajemniczych stałych.  Światło jest czymś niezależnym od prędkości źródła. Można rzec, że jest to „strzałka Pana Boga”. Inercjalny, kosmiczny układ odniesienia nie da się wyznaczyć, bo wszystko jest w ruchu i to w ruchu złożonym, obrotowym, nieinercjalnym. Złożoność przestrzeni nie przeszkadza, aby światło biegło swoim wyznaczonym przez Boga kierunku. Energia nie ma boskich atrybutów. Słabnie przez rozpraszanie. Bilans ilościowy jednak jest zachowany w układach zamkniętych. Energia więc nie wyczerpuje się, a jedynie rozprasza.  Aby świat podtrzymywać w jego istnieniu jest konieczność ciągłego dostarczania energii. To czyni Bóg w swej łaskawości. Człowiek nie ma na to bezpośredniego wpływu.

          Oprócz energii fizykalnej istnieje coś, co można nazwać energią woli (funkcjonał dobra). Ona potrzebna jest do zachowania sensu i woli istnienia świata. Ma ona wpływ nadrzędny nad energią fizykalną. Funkcjonał dobra wzmacnia motywacje ludzkie i Boga do dalszego rozwoju świata stworzonego. Człowiek ma ogromny wpływ na ten rodzaj energii. Bóg podzielił się swoim zadaniem i pozostawił człowiekowi współudział w rozwoju świata. Widać, że ma dalekosiężne plany. Oczekuje od człowieka pomocy. Nie należy czynić Mu przykrości. On i tak jest dla człowieka Wielkim Sługą, Dobroczyńcą i Zwiastunem Zbawienia.

          Spotkałem się ze zdaniem, że świadomość jest niezwykłą postacią energii.[1] Muszę zaznaczyć, że nie chodzi tu o energię fizykalną. Świadomość można ująć jako energię, ale typu nadprzyrodzonego. Energia fizykalna, co prawda, od Boga pochodzi (jest boskim wytworem, tchnieniem mocy), ale nie posiada ona boskich atrybutów. Świadomość jednak nie może zniknąć po śmierci. Na tym polega wieczne istnienie.

        Podobnie mówi się, że myśl jest energią (W. Sedlak). To chyba nieporozumienie. Myśl jest procesem biochemicznym i nie tylko (może opiera się na zjawiskach subatomowych, czy kwantowych). Energia tu jest jedynie narzędziem, motorem procesów. Nie przeczę, że umysł ma możliwość emisji energii do procesów psychokinetycznych (psychokineza). Można więc podporządkowywać energie przez zdolności umysłowe (idąc dalej przez wolę). Myśl ma możność wpływania również na materię. Człowiek bez przerwy emituje energię fizykalną jak i „energię” nadprzyrodzoną.  Nie należy jednak mylić energii fizykalnej z energią świadomości. „Energia” świadomości działa natychmiastowo. Energia fizykalna musi zużyć na bieg jakiś czas. Informacja o Prawdzie, stan Prawdy, czy stan Dobra najwyższego są dostępne wszędzie i w każdej chwili.

          Materia jest uwięzioną energią (niektórzy mówią światłem).

 

          Pięknie powiedział A. Einstein: Jesteśmy w sytuacji małego dziecka wchodzącego do olbrzymiej biblioteki [wszechświata] wypełnionej książkami w wielu językach. Dziecko wie, ze ktoś musiał napisać te książki. Ale nie wie jak. Doświadczyłem, że własne utwory muzyczne harmonizują z częstotliwością pracy mojego umysłu i dlatego tak chętnie słucham je podczas pracy. Działają kojąco na moje ciało. Rezonans ludzki jest wyczuwalny przez otoczenie.


[1] Janusz Dąbrowski, Barwy Twojego Zdrowia; Biomagnetyzm: cudowna moc w życiu – Jak wykorzystać lecznicze właściwości pól magnetycznych?

Dzisiaj nie filozofuję

          Wiele osób może mi zarzucić brak konsekwencji. Przez lata obnażam religię katolicką z jej legend i mitów, a w dniu Bożego Narodzenia nie zwracam na to uwagi. Tak, to prawda. Kult bożonarodzeniowy jaki został przez wieki dopracowany jest sam dla siebie wielkim wydarzeniem. Na kanwie legendy o narodzeniu Boga wyciągnięte zostały najskrytsze ludzkie instynkty, marzenia, dobroć, czułość i oczywiście miłość. Polska pod tym względem jest światowym ewenementem. Włosi zazdroszczą nam takiego święta. Ilość kolęd polskich jest ogromna (kilkaset). Włosi mają tylko kilka pieśni bożonarodzeniowych. To na polskim stole wykładane jest  nakrycie dla zabłąkanego przybysza. Kolędy napisane są na wielogłosy, aby mogły być śpiewane wspólnie. Niemcy dali nam choinkę. Chwała im za to, bo ona ubarwiła nam święta (jestem zwolennikiem sztucznej choinki). Ze świata wzięliśmy wszystko co najlepsze, aby ten dzień był najbardziej radosnym dniem w roku. Święta obchodzone są również przez ateistów jako dzień pojednania. W Polsce szczególnie wyczuwa się świąteczny nastrój. Ludzie są jakby lepsi. Rodziny spotykają się. Niektórych stać na darowanie i przebaczanie wzajemnych win. Nawet w więzieniach, a może szczególnie tam niejedna popłynie łza tęsknoty za rodziną, za dobrem.

          W tym dniu radosnym składam wszystkim moim czytelnikom najlepsze życzenia wzajemnej miłości, dobra powszechnego i chwały u Ojca Niebieskiego. Niech Bóg da Wam siłę pokonywania trudności. Każdy jest ważny dla Stwórcy. Każdy jest przez Niego kochany. Jeżeli w Betlejem nie urodził się jeszcze Bóg, to niech rodzi się w naszych sercach i dlatego będę dzisiaj kolędować: Bóg się rodzi…..

Papieże, cd. 18

Papież Hilary (461–468) pełnił funkcję legata na synodzie  zbójeckim w Efezie. Uratował się dzięki ukryciu w grobie św. Jana Ewangelisty.  Jego pontyfikat przebiegał spokojnie.

 

Papież Symplicjusz (468–483) piastował swój urząd gdy skończyło się Cesarstwo Rzymskie. W 476 roku wódz Herulów, Odoaker. Obalił Romulusa-Augustulusa znosząc tytuł cesarza Zachodu. Odoaker obwołuje się królem Italii. Jako arianin, zastrzega sobie prawo do spraw Kościoła. Odżywa też spór z monofizytami. Wschód prosi Symplicjusza, aby na mocy 28 kanonu chalcedońskiego,  nie wtrącał się w Kościół Wschodu.

 

Papież Feliks III (II) (483–492) był synem kapłana i już ojcem rodziny gdy został wybrany[1].  Rzuca na patriarchę Konstantynopola Akacjusza anatemę (przez jego popieranie monofizytyzmu). W odpowiedzi, on ekskomunikuje papieża. Wschód i Zachód oficjalnie zrywają ze sobą. Schizma potrwa 35 lat.

 

Papież Gelazy I (492–496) zdołał się uwolnić spod kurateli cesarza i jednoznacznie określił relacje pomiędzy papieżem a cesarzem (Anastazy). W piśmie wyraźnie określa się władzę papieży. Ona to przewyższa władzę świecką.

 

           Jezus Chrystus chciał, aby Kościół reprezentował Króla serca, miłości. Został powołany do służby Bogu. Ludzkość wypaczyła sens Kościoła Chrystusowego idąc w kierunku władzy ludzkiej.

 

          Papież stoczył skuteczną walkę z pelagianizmem, powściągnął zapędy manichejczyków i rozprawił się z pozostałością pogaństwa – świętem Lupercaliów, które zastąpił świętem Matki Bożej Gromnicznej.


[1]  Jego wnuk to Grzegorz Wielki.

Wiedza nabyta czy wlana?

          Nauka Kościoła uczy, że każdy człowiek ma w sobie naturalne prawo dane od Boga. Z kolei mądrość wyrażona w sentencji łacińskiej:  nihil est in intellectu quin prius fuerit in sensu, poucza, że nie ma nic w umyśle, czego by przedtem nie było w zmysłach (John Locke 1632–1704); umysł nie ma pojęć wrodzonych, jest on nie zapisaną tablicą, którą zapisują dopiero postrzeżenia. Ten pogląd filozoficzny sensualizmu głosili  Arystoteles, sofiści, epikurejczycy, cynicy i stoicy. W czasach nowożytnych między innymi Etienne de Condillac, Dawid Hume, Herbert Spencer.

          Konfliktu nie ma, bo Bóg jedynie uzdalnia człowieka, a nie zapisuje żadnych treści ani w świadomości, ani w umyśle. To uzdolnienie, przez wolną wolę, pozwalasięgać  do stanu Prawdy, aby z tej przestrzeni odczytywać mądrość udostępnioną przez Stwórcę.  Treść tapojawia się w umyśle (mówi się: naszła mnie myśl). Musi ona być przez człowieka „obrobiona” według ludzkiego intelektu, zaakceptowana, lub wręcz odrzucona. 

          Według powyższego stwierdzenia trzeba zrezygnować z pojęcia wiedzy wlanej (scientia infusa), wiedzy która „spada z nieba” i pojawia się w umyśle, bez pracy i wysiłku.  Jezus dysponował wiedzą nabytą (scientia acquisita). Musiał wszystkiego nauczyć się jak każdy człowiek. Jego pełne otwarcie się na Ojca powodowało możliwość czerpania łask ze stanu Prawdy. Polegało to na tym, że pojmował i rozumiał własne myśli. W Jego umyśle następowało coś w rodzaju eureki Archimedesa. Odkrywał Prawdy należące do Boga.

          Spotkałem się z pytaniem. Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem? Samo pytanie jest błędne, bowiem wywyższenie Jezusa nastąpiło później, na krzyżu. Lepszym pytaniem byłoby: Czy Jezus przewidywał swoje wywyższenie?  Odpowiedź nie jest łatwa. Istnieją podstawy biblijne, aby twierdzić, że miał świadomość swojej roli. Jezus nigdzie nie powiedział wprost, że jest Bogiem, ale ciągle w Jego słowach pojawiały się aluzje na ten temat. Mniemam, że Jezus miał doskonałe rozeznanie sytuacyjne. Wiedział, że przynosi ludzkości nowe spojrzenie na wiarę i Ojca. Przez Niego Bóg stał się każdemu bliższy, rozpoznawalny. Jezus jest obliczem Boga. Miłość Jezusa jest Miłością Boga.

          Ostatnie zdanie nie wyczerpuje zasług Jezusa. On jest również ikoną człowieczeństwa, a swoimi czynami pokazał kim jest człowiek i do czego jest zdolny.

           Zasługi Jezusa są tak ogromne i przełomowe, że trudno mi za tym  dostrzegać wyłącznie istotę ludzką. Zbyt wspaniałe i doskonałe, aby nie dostrzec działania Bożego. Być może sam sobie odpowiedziałem na pytanie, czy Jezus był zamysłem Boga. Teraz jestem o tym przekonany. Dalej jednak twierdzę, że Jezus-Człowiek musiał na to wyrazić swoją wolę i zgodę. Bóg nie determinuje żadnej istoty ludzkiej. Za ten dar jestem Bogu najbardziej wdzięczny. 

Papieże, cd. 17

          Od samego początku chrześcijaństwa ścierają się w Kościele dwa spojrzenia, dwa sposoby mówienia o Jezusie: jedno – synoptyków (świętych Marka, Łukasza i Mateusza), a drugie – św. Jana. Te dwa spojrzenia reprezentowane są w teologii przez dwie szkoły: syryjską antiocheńską i egipską aleksandryjską.

 

Szkoła antiocheńska: W Antiochii prezentowano spojrzenie synoptyków, akcentowano człowieczeństwo Chrystusa. Hasłem było sformułowanie Homo assumptus, czyli “człowiek (został) przyjęty” przez Słowo. W momencie Wcielenia, w osobę (Człowieka), która już istniała wcieliło się Słowo (Bóg). Nestoriusz głosił: Maryja nie urodziła Boga, tylko człowieka, więc naukę nie swoją, ale szkoły z której się wywodził. Ten pogląd został potępiony w Efezie. Czy wobec tego Nestoriusz był heretykiem?

 

Szkoła aleksandryńska: inspirowała się Ewangelią Jana. Szkoda, że chrześcijaństwo zachodnie, począwszy od  św. Augusta, przez św. Tomasza poszło za nią. Według tego poglądu rozmywa się człowieczeństwo Jezusa. Według filozoteizmu jest to wielka strata w głoszonej tezie wielkości człowieka ukazanej w Jezusie. W V w. mnich Eutyches twierdził, że w chwili Wcielenia Chrystus został tak przebóstwiony, że właściwie znikło jego człowieczeństwo. Powstała w Nim jedna natura – gr. mone physis (stąd nazwa herezji: monofizytyzm).

 

          Dzisiaj teologia zmierza, choć z trudem ku szkoły antiocheńskiej. W latach 70. o. Nicolas profesor dogmatyki we Fryburgu i przekonany tomista, twierdził, że nie ma potrzeby przypisywać Jezusowi wiedzy wlanej. Tłumaczył, że w Jezusie następowało powolne oświecanie przyrodzonej wiedzy nabytej przez tę nadprzyrodzoną w miarę rozwijania się w Nim wiedzy nabytej rodziła się w Nim świadomość Jego misji.

 

Papież Sykstus III (432–440) skłaniał się do doktryny antiocheńskiej. Potem przyjął trend aleksandryjski. Był wielkim budowniczym. Bogactwem kościoła zaniepokojony był św. Hieronim.

 

Papież Leon Wielki (440–461) musiał zmierzyć się z herezją monofizycką. Papież ekskomunikował Eutychesa. Na zwołanym synodzie (zbójeckim) w Efezie w 449 r. legaci rzymscy zostali brutalnie zaatakowani przez zwolenników Eutychesa. Zastraszeni biskupi byli   zmuszeni unieważnić ekskomunikę. Cesarz Teodozjusz poparł Wschód. Po śmierci cesarza zwołany został sobór w Chalcedonie w 451 r.  Tam papież przywrócił naukę kościoła (obie natury razem tworzyły jedną osobę hypostasis). Skrajni zwolennicy Nestoriusza oderwali się od Kościoła i przenieśli się na teren podległy króla perskiego. Tymczasem pojawił się nowy wróg w postaci Attyli, króla Hunów. Prawdopodobnie papież przekupił Attylę skarbem św. Piotra, co uniknęło najazdu. Przez zemstę żony zamordowanego  cesarza Walentyniana zostali wezwani na pomoc Wandalowie na czele którego stał Genseryk. Kiedy Genseryk plądrował Rzym papież wymusił na nim pozostawienie w spokoju trzech bazylik św. Piotra, Laterańską oraz św. Pawła. Papież potępił poglądy manichejskie, monofizytyzm i pelagianizm. Zganił zwyczaj kłaniania się słońcu.