Słowo „mesjasz” (gr. christos, łac. christus) znaczy pomazaniec. To istota szczególna, unikalna, powołana przez Boga do wykonania jakieś misji. Nie jest prawdą, że idea „mesjasza” jest tworem świata hebrajskiego. Idea „mesjasza” ma swoją pragenezę w historii uniwersalnej. Termin ten pojawiał już w tradycji sumeryjskiej, sięgającej VI tysiąclecia. Znani byli lu-galowie lub ensiowie (lu-gal – syn Boga, wielki człowiek, wybawca, ensi – wielki władca) mający królować dziesiątki tysięcy lat. Postacie te współpracowały z bogami. Z czasem królów uważano za półbogów. Np. mesjaszem był nazwany król perski Cyrus. Podobnie w innych nacjach byli znani szczególne postacie powołane przez bogów. W Sumerze Utu lub Babbar (np. w Larsa), w Babilonie Szamasz – bóg słońca, w Egipcie Horus, Ozyrys, w Chinach legendarny cesarz Jao (ok. 2356 – ok. 2258 przed Chr.). Postacie te tworzyły raj, królestwo szczęścia, nieśmiertelności i światłości (Cz. Bartnik Dogmatyka s. 499–501). Pojęcie „mesjasza” zostało przyjęte ze świata starowschodniego, z Mezopotamii, Persji lub Egiptu.
Jak widać, koncepcja pomazańca kreowała się przez tysiąclecia. Historie pomazańców były w jakieś części podobne do historii Jezusa. Podobnie walczyli ze złem, żyli dla innych ludzi, ratowali ludzkość przez swoją śmierć, ale na koniec powracali do życia w triumfie (Dumuzi, Ozyrys).
Jezus wpasował się w ideę „mesjasza”. Można więc mniemać, że ludzkość była przygotowywana od tysięcy lat na Objawienie się Boga.
(Dopisek w 2015 r. Później autor rozwinie ten temat stawiając tezę, że Jezus Chrystus nie bardzo chciał być nazwany mesjaszem).