20.11. Druga Księga Samuela (2 Sm 1–24)
Dawid szczerze opłakuje swego prześladowcę – Saula. Ta scena przypomina mi wiele obecnych zdarzeń, kiedy opłakiwani są bliscy, z którymi dawno się poróżniono (czasami o byle co) i nie ma się odwagi zażegnać braterskiego sporu. Dopiero nad grobem przychodzi moment refleksji i ogromnego żalu, że nie dokonano pojednania za życia.
Dawid zdobywa Jerozolimę z rąk Jebusytów (tereny do tej pory niezdobyte). Arka zostaje przeniesiona z Kiriat-Jearim do Jerozolimy. Jerozolima staje się centrum religijnym dla całego ludu, a Arka stanowi symbol jedności religijnej całego Izraela. Trafia pod namiot, który staje się powoli znakiem zapowiadającym przyszłą świątynię. Święty taniec Dawida przed Arką, w obecności ludu, nie podoba się jego żonie Mikal. Uważa ona, że królowi nie przystoi czynić takich gestów. W głębi serca jestem po stronie Dawida. On uważa, że przed Bogiem jest jednym z poddanych i jest Jego sługą. Wierzy ponadto, że prosty lud właściwie oceni głęboki sens takiej postawy. W nowej stolicy Dawid pragnie wznieść Bogu świątynię. Nieoczekiwanie, przez proroka Natana, Bóg przekazuje swą niechęć do tej budowy. Nie chce być ograniczony sakralną przestrzenią świątyni. Woli przebywać wśród swojego ludu. Zapowiada jednak, że świątynię zbuduje Mu jego potomek Salomon. Niektórzy bibliści uważają, ż Jahwe nie pozwolił Dawidowi budować świątyni, ponieważ jego ręce były zbroczone krwią przelaną w licznych wojnach.
Po przywróceniu wolności Izraelowi i Judzie, Dawid zbudował „olbrzymie” państwo.
Bohater zakochuje się w pięknej Batszebie, żonie Uriasza. Aby pozbyć się konkurenta, wysyła go do walki na pewną śmierć i wiąże się z Batszebą. Na świat przychodzi ich syn. Postępek (…), jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu (2 Sm 11,27). Prorok Natan piętnuje uczynek Dawida: Pan odpuszcza ci też twój grzech – nie umrzesz, lecz dlatego, że przez ten czyn odważyłeś się wzgardzić Panem, syn, który ci się urodzi, na pewno umrze (2 Sm 12,13). O dziwo, Dawid wyraża skruchę: Zgrzeszyłem wobec Pana (2 Sm 12,13) i otrzymuje rozgrzeszenie, ale karę musi ponieść. Dawid jest zrozpaczony i błaga Boga o cofnięcie kary. Dziecko jednak umiera i nikt z ludu nie ma śmiałości powiadomić króla o tym. Po zachowaniu się sług, Dawid orientuje się jednak, że dziecko zmarło. Podniósł się z ziemi, umył się i namaścił, zmienił swe ubranie i wszedł do domu Pańskiego, oddał pokłon. Powróciwszy do domu, zażądał, by mu podano posiłek, którym się pożywił (2 Sm 12,20). Wszyscy dziwili się jego radykalną zmianą zachowania. Dla mnie ta scena jest wyrazem głębokiej wiary Dawida. Bóg dał, Bóg zabrał. Dopóki była nadzieja, Dawid błagał i prosił. Gdy Bóg zabrał syna, uznał, że taka była Jego wola. Ja pójdę do niego, ale ono do mnie nie wróci (2 Sm 12,23). Dawid z pokorą przyjął wolę Bożą. Żyć trzeba dalej. Dalsza rozpacz byłaby znakiem ciągłej pretensji do Boga. Życie się nie kończy. Dawid wierzy, że kiedyś się spotkają. Dawid nie został odtrącony przez Boga pomimo jego grzechu.
W dalszej części Biblii opisane są rodzinne kłopoty Dawida. Batszeba wydaje na świat drugiego syna – Salomona. Brat, Amnon gwałci siostrę Tamar. Słudzy Absaloma okrutnie zabijają pijanego Amnona. Absalom musi uciekać przed prawem. On też buntuje się przeciw ojcu. Teraz z kolei Dawid musi uciekać przed Absalomem. Dochodzi do walki zbrojnej, w której Absalom pomimo rozkazu Dawida: ze względu na mnie zachowajcie młodego Absaloma (2 Sm 18,12) zostaje z premedytacją zabity przez Joaba. Kiedy Dawid dowiedział się o śmierci syna, udał się do górnego pomieszczenia bramy i płakał (2 Sm 19,1). Scena ta jest ikoną miłosierdzia Bożego. Pomimo grzechu, Bóg otacza nas swoją ojcowską miłością.
Otoczenie Dawida wyraża swoje niezadowolenie z powodu jego zachowania i krytykuje jego narastający smutek. Darzysz miłością tych, którzy cię mają w nienawiści, a nienawidzisz tych, którzy cię kochają (2 Sm 19,7). Dawid reflektuje się i okazuje swojemu wojsku podziękowanie.
Księgę kończy opis spisu ludności przeprowadzony przez Dawida. Spis nakazany przez Pana (pokusa) jest w rzeczywistości traktowany jako podszepty szatana do demonstracji siły, pychy i aktu arogancji. Tłumaczenie takie jest dla mnie nie do końca jasne, podobnie jak słowa błędnie tłumaczone w modlitwie „Ojcze nasz” („nie wódź nas na pokuszenie”). Pomimo słów Dawida o Bogu: bo wielkie jest Jego miłosierdzie (2 Sm 24,14), Bogu przypisywane są złe uczynki: Anioł zabija lud (2 Sm 24,17). Jak już wielokrotnie pisałem nie należy tekstu odczytywać dosłownie.
“Święty taniec Dawida przed Arką”Dzień dobry. Chciałabym dziś poruszyć temat oprawy muzycznej w Kościele.Św. Fr. Salezy powiedział: “Kto śpiewa, ten dwa razy się modli.” Stanowi to niejako zachętę, to aktywnego uczestnictwa w śpiewie liturgicznym, na chwałę Boga. Śpiewać każdy może (jeden to czyni lepiej, drugi może trochę gorzej), ale ważne jest to, że dla Pana Boga nie jest ważny tembr, barwa głosu czy jego intonacja, lecz wewnętrzna muzyka duszy i serca. Tam stroi się struny, które czynią miłą dla Jego “uszu” modlitwę. Czy zatem warto się niecierpliwić czy wykrzywiać słysząc jakieś nieczystości w głosie stojącego obok nas w świątyni sąsiada? Czy warto narzekać na organistę, który nie zawsze potrafi dobrać akordy i tonację do różnych głosów wiernych? Czy warto się niecierpliwić, gdy niemal każda pieśń jest za wolna i jękliwa? Przykre dla mnie samej jest również zjawisko płacenia organiście za to, by nie śpiewał np. na ślubie i ustąpił na godzinę swojego fotela przed organami dla jakiegoś “lepszego” muzyka.Można dyskutować, jaka winna być właściwa oprawa muzyczna spotkań modlitewnych czy Eucharystii. Nigdy jednak nie zastanawiałam się, czy Pan Bóg potrzebuje doskonałych muzyków lub “cierpi”, gdy ktoś nie ma słuchu i fałszuje w Kościele. Dla mnie bowiem prawdziwy fałsz w muzyce liturgicznej jest tylko wtedy, gdy ktoś zapomni o aktywności serca w modlitwie, gdy nie modli się w duszy. Przed Bogiem można przecież śpiewać (i modlić się) nawet bez głosu, bez słów i bez instrumentów – po prostu w duszy. Tam jest sanktuarium, w którym mieszka Bóg- Adresat muzyki naszego serca. Modlitwa serca jest dla Pana Boga najpiękniejszą muzyką duszy.Pozdrawiam,Marta Złotnicka