20.30. Lamentacje (Lm 1–5)
Księga pt. Lamentacje jest elegią, trenem, lamentem opłakującym klęskę królestwa judzkiego w okresie najazdu babilońskiego w roku 587/6 przed Chr. Jest to refleksja nad sytuacją, w jakiej znalazł się naród żydowski. Zburzenie Jerozolimy, deportacje stały się głównym powodem powstania Księgi Lamentacji. Jest ona anonimowym dziełem. Skomponowana została na potrzeby liturgii. Używano jej podczas nabożeństw odprawianych na zgliszczach spalonej świątyni. Obecnie Żydzi czytają Lamentacje w dzień postu w rocznicę zburzenia świątyni. Przyjmuje się, że wszystkie lamentacje były napisane w VI wieku przed Chr. Uwerturą księgi jest opis cierpień Syjonu. Jak to możliwe, że Bóg odwrócił się od własnego narodu i porzucił własną świątynię? Autor sam dochodzi do konkluzji, że to sam Bóg poniżył i doświadczył Izrael. Pomimo lamentacji, przebija w nich jednak nadzieja na przyszłość i wiara, że Bóg ich uratuje.
Rozmiar katastrowy był ogromny. Upadła dynastia Dawida, zburzona została świątynia, jedyne miejsce prawdziwego kultu Boga, Jerozolima legła w gruzach. Babilończycy brutalnie obeszli się z jej ludnością. Rozpacz i resztki nadziei mieszają się ze sobą. Tragedia sprzyja odejściu od wiary. Autor występuje w jej obronie. Nie traci nadziei na odrodzenie. Trzeba jednak wrócić do Boga i uzyskać przebaczenie grzechów. Apeluje do błagalnej modlitwy pełnej pokory, aby Bóg nie zważał dłużej na ich winy, ale skierował ku nim swoją łaskę.
Kościół katolicki za pomocą Lamentacji rozpatruje Mękę i Śmierć Zbawiciela oraz wzywa wiernych do opłakiwania swoich grzechów i do nawrócenia.
Dzień dobry.”Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.” (Mt 5,4) Proszę powiedzieć, jaki rodzaj smutku jest dobry (zbawienny) dla chrześcijanina? W lamentacjach dostrzegam analogię do smutku, który towarzyszył apostołom, gdy Jezus mówił im, że musi umrzeć. Rozumiejąc ich ludzką reakcję, uczył ich słowami: “Gdybyście Mnie miłowali, radowalibyście się, że idę do Ojca (…) (J 14,28)” Po śmierci Chrystusa, jak po zburzeniu świątyni w Jerozolimie, zachwiała się wiara uczniów. Jak należałoby reagować w obliczu doświadczeń, które są udziałem naszych czasów, naszego życia? Jak można nauczyć się dojrzałości wiary w trudniejszych sytuacjach, które weryfikują naszą chrześcijańską postawę? Pozdrawiam, Marta Złotnicka
Sz.P. Smutek kojarzy mi się z troską, a troska jest przejawem miłości. Nie wszystko, co czyni człowiek przynosi od razu owoce. Ważny jest nas stosunek do przedmiotu troski. Jezus zwraca się do tych, którzy się smucą, którzy są zatroskani i bezradni. Obiecuje im, że ich troska (smutek) przeminie i będą pocieszeni. Trzeba jednak mieć nadzieję i wiarę, że tak się stanie. Trzeba tylko swoje troski złożyć na ręce Jezusa. On wie, jak dyskretnie pokierować losami, aby z utrapienia zrodziły się owoce. Na pytanie: jaki rodzaj smutku jest dobry (zbawienny) dla chrześcijanina? Odpowiem – żaden. Podobnie jak cierpienie same w sobie jest złe, tak i smutek jest czymś gorzkim. Dopiero pokonanie smutku jest czymś dobrym i daje poczucie szczęścia. Mimo, że smutek jest nie zawsze uzasadniony, to jest bardzo ludzki. Np. smucimy się gdy odchodzi ktoś bliski, mimo że wiemy, że idzie prosto do nieba. De facto powinniśmy się cieszyć. Jezus powiedział: Gdybyście Mnie miłowali, radowalibyście się, że idę do Ojca (J 14,28). Pomimo świadomości, smucimy się, i niech tak zostanie. Smutek jest bardzo ludzkim odruchem i jest nam w nim do twarzy. Pokazuje naszą wrażliwość. Zmierzajmy do doskonałości, ale do końca powinniśmy być w całej gamie ludźmi, a nie aniołami. Nie udawajmy aniołów. Przesadnej pobożności się boję. Drzemie w niej ukryta nietolerancja. Pytanie: Jak należałoby reagować w obliczu doświadczeń, które są udziałem naszych czasów, naszego życia? Jak można nauczyć się dojrzałości wiary w trudniejszych sytuacjach, które weryfikują naszą chrześcijańską postawę? obejmuje szeroki spektrum zagadnień. Ograniczę się tylko do części: dojrzałości wiary w trudniejszych sytuacjach. Trudniejsze sytuacje weryfikują nas, ujawniają głębsza prawdę o nas. Gdy potrafimy zachować się w trudnych sytuacjach, to znaczy, że jesteśmy bardziej wiarygodni. Możemy powiedzieć, że jesteśmy na drodze do doskonałości. Kto nie zdaje tego egzaminu musi próbować jeszcze raz i jeszcze raz. Trudno, dla niektórych droga jest wyboista. Same doświadczenia życiowe są dla człowieka najlepszą szkołą. Czasami nie wiemy jak się zachować. Czy pokazać odwagę, a przy tym być mniej roztropnym, czy być roztropnym i zastosować uniki. Nie mam gotowej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Każde zdarzenie ma swoje cienie i niuanse. Reakcja musi urodzić się w duszy człowieka. Powinna być taka, której człowiek nie będzie się wstydził. Pozdrawiam Paweł Porębski