Trędowaty zwraca się do Jezusa: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić (Mt 8,2). Setnik z Kafarnaum prosi Jezusa: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie (Mt 8,8). Jezus reaguje słowami: Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary (Mt 8,10). Do kobiety cierpiącej na krwotok, która dotknęła się płaszcza Jezusa, Jezus powiedział: Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła (Mt 9, 22; Łk por 7,50). A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi (Łk 7,23).
Jezus wielokrotnie daje do zrozumienia, że prawdziwą wiarą można dokonać rzeczy niezwykłych: jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tylko z figowym drzewem (drzewo figowe jest tu symbolem bezpłodnego Izraela, por. Jr 18,1–12) to uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: «Podnieś się i rzuć się w morze!», stanie się (Mt 21,21). Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy (Mk 9,23). Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!», a byłaby wam posłuszna (Łk 17,6).
Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne (J 3,36). Wiara w Boga otwiera bramy Nieba w chwili śmierci.
Moc modlitwy
Modlitwa jest osobistą relacją człowieka z Bogiem i odwrotnie. Najważniejszą rzeczą w modlitwie to „być z Nim”. Ma ona ogromną moc: otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21,22). Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie (Mk 11,24), ale jednocześnie módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Łk 22,40). Bóg zwraca się do każdego po imieniu, w drugie osobie w formie Ty. Modlitwa prawdziwa jest zawsze wysłuchana, tyle że niekiedy Bóg wysłuchuje nas inaczej, niż byśmy tego chcieli. Kto wie, czy nie udziela nam wówczas więcej, niż prosiliśmy. Zażyłość z Jezusem, która jest w modlitwie, może nas ukształtować na prawdziwych wiernych.
Owoce modlitwy mogą zbierać nie tylko żyjący, ale już umarli. Gdyby, bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym (2 Mch 12,44). Istotna dla modlitwy dyskrecja nie wyklucza modlitwy wspólnej.
Prośbę niewidomych do Jezusa: Panie, żeby się oczy nasze otworzyły (Mt 20,33) można odczytywać dosłownie, ale też alegorycznie jako prośbę o łaskę wiary. Prośba jest modlitwą.
Jezus podyktował nam modlitwę do Ojca Niebieskiego: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje! Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego! Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień (Mt 6,9–13; por. Łk 11,2–4).
Samo Ojcze nasz jest modlitwą w liczbie mnogiej. Może ona być wymawiana w modlitwie osobistej, jak i zbiorowej. Modlitwa ta nie ogranicza się tylko do wypowiedzenia przez nas konkretnych słów. Ma ona kształtować nasz byt, uczy nas czuć i myśleć jak Jezus. Słowami tej modlitwy, której był autorem, modlił się sam Chrystus. Ma ona w sobie głębię, w którą należy wnikać. Na początku został podkreślony prymat Boga. My powinniśmy otworzyć się na Boga. Człowiek może wierzyć tylko wtedy, jeśli chce (św. Augustyn). Ojcze nasz jest modlitwą Jezusa, jest ona także modlitwą trynitarną: modlimy się z Chrystusem przez Ducha Świętego do Ojca. Dzięki imieniu Jezus, możemy do Niego mówić. Możemy też Go zranić. Martin Buber powiedział kiedyś, że po wszystkich haniebnych nadużyciach imienia Boga, możemy stracić odwagę zwracania się do Niego po imieniu. Jednak przemilczanie Go równałoby się z odrzuceniem Jego miłości. M. Buber mówi, że powinniśmy z wielkim szacunkiem podnieść fragmenty tego zbrukanego imienia i spróbować je oczyścić. Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi. Istnieje wola Boża, która nas dotyczy i którą my mamy spełniać. Gdzie spełnia się wola Boża, tam jest niebo. W swym najgłębszym wnętrzu człowiek odczuwa wolę Bożą poprzez sumienie. Niejednokrotnie będzie jednak uważał, że jej nie zna. Najczęściej jest to spowodowane niechęcią do jej odczytania. Sumienie można też w sobie uśpić.
Należy być wytrwałym w modlitwie: Proście, a będzie wam dane szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (Łk 11,9–13). O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię (J 14,14). W Pierwszym Liście do Tesaloniczan podane są zasady ładu społecznego chrześcijan:Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła (16–22).
Modlitwa generatorem Dobra
Wierzę, że każde uczynione dobro, czy zło nie znika, lecz pozostaje w jakieś formie bliżej nam nieznanej: Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych (Mt 12,43, Łk 11,24). Można to modelować na wzór fluidu, eteru, funkcjonału, chmurki, mgiełki. To coś rozchodzi się, czyniąc kolejne dobra czy zła. Niejedna osoba wyczuwa na odległość rozchodzące się dobro czy zło, które jest odbierane. Mówi się niekiedy, że odebrałem dobre czy złe emocje. Dobrego/złego człowieka wyczuwa się na odległość. Mówi się też, że brakuje chemii między osobami. Zło jak i dobro (funkcjonały – cząstki, porcje duchowe) interpolują: Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni (Mt 12,45).
Świat opiera się na Miłości Boga, żywi się dobrem. Dobro jest jego motorem. Bez niego świat nie ma sensu. Człowiek otrzymał od Boga dar czynienia dobra, generowania tej niewidzialnej, a wyczuwalnej mgiełki. Dobro ze złem jest w konflikcie. Nakładając (interpolacja) się na siebie, wzajemnie się znoszą. Dobro zwalcza zło i zło niweczy dobro. W staroirańskiej religii obrazowali ten fakt walką Bogów. Boga dobrego Ahura Mazdy z przeciwnikiem Angra Mainju.
Co by nie powiedzieć, to coś jest na rzeczy. Dobro jest koniecznością i Bóg oczekuje od nas współpracy w współtworzeniu świata. To jest ogromna nobilitacja człowieka, a zarazem odpowiedzialność.
Modlitwa poza innymi aspektami jest generatorem fluidu dobra. Im więcej modlitwy, tym więcej dobra. Widziano modlącą się świętą, z której ust, unosiły się róże po każdej cząstce modlitwy różańcowej. Te róże, to właśnie obrazy dobra. Każdy dobry uczynek, każda dobra myśl ukierunkowana na Boga lub człowieka generuje „eter” miłości. „Eteru”, „funkcjonału”, mgiełki dobra nie można zobaczyć, ale odczuwa się jego skutki. Kto oddycha tym „eterem” jest już bardzo blisko Stwórcy.
Modlitwa różańcowa opiera się powtarzanych słowach, które są falą nośną naszych myśli do Boga. Nie należy rozpaczać, gdy w trakcie modlitwy zostaną pomylone. Ważna jest treść zawarta w naszych uczuciach i mysli do Stwórcy. Im bardziej żarliwa modlitwa, tym piękniejsze róże wychodzą z ust modlącego się. Dobro nie Bogu jest potrzebne tylko nam. Bez klimatu dobra świat byłby mroczny, uczuciowo zimny.
Bardzo spodobał mi się pewien biedaczyna, który powiedział, że nie potrzebuje różańca, bo mu wystarczy dziesięć palców. Najważniejszą częścią modlitwy jest trwanie przed Bogiem. Nie potrzeba słów. Trwanie, to stan pewnego uniesienia, wyższy stopień mistyki. Nie idzie się, lecz się unosi. Świat rzeczywisty oddala się, staje się mniej ważny. Przykładem miłosnego ofiarowania, stanu modlitewnego jest wpatrzony wzrok w ukochaną osobę. Gdy się kocha, można w nią patrzeć bez końca. Nie trzeba słów. Oczy i myśli łączą się w miłosnej ekstazie. Podobnie jest z modlitwą do Boga. Trzeba najpierw zrozumieć, dlaczego Boga się kocha. Kto ma za co kochać Stwórcę, już wie jak się modlić. Samo serce dyktuje i porywa go do uniesień, a w wyższym stopniu mistyki do połączenia się z Ukochanym. Zachęcam do rozdziału 20.25. Pieśń nad Pieśniami. Tam pokazuję walory najpiękniejszej Księgi Starego Testamentu.