46. Zmartwychwstanie

46. Zmartwychwstanie

 

A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze

 nauczanie, próżna jest także wasza wiara

 (1 Kor 15,14).

 

          Istotą wiary chrześcijańskiej jest przyjęcie w Jezusie Chrystusie  pełnej i doskonałej natury Boga oraz Jego zbawczej śmierci i zmartwychwstania. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych osiągniesz zbawienie (Rz 10,9); On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei (1 P 1,3).

          W judaizmie nie było jasno sformułowanej nauki na temat zmartwychwstania, a tylko wiele spekulacji, lansowanych przez poszczególne szkoły. Prorok Ezechiel tak rozumiał zmartwychwstanie: Potem spoczęła na mnie ręka Pana, i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie pośród doliny. Była ona pełna kości. I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na obszarze doliny bardzo wiele. Były one zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: ŤSynu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?ť Odpowiedziałem: ŤPanie Boże, Ty to wieszť. Wtedy rzekł On do mnie: ŤProrokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana!  Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Panť. I prorokowałem, jak mi było polecone, a gdym prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie. I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało, a skóra pokryła je z wierzchu, ale jeszcze nie było w nich ducha.  I powiedział On do mnie: ŤProrokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej po tych pobitych, aby ożyliť. Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach – wojsko bardzo, bardzo wielkie. I rzekł do mnie: ŤSynu człowieczy, kości te to cały dom Izraela. Oto mówią oni: Wyschły kości nasze, minęła nadzieja nasza, już po nas. Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój.  Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonamť  wyrocznia Pana Boga (Ez 37,1–14). W jego rozumieniu nie była to jeszcze zapowiedź powszechnego zmartwychwstania, a tylko „zmartwych-wstanie ludu Izraela”. Wizja ta przygotowywała w pewnym sensie podłoże, na którym mogło się rozwinąć również pojęcie zmartwychwstania indywidualnego (Anna Świderkówna). Wątek cierpiącego Sługi Jahwe i jego tryumfalny powrót do życia rozwija też Izajasz: Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował (Iz 52,13–53,12). Brak tu jednak mowy o zmartwychwstaniu.

          Autorzy Nowego Testamentu mieli dostęp do mitów egipskich. Jak głosi legenda: Ozyrys (ok. XXV wiek przed Chr.) w cudowny sposób zmartwychwstał, udał się do świata umarłych, aby sądzić. Jak wspomniałem na początku przekazu, zastanawiam się, czy niektóre teksty egipskie nie są najstarszymi, pozabiblijnymi proroctwami mesjańskimi?

          Pojęcie zmartwychwstania u Żydów powoli się rozwijało. Dopiero za czasów Antiocha IV Epifanesa myśl teologiczna dojrzała do przedstawienia zmartwychwstania jako prawdziwego ukoronowania ludzkiego życia. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym (2 Mch 12,44).

          Faryzeusze rozumieli zmartwychwstanie w sposób ziemski i prymitywny. Zmarli powstaną w swoich ciałach, potem jednak ulegną przemianie. Grzesznicy przybiorą postać jeszcze wstrętniejszą, niż za życia, sprawiedliwych zaś opromieni chwałą (przepowiadali wzrost urodzajów i płodności w życiu zmartwychwstałym). Saduceusze odrzucali faryzejskie ujęcie zmartwychwstania. Esseńczycy nie zdawali się poświęcać temu zagadnieniu zbyt wiele uwagi. Chrystus prostuje w równym stopniu pojęcia faryzeuszy jak i saduceuszy: Potem przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: ŤNauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat i pozostawi żonę, a nie zostawi dziecka, niech jego brat weźmie ją za żonę i wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umierając nie zostawił potomstwa.  Drugi ją wziął i też umarł bez potomstwa, tak samo trzeci. I siedmiu ich nie zostawiło potomstwa. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc, gdy powstaną, którego z nich będzie żoną? Bo siedmiu miało ją za żonęť. Jezus im rzekł: ŤCzyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Co zaś dotyczy umarłych, że zmartwychwstaną, czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa ŤO krzakuť, jak Bóg powiedział do niego: ŤJa jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzieť (Mk 12,18–24).

          Zmartwychwstanie nie jest powrotem do dawnej cielesności i do dawnego życia, lecz przejściem przez śmierć do życia całkiem nowego, przemienionego mocą Bożą. Zachowana zostanie też płeć człowieka, choć będzie ona w pewnym sensie nieistotna. O tym mogą świadczyć  słowa: Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie (Mt 22,30). To, co było zniszczalne staje się niezniszczalne. Zmartwychwstanie oznacza przywrócenie do życia prawdziwego ciała ludzkiego, które w doczesności zostało poddane śmierci. Różnica polega na tym, że nowe ciało będzie ciałem uwielbionym, na którym nie będzie śladów otrzymanych za życia ran. Jezus widziany  będzie  w ciele duchowym (astralnym): Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne powstaje zaś niezniszczalne;  sieje się niechwalebne powstaje chwalebne; sieje się słabe powstaje mocne;  zasiewa się ciało zmysłowe powstaje ciało duchowe  (1 Kor 15,42–44). Według wizji św. Teresy Wielkiej,  starzec sędziwy w niebie wyglądał na mężczyznę w sile wieku, ok. 30 lat. Zmartwychwstałe ciało jest mieszkaniem od Boga: będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie (2 Kor 5,1). Proszę zwrócić uwagę, że ciało uwielbione nie jest ciałem widzialnym, lecz takie jakie się jawi neurotycznie. Uczniowie zobaczyli więc Niewidzialnego oczyma serca, czy duszy!

          To, co zdarzyło się Jezusowi i uczniom było jedyne w swoim rodzaju. Aby to opisać, zabrakło hagiografom odpowiednich słów. Wszystko, co zostało napisane na temat zdarzenia zmartwychwstania jest tylko próbą opisu tego niezwykłego zdarzenia. Każdy ewangelista inaczej portretuje to wydarzenie, używając tradycyjnego lub też symbolicznego języka. Dla współczesnych Jezusowi Żydów słowo „zmartwychwstanie” było określeniem powrotu do życia. Dlatego w przypadku tego cudownego wydarzenia woleli używać innego słowa: „wywyższenie”, co oznacza też „przemienienie chwałą” (tłumaczenie nieścisłe, może „otoczyć chwałą”). Ewangeliści mieli problem z użyciem słowa „zmartwychwstanie”. Słowo to nie do końca dobrze odzwierciedlało zdarzenie. Św. Paweł w liście do Filipian nie użył słowa „zmartwychwstał”, lecz „wywyższył”: uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył (Flp 2,8–9). Nie chciał, aby zmartwychwstanie było odczytane z tekstu jako powrót do zwykłego życia. Można zatem śmiało powiedzieć, że wywyższenie, o jakim mówi ten tekst (hymn), to nie tylko nienazwane tu zresztą zmartwychwstanie, lecz zarazem wejście Chrystusa w chwałę Boga, czyli – posługując się tradycyjnym językiem – Jego wniebowstąpienie (A. Świderkówna). Proszę zauważyć, że to, co nazywamy „wniebowstąpieniem” jest drugim obliczem „zmartwychwstania”. To kluczowe stwierdzenie łączy do tej pory dwa opisywane zdarzenia (zmartwychwstanie, wniebowstąpienie) w jedną tajemnicę.

          Ewangelie przedstawiają sześć różnych opowiadań o znalezieniu pustego grobu i pojawianiu się Zmartwychwstałego (Mk 16,1–8; Mt 28,1–20; Łk 24,1–53; J 2,1–23) oraz dwa uzupełnienia (Mk 16,9–20; J 2,1–23). Trzeba tu zwrócić uwagę, że pusty grób nie stanowi dowodu  zmartwychwstania. Brakuje bowiem świadków samego zmartwychwstania. Mnie nie zaskoczy nawet informacja (była taka hipoteza) o odkryciu grobu Jezusa i Jego kości?! Hipoteza była zaskakująca. Proszę jednak pomyśleć, jakie to ma znaczenie teologiczne. Jezus był człowiekiem z krwi i kości. Zmartwychwstał duchem i pokazał nam, że każdy z nas dostąpi takiego zmartwychwstania. Jeżeli nawet ciało Jezusa zostało ukryte przez uczniów jak głosi pogłoska (Mt 28,13–15), to tylko dlatego, aby nie było kultu ciała Jezusowego (bożka, cielca jak to uczynił lud Mojżesza). Czy nie jest trudniejsza wiara, że ciało (byt z naszej rzeczywistości posiadający rozmiary, masę) Chrystusa wniebowstąpiło do rzeczywistości transcendentnej, która nie ma wymiaru? Jeżeli Ciało wstąpiło do nieba, to gdzie jest? Niektórzy przyjmują hipotezę, że nastąpiła anihilacja (unicestwienie, zamiana w postać energetyczną) materii. Hipoteza dotycząca odkrycia grobu Jezusa z Ciałem niczego nie zaburza. Wręcz przeciwnie. Przy obecnej świadomości zagadnienia odnalezienie Ciała Chrystusa byłoby dla mnie czymś jak najbardziej naturalnym (Marta Złotnicka).

          Ewangelia Mateusza zmartwychwstanie przedstawia tak: Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria [Salome] obejrzeć grób (Mt 28,1). Grób był pusty. Koniec opisu zdarzenia. Mimo że Chrystus o tym wspominał, zaskoczenie było ogromne. Anioł ukazał się niewiastom zwiastując, że Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział (Mt 28,6). Ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach (Mk 16,8). Kobiety oddaliły się od grobu i pobiegły powiadomić o tym radosnym wydarzeniu uczniów. W drodze ukazuje się im Jezus. Jezus uspokaja przestraszone kobiety i poleca oznajmić uczniom, aby szli do Galilei, bo tam się im ukaże.

          Według św. Marka kobiety ujrzały młodzieńca w białej szacie, który powiedział do nich: Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział (Mk 16,6–7).

          Według św. Łukasza kobietom ukazało się dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przekazali kobietom fakt zmartwychwstania Jezusa.

          Według św. Jana kobiety po odkryciu pustego grobu, pobiegły do Piotra i Jana z tą wiadomością. Piotr i Jan przybiegli do grobu upewnić się, czy kobiety mówią prawdę. Uczniowie wrócili, a Maria Magdalena została przed grobem: A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu (J 20,1). Matki Jezusa nie było. Ona nie musiała sprawdzać – Ona wiedziała. Podobnie jak pisze św. Łukasz, Marii Magdalenie ukazały się dwie postacie w bieli. Ukazał się też Jezus. Początkowo nie został rozpoznany. Myślała, że to ogrodnik. Maria chciała się przywitać, prawdopodobnie chciała Jezusa z radości uściskać. Jezus zareagował słowami: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca (J 20,17). Dotknięcie (zatrzymanie) byłoby formą badania zmysłowego, zdobywania wiedzy. Chrystus był już w ciele uwielbionym, chwalebnym. On należał już w całości do innej rzeczywistości. Jego ludzka misja skończyła się. Stał się jak Ojciec-Bogiem. Teraz nastąpi era wiary w Jezusa, a nie wiedzy.

          Gdy uczniowie usłyszeli, że Jezus żyje, nie mogli w to uwierzyć. Uznali to za czczą gadaninę. Pierwszymi osobami, które zobaczyły Jezusa były kobiety. W dotychczasowym systemie prawnym kobieta nie liczyła się jako świadek w rozprawach sądowych. Piotr udał się do grobu, aby osobiście sprawdzić prawdomówność kobiet. Schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało (Łk 24,12). Dwaj uczniowie idąc do Emaus, w drodze spotkali człowieka, którym okazał się sam Jezus Chrystus. Rozmawiali z nim, nie wiedząc z Kim rozmawiają. Ewangeliści sugerują, że Jezus Zmartwychwstały spożywał z nimi chleb jak zwykły człowiek: Rzekł do nich Jezus: ŤChodźcie, posilcie się!ť [….]. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę (J 21,12–13);  Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im (Łk 24,30); rzekł do nich: ŤMacie tu coś do jedzenia?ť  Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich (Łk 24,41–42). Łukasz oczywiście, jak mu się już zdarzało, przesadził. Jezus nie mógł spożywać pokarmu bowiem był już tylko Istotą duchową. Nie wiedział bowiem Manoach, że to był Anioł Pana. Jednakże Anioł Pana rzekł do Manoacha: ŤNawet gdybyś mnie zatrzymał, nie będę spożywał twojego chleba. Natomiast jeśli chcesz przygotować całopalenie, złóż je dla Panať. Manoach bowiem nie wiedział, że to był anioł Pana (Sdz 13,16). Aby rozpoznać Zmartwychwstałego, nie wystarczał rozum i doświadczenie fizyczne, zmysłowe. Warunkiem zobaczenia Jezusa była wiara. Wiara będzie potrzebna i nam, gdy będziemy chcieli nawiązać z Nim kontakt duchowy.

           Jak widzimy, są znaczne rozbieżności w opisie zdarzeń po zmartwychwstaniu. Perykopy nie pozwalają odtworzyć ciągłości wydarzeń. Jezus wyjęty z przestrzeni i czasu, może być wszędzie obecny. Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie (J 16,16). Zamieszanie, jakie powstało z chwilą zmartwychwstania spowodowało, że przekazy ewangelistów nie są precyzyjne. Każdy chciał co innego przekazać, zgodnie ze swoimi intencjami. Należy brać pod uwagę też odległość czasową ok. 30 lat między zmartwychwstaniem a redakcją Nowego Testamentu. Dzisiejsze rozważania idą dość daleko. Chrystofania (objawianie, pokazywanie się Jezusa) była wydarzeniem nadprzyrodzonym, nie może być przedmiotem poznania historycznego, lecz przedmiotem wiary. Niektórzy uczeni uważają, że zmartwychwstania nie można nazwać wydarzeniem historycznym (Karl Barth 1886–1968 teolog kalwiński, Rudolf Bultmann 1884–1976 teolog ewangelicki), ponieważ Zmartwychwstały nie był widoczny dla każdego. Zmartwychwstanie traktują raczej jako apel do wiary. W teologii katolickiej przez chrystofanię zawsze rozumiano zjawiska realne o charakterze zmysłowym, a zatem historycznym, jakkolwiek traktowano to wydarzenie jako zjawisko nadprzyrodzone. Widzę tu pewną sprzeczność, choć niektórzy twierdzą, że jest ona pozorna. Jak twierdzą, od strony egzystencji Jezusa, były zjawiskami cudownymi; rozpatrywane zaś od strony uczniów, którzy doświadczyli chrystofanii, były zjawiskami realnymi. Ciekawe, że Jezus po swym zmartwychwstaniu nie ukazał się żadnemu poganinowi, jak również żadnemu z członków Sanhedrynu,  nawet arcykapłanowi Kajfaszowi  (Pinchas Lapid, uczony żydowski). Ktoś napisał, że gdyby Piłat lub Kajfasz znajdowali się w wieczerniku w chwili, kiedy Jezus pojawił się uczniom, i tak by nic nie zobaczyli. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara (1 Kor 15,14). My chrześcijanie musimy w to wierzyć. Jezus powstał z martwych. Jest On jednak zupełnie inny, niż dawny Jezus. Należy On już do innej rzeczywistości. Ukazywał się  tylko nielicznym i to w sposób przedziwny, niezwykły i niejednoznaczny. Raz był rozpoznawany, drugim razem komuś się wydawało, że widzi Pana. On nie był widzialny, On tylko dawał się widzieć tym, których wybrał sam na świadków. Jezus Zmartwychwstały stał się podmiotem wiary, a nie wiedzy (doświadczeń zmysłowych).

          Trzeba przyznać, że różnice w ewangeliach świadczą o uczciwości hagiografów. Gdyby chcieli na siłę udowodnić zmartwychwstanie, to był czas, aby opracować jedną wersję wydarzeń. Uczciwość przekazu biblijnego jest jednym z największych atutów tej pięknej, choć nie łatwej Księgi.

          Św. Paweł zaświadcza w Liście do Koryntian:  Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł zgodnie z Pismem za nasze grzechy,  że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu (1 Kor 13,3–5).

          Łukasz i Jan bardzo chcą ukazać rzeczywistość zmartwychwstania. Chcą za wszelką cenę udowodnić cielesność i fizyczność Jezusa. Oni Jezusa widzieli, a więc uważają, że Jezus nie był duchem: Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha (Łk 24,37). Jezus kilka razy zjawia się wśród uczniów. Ewangeliści piszą więc, że Jezus pokazuje im uwielbione rany i pozwala się dotykać: Dotknijcie się Mnie i przekonajcie  (Łk 24,39), Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku (J 20,27), prowadzi rozmowy, spożywa pieczoną rybę: Wziął i jadł wobec nich (Łk 24,43). Zmartwychwstały wchodzi przez zamknięte drzwi (J 20,19.26). Według ewangelistów Tomasz dotknął i uwierzył: Tomasz Mu odpowiedział: ŤPan mój i Bóg mój!ť Powiedział mu Jezus: ŤUwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyliť (J 20,28–29). Hagiografowie za wszelką cenę chcieli udowodnić, że Jezus zmartwychwstał i robili wszystko, aby pokazać, że Jezus nie był duchem. Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam (Łk 24,39). Na bazie tego, co napisałem, mam wątpliwości co do faktografii przekazów ewangelicznych. Ciało Jezusa nie jest materialne (realne), a uwielbione (astralne). Ciało uwielbione powinno być w idealnym stanie, a nie może być mapą śladów życiowych zmagań. Na ciele Jezusa Zmartwychwstałego nie powinno więc być śladów ran. Rozumiem intencje ewangelistów, ale jaka była prawda? Być może, Jezus, chcąc urzeczywistnić swoje zmartwychwstanie nałożył (rodzaj fotomontażu) na swoje ciało ślady otrzymanych ran?  Być może Jezus Zmartwychwstały jawił się w taki sposób, bo tak Go zapamiętali uczniowie? Tradycja przekazała nam taki obraz Jezusa i taki obraz mamy w sercu. I niech tak zostanie. Jezus już nie wrócił do zwykłego ludzkiego bytowania.

          Słów Jezusa: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,29) nie uważam za sformułowanie uniwersalne, lecz doraźne do konkretnego, tego właśnie zdarzenia. Dotyczyły one wiary, która opiera się na dobrowolnym akcie jej przyjęcia sercem bez udowadniania zmysłowego. Anna Świderkówna uważa, że słowa Jezusa są błogosławieństwem skierowanym również do przyszłych pokoleń chrześcijan i ich następców. Byłbym ostrożny z takim stwierdzeniem. Ono może być wykorzystane do usprawiedliwienia przyjęcia np. wiary satanistów. Bardziej przemawiają  do mnie słowa:  A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi (Łk 7,23).

         Jezus wyjaśnia uczniom to, czego byli świadkami i czego do tej pory nie rozumieli. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: ŤTak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka (Łk 24,45–49). Zapowiada zesłanie Ducha Świętego, który ich oświeci. Apostołowie w dalszym ciągu wierzą, że Chrystus przywróci im królestwo Izraela. Dopiero po zesłaniu Ducha Świętego zrozumieją, na czym ma polegać głoszone królestwo Boże. Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym (Rz 14,17).

          Pomimo niezaprzeczalnych świadectw apostołów, którym ukazał się Zmartwychwstały Jezus, zmartwychwstanie objęte jest łaską wiary: wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego (Rz 4,24); A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa <Jezusa> z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha (Rz 8,11).

          Ciekawe jest stwierdzenie ateisty, historyka religii greckiej, profesora Uniwersytetu Genewskiego, Jeana Rudhardta, który po studiowaniu Nowego Testamentu powiedział: dostrzegłem za tym wszystkim jakąś rzeczywistość. Był on zafascynowany Jezusem jako historycznym człowiekiem, żyjącym w określonym środowisku i czasie. Badania nad religią skłoniły go do porzucenia zdecydowanego ateizmu na rzecz nieokreślonego deizmu. Podobny entuzjazm udzielił mi się przy studiowaniu Nowego Testamentu, z tą różnicą, że byłem podparty wiarą w bóstwo Jezusa.

          Należy zwrócić uwagę, że nauka Jezusa łączy się z Jego osobą i życiem. To wszystko stanowi jedno. Nie wystarczy zatem zachować tylko Jego słowa, trzeba także poznać prawdziwie Jego sposób postępowania i wszystkie Jego czyny znaczące, zwłaszcza śmierć i powstanie z martwych, bo właśnie one odsłoniły całą pełnię tajemnicy Jego osoby (Pierre Grelot).

          Jezus przekazuje apostołom ostatnie polecenia działalności misyjnej: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,18–20; por. Mk 16,15); Weżmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20,22). Klasyczny tekst dla sakramentu pokuty: mówi on o przekazaniu apostołom i ich następcom władzy odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego.

          Apostołowie otrzymali polecenie: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 18,18). W tej perykopie jest wyraźne udzielenie plenipotencji uczniom, którzy będą kierować Kościołem. Bóg wyraził nieprawdopodobne zaufanie człowiekowi. Dał mu wielkie kompetencje. Z drugiej strony zastrzegł sobie prawo do sakramentalnych decyzji, np. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela (Mt 19,6; Mk 10,9).

          Apostoł Piotr zajmował w pierwotnym kościele nadrzędne i szczególne stanowisko. Piotrowi jako pierwszemu ukazał się Jezus po zmartwychwstaniu: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi (Łk 24,34). Jakub razem z Piotrem i Janem zaliczani są do filarów Kościoła.

          A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: ŤSzymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?ť Odpowiedział Mu: ŤTak, Panie, Ty wiesz, że Cię kochamť. Rzekł do niego: ŤPaś baranki moje!ť  I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: ŤSzymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?ť Odparł Mu: ŤTak, Panie, Ty wiesz, że Cię kochamť. Rzekł do niego: ŤPaś owce moje!ť. Powiedział mu po raz trzeci: ŤSzymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?ť Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: ŤCzy kochasz Mnie?ť (J 21,15 –17). Chrystus otwiera niezwykłe horyzonty i powierza władzę nad całym swym Kościołem Piotrowi, którego po zmartwychwstaniu rehabilituje. Trzykrotne wyznanie miłości wymazuje winę trzykrotnego zaparcia się Piotra. Spełnia się zapowiedź nadania prymatu: Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.  I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebieť (Mt 16,18–19). Piotr jest świadomy, że Bóg już dawno wybrał go, człowieka pełnego ludzkich słabości, na swojego następcę w głoszeniu Ewangelii (Dz 15,7). Zmiana imienia zapowiada nowe przeznaczenie i nową misję Szymona. Będzie on fundamentem nowego Kościoła. „Bramy piekielne” wskazują na potęgę śmierci, a „dostawać klucze” to obdarowanie władzą. Według protestantów idea „prymatu” (Piotra) jest Jezusowi obca w koncepcji wspólnoty mesjańskiej. Testy mówiące o  prymacie Piotra należy przypisywać wszystkim uczniom Jezusa. Jedynym dopuszczalnym prymatem jest prymat samego Boga, Jego słowa i Ducha Świętego. Dla mnie bliższa jest interpretacja katolicka.

          Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20). Słowa te nabrały znaczenia przy formułowaniu myśli II Soboru Watykańskiego odnośnie ekumenizmu. Docenione zostały inne wyznania chrześcijańskie. Tam, gdzie jest Chrystus wśród wiernych, tam jest Kościół Chrystusowy. Kościół jest narzędziem zbawczego planu Boga.

          Jezus jeszcze przez jakiś czas (według Łukasza 40 dni, Dz 1,3) ukazywał się uczniom i innym ludziom. Dawał wiele dowodów, że żyje. Jego ukazywanie się było już inne – astralne. Nie wszyscy Go jednak rozpoznawali.

          Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli (1 Tes 4,14–15).

 

Całun turyński

 

          Czy namacalnym dowodem zmartwywstania Jezusa jest Całun turyński? Zdania są podzielone. Za prawdziwością całunu przemawiają: możliwość uzyskania trójwymiarowej postaci w obróbce komputerowej oraz negatywny wynik analizy  Fouriera (badanie kierunków preferencyjnych związanych np. z pociągnięciem pędzla). Przekonywujących dowodów jest o wiele więcej. Opisane są one w obszernej literaturze na ten temat.

          Jeżeli Całun przedstawia prawdziwy obraz Jezusa to zachodzi pytanie w jaki sposób powstał wizerunek Jezusa na płótnie?         

          Izotop (deuter) jest potrzebny do mikroskopijnych procesów termojądrowych w komórkach żywych (!). Około 5 % suchej tkanki mózgu składa się z irydu i rodu w stanie wysokiego spinu elektronowego.   W naszym mózgu te wysokospinowe pierwiastki „przejściowe” są nadprzewodnikami, a w obecności innego mikroelementu – litu dochodzi do tzw. „zimnej fuzji” czyli syntezy termojądrowej. Procesy te dostarczają organizmowi energii potrzebnej do egzystencji, utrzymania ciepłoty ciała, wykonywania pracy, przetwarzania pokarmów. Prace nad zimną fuzją wciąż trwają. W 1989 roku Fleischmann i Pons z uniwersytetu w Utah ogłosili, że dokonali zimnej fuzji przeprowadzonej w temperaturze pokojowej podczas elektrolizy ciężkiej wody za pomocą palladowych elektrod. Stwierdzono wydzielanie nadmiarowej energii, co interpretowano jako zajście reakcji termojądrowej. Doświadczenie poddawane jest ciągłym badaniom.

          Być może, obserwowane zjawiska samospalania się ciał ludzkich, bez przyczyn zewnętrznych, mają wytłumaczenie w niekontrolowanych procesach jądrowych jakie zachodzą w organizmach ludzkich?

          Jeżeli w organizmie ludzkim zachodzą procesy jądrowe (fuzje) to hipoteza, że ciało Jezusa anihilowało (zamiana ciała w promieniowanie) na skutek procesu jądrowego może być słuszna. W czasie procesu jądrowego wydziela się promieniowanie (energia), które mogło pozostawić ślad przypalenia na płótnie.  Dr Kitty Little, fizyk jądrowy z Brytyjskiego Centrum Badań Energii Atomowej w Harwell, napisała: Obecnie wydaje się niemal pewne, że wizerunek musiał powstać w wyniku jakiegoś rodzaju promieniowania. Według polskiego fizyka prof. H. Makieja z PAN w płótnie Całunu zakodowany został obraz ciała Jezusa jako „hologram odbiciowy o strukturze interferencyjnej” — pod wpływem promieniowania, głównie podczerwonego. Oznaczałoby to, że wypromieniował je jakby każdy punkt ciała. Ta hipoteza może być zbieżna z hipotezą procesu jądrowego i anihilacji ciała Jezusa.

          Jeżeli Całun turyński jest prawdziwy, stanowi duże wsparcie dla mojego fizykalnego oglądu świata, który prezentowałem w wykładach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *