Jak już zaznaczyłem w poprzednim rozdziale zmartwychwstanie i wniebowstąpienie należy traktować jako jedną tajemnicę i jedno wydarzenie historyczne. Ewangeliści przedstawili to wydarzenie jako dwa oddzielne zdarzenia (stąd dwa święta liturgiczne). Jak pisali, Jezus przez 40 dni po swoim Zmartwychwstaniu przebywał wśród uczniów. W ich opisach należy odczytywać nie faktografię zdarzeń, lecz głęboki sens zmartwychwstania i wniebowstąpienia.
Jezus pokazuje się najpierw niewiastom. A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie!» One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą» (Mt 28,9–10; por. Mk 16,9). Kobiety były przerażone niecodziennością wydarzenia. Jezus uspakaja je: Nie bójcie się! (tamże). Perykopa ta wyróżnia kobiety. To jest niecodzienne zjawisko w świecie judaistycznym, aby kobiety były świadkami w tak ważnej sprawie. Kiedy zobaczyli Go uczniowie: niektórzy jednak wątpili (Mt 28,17). Widzieli Go, a jednak nie dawali wiary. Dlaczego? Bo widzieli Niewidzialnego. Tak będzie w dalszych pokoleniach, mimo, że Jezus zapowiedział: Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,20) pod postacią Ducha Świętego. Chrystusowi zależy, aby uczniowie zrozumieli nową sytuację: wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego (Mk 16,14). Owszem będzie współdziałał, ale już na innych zasadach: a Pan współdziałał z nimi (Mk 16,20).
Ewangeliści Mateusz i Marek przekazują ostatnie polecenie Jezusa: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata(Mt 28,19–20); Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony (Mk 16,15– 16).
Ewangelista Łukasz wprowadził barwny opis spotkania Jezusa z uczniami z Emaus. Znamienną informacją było to, że uczniowie w pierwszej chwili nie poznali Jezusa: Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali (Łk 24,16). Ewangelista zasygnalizował, że Jezus nie był już dawnym cielesnym człowiekiem, ale Podmiotem wiary: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?(Łk 24,32). O niewiatach, które spotkały Zmartwywstałego Jezusa pisze: Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje(Łk 24,22–23). Kobiety widziały anioły. Inni pisali, że był to sam Jezus Chrystus. Informacja była więc niepewna. Widzenie Jezusa było już neurotyczne (sercem) transponowane na widzenie zmysłowe. Obraz był nieostry i subiektywny. Uczniowie poznali Jezusa Chrystusa dopiero przez znaki jakie uczynił: Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go (Łk 24,30–31). Po spotkaniu zniknął uczniom z oczów. Przy opisie ze spotkania z Apostołami Łukasz stara się usilnie przekonywać, że Zmartwychwstały Jezus jest fizycznie realny. Opis jego nie jest do końca wiarygodny.
W Ewangelii Jana również podanych jest kilka wątków ukazania się Zmartwychwstałego Jezusa. Przy czytaniu ich należy pamiętać, że niekoniecznie są tam słowa Jana, umiłowanego ucznia Jezusa.
W obrazie Ewangelii Łukasza (Łk 24,50) i Dziejów Apostolskich Jezus poprowadził uczniów do Betanii, pobłogosławił ich i w ich obecności został wzięty do nieba (Dz 1,2). Obłok zabrał Go im sprzed oczu (Dz 1,9). Zasiadł po prawicy Boga. Jezus dostąpił boskiej Chwały po swoim pobycie wśród ludzi. Został wzięty do Nieba. Opuścił czasoprzestrzeń materialną, przeszedł do innej rzeczywistości.
Niebo (państwo Boże – civitas Dei) nie jest miejscem czasoprzestrzennym. Wstąpienie cielesne do niego nie jest możliwe. Opis Wniebowstąpienia Jezusa do innej rzeczywistości jest tylko próbą przekazu, że Jezus żyje, ale opuścił rzeczywistość ziemską: W rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17,27–28). Od tego momentu będziemy z Nim w relacji wiary, modlitwy i komunikacji duchowej.
Tak jak obiecał nam Jezus Chrystus, Bóg ześle nam w zamian Pocieszyciela – Ducha Świętego.
W wierze rozumnej trudno jest przyjąć, że ciało Jezusa zostało zabrane do Nieba. W Niebie nie ma miejsca na rzeczywistość materialną. Zachodzi więc pytanie. Co się stało z ciałem Jezusa po Jego śmierci? Mateusz pisze: Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu». Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego (Mt 28,11–15). Jak się mówi, w każdej plotce jest trochę prawdy. Jak było naprawdę? Nie wiemy. Nie mamy żadnych autorytatywnych źródeł.
Być może uczniowie ukryli zwłoki Jezusa, aby One nie stały się przedmiotem kultu. Tajemnica uczniów częściowo wyciekła. Mateusz pisząc o pogłosce, użył pewnego fortelu. Ujawnił plotkę, aby ją pogrążyć, a nawet ośmieszyć. Teza o zwyczajnym, choć tajemniczym pochówku Jezusa w niczym nie podważyła moich fundamentów wiary. Widzę w niej sensowną kontynuację zdarzeń, bez niepotrzebnych nadzwyczajnych cudów (np. anihilacji materii). Jezus był człowiekiem i umarł cieleśnie jak człowiek. Jako Syn Boży w naturze Boga nie umarł, ale żyje wiecznie. Całun turyński, o ile jest prawdziwy sugeruje anihilację ciała Jezusa. Trochę mi miesza w moich rozważaniach. No cóż, prawda jest, póki co, przed nami ukryta.
Niedawno (ok. 2010 r.) do Watykanu dotarła wiadomość, że podczas budowy osiedla, podobno odkryto grób Jezusa. Początkowo wszystko wyglądało, że jest to wiadomość wiarygodna. Ponoć w Watykanie zawrzało. Wysłano kardynała na zbadanie sprawy. Franciszkanin, który na miejscu nadzorował wykopalisko popełnił samobójstwo (informacja podana przez księdza). Nie wytrzymał napięcia emocjonalnego. Świat mu się zawalił. Wkrótce informacja została zdementowana. Watykan odetchnął z ulgą.
Zadaję sobie pytanie. Dlaczego informacja z Palestyny tak przeraziła Watykan?
W powszechnej opinii, zmartwychwstanie Jezusa jest traktowane jako powrót do cielesności. Po 40 dniach, Jezus opuścił ziemię, Wniebowstąpił do Ojca Niebieskiego i zasiadł po Jego prawicy. Taki obraz jest bardzo widowiskowy, zmysłowy, teatralny. Wiadomość, że Jezus po Zmartwychwstaniu był już postacią wiary, nie jest już taka barwna, i jest trudniejsza w odbiorze. Pewien rektor seminarium opowiadał mi, jak po wygłoszeniu takiego poglądu na wykładzie dla katechetek, wzbudził oburzenie słuchaczek. Prawdą jest, że wielu nie chce wszelkich nowinek religijnych. W rezultacie zaniechał przekazywanie tej prawdy.
Winię kościół za infantylne kazania, ale mam świadomość, że takie jest zapotrzebowanie społeczne. Ludzie chcą być oszukiwani! Stara katecheza jest piękna, bajkowa i kolorowa. Prawda jest niekiedy trudna, szara, wymagająca naszego wysiłku: Nawet jeśli prawda może powodować zgorszenie, lepiej dopuścić do zgorszenia niż wyrzec się prawdy(papież Grzegorz I).
Dzień dobry.”Podobnie rzecz ma się ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało zmysłowe, powstanie też ciało duchowe.” (1 Kor 15, 42-44)Jeśli Jezus, który umarł, zmartwychwstałby w fizycznym ciele, wówczas skończyłaby się wiara w Niego, a była już tylko sama wiedza: pewna i namacalna, przekazana przez świadków tego wydarzenia. Przekaz ewangeliczny byłby więc relacją faktów poznanych oczami ciała w sposób zmysłowy (empirycznie), nie zaś próbą obrazowania doświadczeń wiary i pełnych symboli przeżyć mistycznych. Nie oznacza to jednak, że doświadczenie Zmartwychwstałego Chrystusa odbyło się w oderwaniu od życia codziennego, a więc bez elementów i zdarzeń realnych (takich, jak np. podróż do Emaus, ogrodnik, łowienie ryb, posiłek). One mogły mieć miejsce, jednak zostały odczytane w sposób duchowy. Również i dziś słyszymy o tzw. cudownych wydarzeniach w świecie, u innych osób lub doświadczamy je we własnych życiorysach, przez które rozpoznajemy obecność Boga i Jego działanie. “A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [człowieka] niebieskiego.” (1 Kor 15, 49)Do opisu zmartwychwstania wykorzystano ubogi zasób znaków i symboli języka ludzkiego ze świata realnego. Paleta słów obejmuje więc skończony zbiór elementów, które ostatecznie rozszyfrować może tylko człowiek wiary o sercu otwartym, czystym i oświeconym łaską Bożą. Odrzucenie wiary w zmartwychwstanie inne niż fizyczne (zmysłowe) może wynikać z naturalnego lęku człowieka przed tym, czego on jeszcze nie do końca pojmuje, nie rozumie, nie zna; czego się boi, ponieważ to go przerasta. Misterium zmartwychwstania na poziomie duchowym niejako odsłania stan naszej wiary (czy jest słaba, czy mocna, czy dziecinna, czy dojrzała). Jednocześnie staje się szansą, by otworzyć się na transcendencję. To jednak, jeśli jest rzeczywiście autentycznie przyjęte przez człowieka, wzmaga w jego sercu konkretne pytania o to, co w związku z tym należałoby uczynić w obecnym życiu? W moim przypadku zmartwychwstanie mobilizuje do dynamizmu, do życia zgodnego z wolą Bożą, do stawiania sobie wymagań, do życia w sposób mądry i pełen miłości – na wzór Chrystusa. “To bowiem, co widzialne, przemija, to natomiast, co niewidzialne, trwa wiecznie.” (2 Kor 4, 18).Pozdrawiam,Marta Złotnicka
Dziękuje za piękne i mądre uzupełnienie tematu.
To pytanie, które Pan zadał jest… bardzo trudne..Nie mam pojęcia co zrobić ze swoim życiem, jedno wiem na pewno: Chce je przeżyć razem z Bogiem.Jakkolwiek.. byle z Nim…