51.6. List do Rzymian (Rz)

51.6. List do Rzymian (Rz)  

 

 

          List został napisany w Koryncie w latach 57–58, pod koniec trzeciej podróży misyjnej apostoła. Adresatem listu była gmina rzymska, której Paweł sam nie zakładał. Liczyła ona ok. 50 tys. członków i miała trzynaście synagog. List do Rzymian uważa się za wybitne dzieło teologiczne. Jego tekst odegrał ważną rolę w czasie reformacji luterańskiej. Pierwszych 11 rozdziałów zawiera zagadnienia teologiczne, natomiast pozostała część listu ma charakter duszpasterski, moralny oraz osobisty.

          Na samym początku listu Paweł przedstawia się oraz mówi o swoim posłannictwie głoszenia Ewangelii Bożej (1,1–2.15), która była przygotowywana przez długie dzieje opisane w Starym Testamencie. Jego powołanie i misja są więc konsekwencją zaplanowanej ekonomii Objawienia Bożego. On, jako apostoł, ma w tym swój udział. Centralną postacią jest Syn Boży – Jezus Chrystus: Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan [narody] dla posłuszeństwa wierze (1,5). Tym samym Paweł głosił, że chrześcijaństwo jest religią uniwersalną. Przez Chrystusa Bóg powołuje każdego człowieka (w tym pogan). Apostoł ma poczucie swej misji: Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9,16). Ewangelia jest mocą Boga, w niej bowiem kryje się sprawiedliwość. Jak jest napisane: a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności [wierze] (1,17; Ha 2,4). W tym samym zdaniu czytamy: W niej [Ewangelii] bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi (1,17). Zwrot „od wiary… ku wierze” sugeruje, że wiara wymaga ciągłego zgłębiania. Nie jest ona zamknięta ani skończona. Wiara dotyczy nieskończoności Boga, którego ciągle trzeba poszukiwać i odkrywać. Wiara jest impulsem do życia. Zmusza do ciągłej modlitwy, do trwania przed Bogiem.

          Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta (1,18). Przez zwrot „gniew Boży” należy rozumieć, że Bóg odrzuca wszystko, co sprzeciwia się świętości. To wyrażenie nie jest więc dosłowną reakcją Boga na ludzkie działania, lecz stanowi bodziec do opamiętania się człowieka. W tym kontekście „gniew” Boga nie można porównywać do ludzkiej reakcji gniewu, w której człowiek, pod wpływem doznanego zła lub krzywdy, przeżywa wzburzenie, chęć odwetu czy zemsty. Apostoł przestrzega, że nieposłuszeństwo względem Stwórcy nie jest miłe Bogu i ściąga na człowieka konsekwencje.

          To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił (1,19). Ojciec Niebieski objawia się w sposób szczególny w dziele stworzenia. Sam ujawnia się człowiekowi. Na to jednak potrzeba naszej zgody. Objawienie się Boga w dziele stworzenia i w dziejach świata wiąże się z historyczną Osobą Jezusa Chrystusa. Najdoskonalsze Objawienie Ojca Niebieskiego realizuje się w naszym Zbawieniu.

          Oto perykopa dotycząca Stwórcy, która jest mi szczególnie bliska: Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła (1,20). Choć Sam jest niewidzialny, stworzony świat jest Jego „wizytówką”. Moja wiara oparta jest głównie na podziwie tego arcydzieła. Istnienie Boga można stwierdzić na drodze rozumowej, a nie wyłącznie dzięki Objawieniu. Wiara wymaga oddania Mu czci, okazania wdzięczności i uwielbienia. Kto tego nie czyni, a wierzy, jest nieroztropny. Kto sam zaniedbuje relację z Bogiem, naraża się na atrakcyjność zła. Osłabia hamulce sumienia i Bożą Opatrzność. Niebezpiecznie zbliża się do poziomu życia zwierząt. Rażą mnie u autora sformułowania: Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał (1,24); Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności (1,26); wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu (1,28). Stwórca nie jest mściwy, nikogo nie karze. Ludzie z własnej woli odwracają się od Boga i przez to sami łatwo ulegają pokusom atrakcyjności zła.

          Paradoksem jest, że sądzimy za grzechy, którymi sami jesteśmy skalani. Człowiek nie jest doskonały. Ludzka skłonność do grzeszności jest wynikiem wolności danej człowiekowi. Pozostaje mu nadzieja miłosierdzia Bożego, która nie jest równa sprawiedliwości ludzkiej. Miłosierdzie jest niezasłużonym darem wynikającym z Miłości Boga. Łaskę tę trzeba jeszcze przyjąć. Nasza wiara jest przepustką do Zbawienia. Skutkuje przyzwoleniem na zadziałanie Bożego Miłosierdzia. Ci, którzy je nie przyjmują, będą sądzeni według sprawiedliwości nam znanej (ludzkiej): według uczynków jego (2,6).

          Ponieważ człowiek jest z natury grzeszny, pod względem Prawa nigdy nie otrzymałby usprawiedliwienia. Pozostaje mu jedynie liczyć na nadzwyczajny wyrok oparty na Miłosierdziu Boga. Prawo o tyle tu się przydaje, że zwiększa naszą znajomość grzechów (3,20). Miłosierdzie jest niezależne od niego: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie (3,23–24). W tym zdaniu znajdujemy wyjaśnienie daru łaski. Nasze grzechy zostały odkupione przez Chrystusa.  Tak więc Miłosierdzie nie do końca jest darmowe. Ceną była Zbawcza Śmierć Jezusa: Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi (3,25). Jak widać, Prawo straciło na znaczeniu. Czy możemy zatem żyć spokojnie, bo Jezus wykonał swoje zadanie? Czy daje nam to przepustkę do Zbawienia? Nie do końca. Dar łaski musi być jeszcze dobrowolnie przyjęty. Poza tym nasza wiara jest uwerturą daru. Człowiek musi chcieć być zbawiony. Aby chcieć, musi być tego godny. Aby być godnym, powinien postępować wedle Prawa. W pewien sposób więc koło się zamyka. Subtelnością jest tu fakt, że zbawienie nie tylko od nas zależy. Jest darem wynikającym z Miłości Boga za naszą wiarę. Do tej pory Kościół stał na stanowisku i głosił, że Zbawienie musiało być odkupione i przez to stało się darem i łaską. Dziś trwają dyskusje, czy Ofiara Jezusa była bezwzględnie potrzebna. Myślę, że nie. Bóg może wszystko sam uczynić. Śmierć Jezusa była raczej potrzebna do zrozumienia sensu cierpienia. Powtórzę zdanie, które napisałem przy komentowaniu Listu do Galatów: Jeżeli Ofiara Jezusa nie była kluczem do naszego bezpośredniego zbawienia, to przez swój Krzyż Chrystus pokazał nam do niego drogę. Sam człowiek nie jest w stanie siebie zbawić. Co niemożliwe jest dla ludzi, możliwe jest dla Boga. Żaden ludzki uczynek nie ma mocy zbawczej. Usprawiedliwienie przez wiarę jest pewnym skrótem myślowym. Wiara bez uczynków martwa jest. Dobre uczynki uzdalniają nas do przyjęcia daru łaski, który wynika z wiary. Dobre uczynki bez wiary są podstawą sprawiedliwości Bożej wymiernej (stosownie do zasług). Każdemu człowiekowi będzie ofiarowana zapłata za jego trudy i dobre uczynki. Brak wiary nie jest przestępstwem: Gdzie zaś nie ma Prawa, tam nie ma i przestępstwa (4,15). Bóg nikogo nie ukarze za jej brak.

          Zdanie: to, co istnieje, powołuje do istnienia (4,17) oznacza, że Stwórca powołuje wszystko do istnienia, czyli to, czego przedtem nie było. Należy odejść od bajkowej tezy, że Bóg stwarza z niczego. Stwórca nie jest czarodziejem, który jednym gestem cudownej pałeczki nakrywa suto stół. Powołanie do istnienia jest zjawiskiem fizycznym. Wymaga zachowania wszelkich zasad przyrody. Bóg nie może łamać własnych, ustalonych przez siebie reguł. Niejednokrotnie widzimy coś, co wydaje nam się niezwykłe. Za tym kryje się cała machina zjawisk przyrodniczych. Cuda są niezwykłe już z samego faktu, że w ogóle się zdarzyły. Na pytanie: a jak powstał świat? należy odpowiedzieć: Bóg przez swoją wolę i swoje działanie tchnął swoją moc w postaci energii.  Poprzez kolejne transformacje energia ta (w części) przyjęła formę materii. Bóg ustalił prawa przyrody. Reszta jest już ciągłą transformacją energii. Jeżeli z woli Bożej następuje zjawisko niezwykłe, musi ono mieć wytłumaczenie w ramach praw fizyki. Nie odbieram Stwórcy mocy czynienia cudów. Uzasadniam jedynie mechanizm zjawisk. Gdy w modlitwie prosimy o cud (np. uzdrowienia), muszą zaistnieć warunki sprzyjające. Splot wydarzeń ma charakter cudu. Największe cuda Boga, to: powołanie Świata do istnienia, ożywienie materii, uduchowienie istoty człekokształtnej oraz Wcielenie Boga w istotę ludzką.

          Paweł pisze: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? (7,24). Ciało ludzkie egzystuje według praw biologicznych. Jeżeli jest głodne, domaga się pożywienia; jeżeli jest zmarznięte, sygnalizuje brak ciepła itd. Kojarzenie potrzeb ciała z grzechem jest nadinterpretacją i nadużyciem. Samo ciało nigdy nie grzeszy! Grzech występuje wyłącznie w sferze woli, umysłu i sumienia. Jak mówi Księga Rodzaju, wszystko, co stworzył Bóg, było dobre. Ciało ludzkie jest piękne i wysoce zorganizowane. Przypisywanie mu woli jest nieporozumieniem. Samo ciało nie jest grzeszne. Zupełnie czymś innym jest postępowanie według ciała. Przyzwolenie, jakie daje się ciału, jest akceptowaniem jego instynktów. Normy moralne niekiedy narzucają inne zachowania, niż wynikają z instynktów ciała. Z wybranych decyzji będziemy się tłumaczyć. Ciało jest tylko pewną przestrzenią, w której człowiek żyje. Można więc zgodzić się z Pawłem w perykopie: Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego chce Duch (8,5). Następne zdanie jest jednak przesadzone: Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci (8,6). Apostoł oparł tę wypowiedź na kontraście, aby uwypuklić z czym ma się człowiek zmierzyć. Przyznaję, że mnie osobiście taka retoryka drażni, np.: Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli (8,13). Oczywiście nie chodzi tu o śmierć, w dosłownym tego słowa znaczeniu, lecz o relację z Bogiem (lepszą lub gorszą).

          Ważną rzeczą jest zrozumienie istoty człowieka: Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga (8,17). Przez nadprzyrodzoną naturę możemy być zjednoczeni z Bogiem. Poprzez tę jedność uczestniczymy we wszystkich zamiarach i poczynaniach Stwórcy. Jesteśmy współistotni z Ojcem, tym samym Jego dziedzicami. Nie jestem pewny, czy wierni zdają sobie sprawę z ogromnego daru, jaki Bóg ofiarował swojemu stworzeniu. Za ten dar chwały mamy za co Boga kochać i okazywać Mu naszą wdzięczność (Hymn wdzięczności 8,31–39).

          Paweł głosił, że w końcowym etapie zbawienia w Chrystusie, zarówno Izrael, jak i poganie staną się równorzędnymi partnerami: Izrael jako „dzieci obietnicy” (9,8), a poganie poprzez wiarę w Jezusa, który został Ukrzyżowany i Zmartwychwstał.

          Trzeba podkreślić, że to my sami możemy zrezygnować z dziedzictwa Bożego. Po to otrzymaliśmy wolną wolę, aby o tym zadecydować. Paweł używa tu retoryki, z której wynika, że Bóg udziela łaski według własnego uznania. Takie rozumowanie jest typowo ludzkie. Stwórca jednak nie postępuje tak, jak człowiek i nie rozdaje darów według własnego kaprysu. Bóg obdarza każdego taką samą szansą (zbawienia). Stwórca, już z samej definicji doskonale miłosiernego, nie może postępować inaczej. Powoływanie się na historię Ezawa i Jakuba jest ludzkim obrazowaniem wolnego wyboru Boga. Trudno więc zgodzić się ze zdaniem: A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym (9,18).

          W rozdziale dziewiątym Listu do Rzymian Paweł pisze: Jeżeli więc Bóg, chcąc okazać swój gniew  (9,22). Występuje tu mylący i nieprawdziwy antropologizm, pokazujący fałszywy obraz Boga. 

          Stwórca ma do zaoferowania człowiekowi zapłatę za dobre uczynki (według sprawiedliwości ludzkiej) oraz Zbawienie, jako dar Jego łaski. Warunkiem otrzymania daru łaski jest nasza wiara i właściwa postawa względem Ojca. Łaska jest przyznaniem człowiekowi nadzwyczajnej godności. To coś więcej niż zapłata za dobre uczynki. Można czynić wiele dobrego jednocześnie odrzucając Boga. Stwórca nie pozostawi takiego człowieka bez wynagrodzenia. Udzieli łaski, tzn. obejmie człowieka swoją nadzwyczajną Miłością (jak Ojciec tulący syna). Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską (11,6).

          Paweł ujawnia tajemnicę Boga: Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie (11,32). W pierwszej reakcji można zapytać, czy to wszystko nie jest już odgórnie ukartowane? Czy nie jesteśmy zabawkami Stwórcy i Jego niezrozumiałych pomysłów? O co właściwie Bogu chodzi?

          Wbrew pozorom odpowiedź nie jest trudna.  Stwórca wszystko oparł na miłości. Miłość jest zasadą naszego istnienia. Bogu zależy, abyśmy ją przyjęli i wszystko, co w życiu czynimy, opierali na miłości. Bóg pragnie cały czas okazywać nam, że jesteśmy przez Niego kochani. Chce okazywać nam swoje Miłosierdzie. Zabiega o nas. Zszedł do poziomu ludzkiego, dał się poniżyć, aby udowodnić, jak bardzo jesteśmy Mu bliscy i potrzebni. O Boże, ileż Ojca jest w Tobie, ileż żarliwości! Kiedy myślę o sobie, wstydzę się, bo widzę, jaki jestem niewdzięczny, jak moja miłość jest chłodna i wykalkulowana: Miłość niech będzie bez obłudy! (12,9).

          Paweł nawołuje: przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (12,2). Nasze modlitwy winny być stałym odczytywaniem myśli Ojca. Wiemy, że Bogu zależy na tym, abyśmy podążali za dobrem, byli gorliwi i płomiennego ducha: Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali! Zaradzajcie potrzebom świętych! Przestrzegajcie gościnności! (12,12–13).

          Głoszę wiarę zarówno rozumną, jak i radosną: Weselcie się nadzieją! (tamże). Stworzenie Świata było gejzerem miłości i radości Boga. Wieczność jest nadzieją i nieprawdopodobnym darem. Bóg jest Miłością. Świat jest piękny. Mamy wolną wolę. Cóż nam więcej trzeba?

          Miłość zobowiązuje nas do właściwej postawy. Jej reguły są niezwykłe i bardzo piękne: Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie! Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach! Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne! Nie uważajcie sami siebie za mądrych! Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj! (12,14–21).

          Rozdział o posłuszeństwie wobec władzy świeckiej może szokować. Paweł wyjaśnia, że: Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga (13,1; Tt 3,1). W pewnym sensie to prawda. Bóg uczestniczy w każdym ludzkim działaniu. Ale zdanie: Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia (13,2) jest nie do końca zrozumiałe i trudne do przyjęcia. Być może Paweł napisał tak ze względów politycznych. Może chciał uchronić wiernych przed nieprzychylną władzą? Gdy w 67 r. wybuchła wojna z Rzymianami, chrześcijanie nie chcieli przystępować do buntu, przez co uważani byli za „element zdradziecki”. Trudno jest mi komentować tę perykopę. Katecheza uczy, że prawo nie obowiązuje, gdy jest nieetyczne. Każdy obywatel ma obowiązek działać dla dobra swego państwa, w tym płacić należne podatki. Co ma jednak czynić, gdy obciążenia podatkowe i inne są za wysokie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *