59. Metafizyka

59. Metafizyka

 

 

          Metafizyka to dziedzina wiedzy zajmująca się tym, co nie można zaliczyć do zjawisk fizycznych i nie dające opisywać się w sposób naukowy. Pojęcie to używa się do rozważań na temat pochodzenia bytów, ich własności, istoty, ostatecznych przyczyn i zjawisk nie dających się ujmować algorytmicznie. W zasięgu jej badań jest rzeczywistość (transcendentna) inna niż rzeczywistość, w której żyje człowiek. Z rzeczywistością realną kojarzy się przestrzeń, w której odbywają się procesy przyrodnicze. Rzeczywistość transcendentna to w innym rozumieniu przestrzeń, w której odbywają się zjawiska duchowe.

          Można zastanawiać się, czy rzeczywistość transcendentna realnie istnieje, ale bezsporne jest istnienie: uczucia, wiary, sumienia, szczęścia, smutku, natchnienia itp. Te pojęcia są nieuchwytne i trudne do opisywania przez mechanistyczną rzeczywistość realną, w której prawie wszystko można ująć wzorem matematycznym czy zapisem logicznym. Skoro powyższe zjawiska (imponderabilia) występują, trzeba je w jakiś sposób umiejscowić. Czy są to tylko pojęcia abstrakcyjne (np. miłość), czy istnieją naprawdę? Można takie pytanie zadać osobie zakochanej. Swojej miłości będzie bronił zażarcie i zapewniał o jej prawdziwości.

         Metafizyka mówi więc o istnieniu czegoś, co jest, ale jest nieuchwytne. Pewną analogią jest powietrze. Jest, ale go nie widać.

          Co można wiemy o metafizyce? Przede wszystkim nie ma w sobie nic z substratu materialnego i świata realnego. Nie podlega ewolucji. Odczuwa się w niej pewne stałe reguły działania.

          Dla ateistów to pojęcie bez sensu. Stwarza pozory wiedzy i tworzy urojony świat Boga. Dla wierzących metafizyka jest kluczem do zrozumienia Świata, życia, wieczności.

          Poniżej omawiam niektóre pojęcia, które swoje korzenie mają w rzeczywistości transcendentnej.

          

Sumienie (serce w ST, wnętrze) jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos rozbrzmiewa w jego wnętrzu (KDK 16). Jest to zdolność pozwalająca człowiekowi ujmować swoje postępowanie i innych ludzi pod kątem moralnym i odpowiednio je oceniać. To głos wewnętrzny i wezwanie siebie samego do czynienia dobra. Dla Martina Heideggera, egzystencjalisty to fenomen egzystencji. Sumienie nie tworzy prawa moralnego, ale je odczytuje: w głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny  (KKK 1776).  Pojęcia „dobra” i „zła” nie do końca są jasne. Sumienie spełnia wielorakie funkcje w odniesieniu do człowieka, oskarża go, przestrzega, nagradza, jest światłem i drogowskazem w życiu. Człowiek ma obowiązek zapoznać się z normą etyczną i w swoim sumieniu uznać ją albo odrzucić. Jeżeli odrzuca prawo moralne, najczęściej pojawiają się tzw. „wyrzuty sumienia”. Prawdą jest, że ludzie, żyjący w głębokiej zażyłości z Bogiem posiadają w sobie to niezwykłe „światło” i w każdej sytuacji potrafią dobrze, z etycznego punktu widzenia, ocenić rzeczywistość. Sumienie kieruje się różnymi kryteriami, zależnymi od sposobu wychowania, miejsca przebywania, otoczenia społecznego, zasad moralnych, jakie te wszystkie czynniki w nas wytworzyły. Głos sumienia uwrażliwia i orientuje człowieka na dobro. Sumienie jest to coś, co odróżnia człowieka od innych stworzeń. Po złym uczynku sumienie staje się krzykiem i bólem duszy wobec czynu, które niszczy osobę. Według Sokratesa sumienie to wewnętrzny głos ostrzegawczy (daimonion), powstrzymujący człowieka od popełnienia zła. Bez poznania wiedzy nie ma kształtowania sumienia (Friedrich Heer 1916–1983). Sumienie jest etyczną miarą ludzkich czynów. To rozmowa z Bogiem. Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać (1 Sm 1,13). Modli się ona w głębi serca i w ten sposób wchodzi w bezpośredni, osobowy kontakt z Bogiem. W sumieniu odczytuje się naturalne prawo Boże oraz  rozgrywa się przymierze z Bogiem. Bóg nie jest bezduszną mocą, lecz Osobą, z którą człowiek nawiązuje relacje personalne. Dla niektórych, Bóg jest wręcz Oblubieńcem jak w małżeństwie. Główną podstawą jest wzajemna wierność. Bóg nie może nikogo zwodzić ze względu na swoją doskonałość (moralną). Człowiek czuje się dobrze, wiedząc, że jest ktoś, komu można zaufać, powierzyć swoje sprawy. W zamian wsłuchuje się w Boże imperatywy i chce jak najlepiej wypełnić dane Bogu obietnice. Ta komunia człowieka z Bogiem, już tu na Ziemi, jest zwiastunem komunii wiecznej. Sumienie można uśpić, ale czasem wraca jeszcze bardziej aktywniej. Wobec sumienia jesteśmy nadzy. To ono obnaża nasze myśli. W sumieniu jesteśmy sobą. Aby być zdolnym do dokonania wyboru, człowiek musi być wolny. Nie należy posługiwać się pojęciem szatana do swoich wyrzutów sumienia. Każdy osobiście odpowiada za swoje uczynki. Sumienie może się zdeprawować i może nie być zdolne do oceny, co jest dobre, a co złe. Sumienie miał czyste. Nieużywane (Stanisław Jerzy Lec 1909–1966). Niejednokrotnie ludzie obciążają swoje własne sumienia chroniąc niesłusznie innych (np. rodzice wobec własnych dzieci). Biorą na siebie winy własnych dzieci, chronią je przez swoją nadopiekuńczość i miłość. Ocena moralna czynów nie jest jednoznaczna. Zależy ona od wielu czynników. Badania na temat grzeszności doktora Wojciecha Pawlika, socjologa moralności z Uniwersytetu Warszawskiego, nie pozostawiają złudzeń: z sumieniem Polaków dzieje się coś bardzo dziwnego. Podczas spowiedzi niewiele mamy sobie do zarzucenia. Wiele grzechów pomijamy, bo nie traktujemy ich jako łamania boskich przykazań. Za to oskarżamy się o złe emocje, które grzechem wcale nie są. Posiadanie  wady jest tylko skłonnością do grzechu. Ludzkie predyspozycje nie muszą być źródłem grzechu. Ważną rzeczą jest aby, gdy ma się problem z oceną czynu, zawierzyć to Duchowi Świętemu (Bogu) i Jemu w modlitwie powierzyć własny problem. Zapewniam, że skutkuje. Cel uświęca środki tylko wtedy, gdy środki użyte są z natury dobre. Uważam, że najważniejszy jest konfesjonał ludzkiego serca. Tam się odbywa intymne spotkanie Boga z człowiekiem. W ludzkim  sercu jest pierwsze i najważniejsze miejsce nawrócenia (Marta Złotnicka). Czystość serca otwiera nas na głębsze widzenie rzeczywistości: Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was (Jk 4,8). Do nawrócenia potrzebna jest nam łaska Boga. Bóg daje ją wszystkim. Człowiek może z tej łaski skorzystać lub nie.

 

Prawo naturalne zespół zasad, które otrzymuje człowiek od Stwórcy od urodzenia. Są one umieszczone w „sercu” człowieka. Prawo naturalne jest drogowskazem życia etycznego. Trzeba zaznaczyć, że dla wierzących te zasady wypływają dla człowieka z jego natury jako istoty stworzonej: na obraz Boży go stworzył (Rdz 1,27). Prawo naturalne jest trwałe i nie zmienia się pośród zmian historycznych, zmieniających się poglądów i obyczajów. Prawa tego nie można człowiekowi odebrać, bo oparte zostało na jego naturze. Broni ono ludzkiej godności, określa fundamentalne prawa i obowiązki człowieka. Jako najważniejsze prawa to prawo do życia, pracy, własności, samoposiadania. Człowiek ma również wrodzony zmysł religijny, który polega na otwarciu się na to, co absolutne i wieczne (transcendentne). Dla ateistów bardzo łatwo jest dyskryminować prawo naturalne przy każdej okazji nowych odkryć. Dla nich człowiek staje się przez to coraz bardziej wolny. Brak odniesień do wyższych wartości powoduje znoszenie dotychczasowych barier moralnych, a to jest niebezpieczne. Prawo naturalne opiera się na tym, że nie można oddzielać od siebie Boga i człowieka. Brak tego, prowadzi do działań samowoli, badań nieetycznych, zaspakajania ludzkich potrzeb za wszelką cenę. Narodziny człowieka mają początek w Bogu. Każde przerwanie ciąży zakłóca ten proces, który ośmielę się nazwać cudem.

 

Cnota to wewnętrzne stałe i podstawowe nastawienie oraz całkowite zaangażowanie człowieka na rzecz pełnienia aktów moralnie dobrych. Etyka chrześcijańska wyróżnia cnoty naturalne (kardynalne – roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie) i  nadprzyrodzone (teologalne – wiara, nadzieja i miłość), w zależności od ich źródła, natury i celu.

 

Prawo pozytywne – składa się z prawa naturalnego i z prawa ustanowionego przez człowieka (państwo, Kościół). Prawo ustanowione przez człowieka musi być godziwe, tzn. nie może być w konflikcie z prawem naturalnym. Prawo naturalne jest nadrzędne w stosunku do prawa ludzkiego.

 

Prawo moralne (w systemach indyjskich dharma) to zbiór zasad (norm), które określają, co jest dobre (prawidłowe, nieszkodliwe), a co złe (nieprawidłowe, szkodliwe). Ze względu na wieloznaczność pojmowania, w tym różnice światopoglądowe  wydających o nim opinie, jest pojęciem wyjątkowo trudnym do zdefiniowania. Dlatego wszelkie jego definicje są przedmiotem sporów. Prawdą jednak jest, że nie ma moralności bez powinności. Aby ocenić co jest dobre, a co złe, trzeba mieć jakąś płaszczyznę odniesienia moralnego. Nie można ocenić „dobra”, gdy nie zna się „zła” i odwrotnie. Ocenę należy zawsze czynić względem czegoś. Brak takiego punktu odniesienia powoduje, że ocena jest zawsze względna, a jeżeli względna, to nie musi być do końca słuszna i jednoznaczna. Ciekawe, że wybór moralny jest łatwiejszy, gdy czyn jest trudniejszy. Najtrudniej wybierać między „złem” a „złem”.   Prawo moralne jest nakazem w formie „ty” dla każdego człowieka oddzielnie. Osoby nie uznające istnienia pierwiastka duchowego opierają się na względnych normach, wypracowywanych przez lata w oparciu o negatywne lub pozytywne emocje, jakie one wywoływały. Moralność można też definiować jako sposób postępowania jednostki ludzkiej przyjęty przez większość za normę, będący częścią dziedzictwa kulturowego danej organizacji kulturowej, która wywołuje negatywne lub pozytywne emocje innych jednostek, czy nie jest lub jest sprzeczna z naturą człowieka oraz czy nie jest lub jest szkodliwa z punktu widzenia organizacji kulturowej danej społeczności.

          Według osób wierzących w Stwórcę, w człowieku jest „coś” co go odróżnia od świata zwierzęcego. Protagoras (ok. 480–410 przed Chr.) głosił: człowiek jest miarą wszystkich rzeczy. Podobnie jak Theodosius Dobzhansky (1900–1975), twórca współczesnego ewolucjonizmu syntetycznego, jestem zwolennikiem poglądu antropocentrycznego (antropos – człowiek, i morfa – forma), według którego człowiek jest ośrodkiem i celem, a wszystko w świecie dzieje się ze względu na niego. Poznając prawa przyrody i obserwując otaczający świat, mocą naturalnego światła rozumu, można dojść do refleksji, że wszystko zostało stworzone dla człowieka i jemu jest podporządkowane. Im bardziej poznaje się przyrodę, tym bardziej wykrywa się zawartą w niej mądrość i celowość (teleologia).  Nie ma istoty człowieczej, która by nie była ważna dla Stwórcy. Mimo że Bóg nikogo nie potrzebuje, posługuje się człowiekiem dla swego wielkiego dzieła: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi (Rdz 1,28). W powszechnej ewolucji uczestniczy człowiek, wprowadza ład w swą osobowość zintegrowaną w Duchu Świętym (Rz 5,5) i realizuje w swym życiu wartości transcendentne zmniejszające w ten sposób entropię (M. Heller, J. Życiński).

          Fundamentalnym celem istoty żywej jest przeżycie. Walka o byt, przetrwanie, powodowało potrzebę ciągłego wojowania. Tak powstawały różnice między silniejszym a słabszym, zdolniejszym a głupszym, ambitniejszym a zachowawczym. Powstawały struktury społeczne. Między plemionami stale toczyły się wojny. Wielu mężczyzn ginęło. Niektóre osoby zajmowały miejsca przywódcze. Koniecznością stało się uporządkowanie życia społecznego. Jednocześnie od samego początku składano Bogu ofiary i należną Mu cześć: Wtedy zaczęto wzywać imienia Pana  (Rdz 4,26). W obrazie biblijnym, słowa te, dotyczą plemienia Semitów pochodzących od trzeciego syna Adama i Ewy.

          Obserwując świat zwierzęcy, dostrzegamy w nim ciągłą walkę o pożywienie i czujność przed wrogami naturalnymi. Można postawić pytanie, dlaczego w taki sposób Bóg urządził ten świat, że prawie wszyscy wzajemnie się zjadają? Towarzyszy temu ból i okrucieństwo. Wiele osób jest wrażliwych na cierpienie zwierząt. Mają pretensje do Stwórcy, że tak ten świat urządził. Czują się bardziej sprawiedliwi i miłosierni niż sam Bóg. Uważają, że nie jest to dobry pomysł Boga. Oni by ten świat urządzili inaczej. Wydaje mi się, że gdyby przeprowadzić solidne badania naukowe, czy można by było stworzyć Świat doskonalszy, to wnioski byłyby po stronie Stwórcy. Żeby świat reprodukował się i powstawało nowe życie, musi on ciągle obumierać. Instynkt walki jest koniecznością biologiczną. Czy dobre jest dane prawo przyrody? Trudno z tym dyskutować. Ono takie jest. Musimy zaufać Stwórcy, że jest ono zasadne. Wszystko, co Bóg stworzył jest dobre. Ocena ta, pochodzi z Objawienia Bożego: a Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre  (Rdz 1,12.19). Polemizowanie z Bogiem odnośnie Jego nadanych praw jest nie na miejscu. Nie rozumiejąc do końca spraw Bożych, możemy jedynie przypuszczać, że tak być powinno. Z ludzkiego punktu widzenia powinniśmy cieszyć się, że jesteśmy przez Boga wyróżnieni od świata zwierzęcego. Radość ta, powinna wyrażać się naszą wdzięcznością do Stwórcy. Może Bogu chodziło o to, abyśmy mieli właśnie taką refleksję. Bóg chce być szukany i adorowany. Zwierzę nic o Nim nie wie. Każde zwierzę od urodzenia jest, czym jest, człowiekiem trzeba się dopiero stać (Johann Fichte 1762–1814). Zwierzęta żyją według praw natury; tylko człowiek sam sobie nadaje prawa regulujące życie społeczeństwa. Rola zwierząt jest służebna wobec ludzi. Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm (Rdz 9,3). Człowiekowi do prawidłowego rozwoju potrzebne jest białko zwierzęce (kolagengłówne białko tkanki łącznej). Trudno jest zastąpić białka zwierzęce białkami roślinnymi. Mając wrażliwość ludzką nie powinniśmy znęcać się nad zwierzętami. Jeżeli zadajemy śmierć, to musi być ona pozbawiona okrucieństwa. Zwierzę jako istota żywa, też ma swoją godność. Nasze zachowanie względem zwierząt świadczy o nas i o naszej wrażliwości. Pogląd, że organizmy żywe będą też zbawione jest według mnie czystą spekulacją. Organizmy żywe, poza człowiekiem, nie mają w sobie substancji transcendentnej – duszy. Nie wiedzą, co to jest sumienie, nie znają pojęć przyszłości, przeszłości itd. U nich nie ma pojęcia zła moralnego, wolnej woli, rozumu. Wszelkie dywagacje, a było ich sporo w historii, na temat dusz zwierząt, należy uznać za nieporozumienie. Człowiek może potwierdzić werbalnie, że ma samoświadomość, natomiast brak metody, by dowiedzieć się tego od zwierzęcia. Pogląd, że zwierzęta są po prostu żywymi maszynami jest również nieprawdziwy. Mają one swój „umysł”  na poziomie bodźców zewnętrznych, instynktu, komunikowania się, przekazywania sobie informacji np. o zagrożeniu. Zwierzęta również uczą się i zapamiętują. Nagminnie obserwuje się i podziwia się „inteligencję” zwierząt. Zwierzęta okazują przywiązanie (do ludzi) i wzajemną przyjaźń. Zwierzęta zostały stworzone, by zaspokajać rozmaite potrzeby ludzkie. Wszystko istnieje dla człowieka (św. Bonawentura ok. 1207–1274). Gdyby ród człowieczy nagle zniknął, świat straciłby wszelki sens i zszedł na manowce (Francis Bacon 1561–1626).

        Z istnienia zwierząt odczytuję Bożą dydaktykę i pouczenie. «Patrz człowiecze, mogłeś pozostać na tym poziomie ewolucji co inne stworzenia, a Ja ciebie jednak wywyższyłem. Czy jesteś tego świadomy?»

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *