60. Ateizm, niewiara

60. Ateizm, niewiara

 

Ateizm jest też aktem wiary, wiary w nicość.

Adamie, gdzie jesteś? (Rdz 3,9).

 

          Każdy człowiek na określonym etapie rozwoju staje w obliczu problemu wiary i Istoty Najwyższej. Jeżeli afirmuje przestrzeń transcendencji, to rozpoczyna się w nim osobista „teologia”, czyli żywa idea Boga i patrzenie na rzeczywistość pod kątem tej idei. Naturalnym dążeniem i pragnieniem człowieka jest  widzenie (doświadczanie) Boga (desiderium naturale). Bezpośredniego oglądu Boga nie da się osiągnąć przyrodzonymi siłami ludzkiej natury. Odrzucając istnienie Boga, człowiek ustawia się na pewną anonimowość rzeczywistości. Wszystko staje się obce, nieznane, dzikie i demoniczne. W materii upatruje się ostateczny składnik wszystkiego. Materia staje się głównym celem życia. Wszystko można wytłumaczyć za pomocą mechaniki, a nawet możliwa jest redukcja kategorii etycznych (J. Bentham) i estetycznych do pojęć mechaniki; L. Boltzmann był przekonany, że genezę pojęcia piękna można wyjaśnić mechanicznie.

          Zasada nieoznaczoności Wernera Heisenberga (1901–1976) odkryta w 1927 roku w zasadzie zniszczyła całą ideę świata mechanistycznego. Sprzeczności między mechaniką klasyczną i elektrodynamiką Maxwella doprowadziły do ukonstytuowania się mechaniki relatywistycznej. Mechanika newtonowska stała się teorią przybliżoną, słuszną jedynie w zakresie prędkości dużo mniejszych od prędkości światła. Odkrycia XX wieku ujawniły granicę poznania ludzkiego za pomocą dotychczasowych pojęć. Mechanika kwantowa jest odbiciem probabilistycznej natury samego wszechświata  i nie może być uznana za epifenomen (fenomen wtórny, zjawisko współwystępujące ze zjawiskiem podstawowym) deterministycznej struktury świata.

          Rzeczy stworzone trudno jest pojąć bez Stwórcy. Człowiek odchodzący od Boga staje się zależny od wartości względnych, a więc w jakimś stopniu wyalienowany. Bez modlitwy, myśli wyłącznie nastawione są na sprawy tego świata, które są przemijające. W jakimś sensie taki człowiek zmierza do samolubnej doskonałości,  staje się dla siebie Bogiem (indywidualizm). Jest przekonany, że i bez Boga, sam odróżni dobro od zła.  Innym zjawiskiem jest dysonans poznawczy, który wywołuje stan przykrego napięcia emocjonalnego między wierzącymi, a niewierzącymi. Nie należy więc wywoływać żadnych presji, negacji, ani stosować przymusu do wiary. Należy uszanować poglądy innych, zwłaszcza tych, którzy nie mają poparcia w grupie i występują samodzielnie. Dysonans poznawczy jest też motorem do dalszych badań i nowych dociekań teologicznych. Dysputy teologiczne, spory wpłynęły na rozwój teologii. Kto dysputuje, odróżnia prawdę od kłamstwa (św. Augustyn).

          Powodów odrzucenia Boga jest wiele. Krytyka religii zmierza do tego, by człowiek stał się dla siebie bytem najwyższym. […] Krytyka religii pozbawia człowieka iluzji, aby myślał, działał, kształtował swoją rzeczywistość jako człowiek rozumny, aby krążył wokół siebie, wokół swego prawdziwego słońca (K. Marks).  Akceptacja i poznanie Boga jest niezbadaną tajemnicą między osobą a Kimś, kto poznany, określa tę osobę. Wiara zależy od osoby, jej wolności i dojrzałości religijnej. Można też odrzucić lub przerwać pewną płynność tradycji religijnej, którą się otrzymuje od rodziców. Nie znaleziono na świecie ani jednego języka, w którym nie było by odpowiednika słowa „Bóg”. Każde człowiek zapoznaje się z tym pojęciem. Człowiek już z natury jest istotą religijną (por KKK[1] 44, PDV[2] 45). Aby zostać ateistą, trzeba dokonać aktu odrzucającego Boga. Wojujący ateiści (ateusze) często odsuwają dzieci i młodzież od przekazu religijnego. Podobnie czynią to ośrodki ateistyczne w środkach masowego przekazu. Jan Paweł II powiedział: ileż to młodych sądzi, że stają się wolni, ponieważ nie ulegają autorytetowi rodziców i wychowawców, podczas gdy nie zdają sobie sprawy, że stali się biernymi niewolnikami opinii byle jakiej grupy. Rozwój nauk przyrodniczych przekazywanych wyłącznie w sposób materialistyczny powodują rugowanie Boga. Dawniejsza umysłowość ludzi wykształconych była bardziej metafizyczna i duchowa, dzisiejsza jest bardziej empiryczna i materialna. W pierwszej mojej książce Rzeczywistość w świetle nauki filozofii i wiary próbuję wykazać spójność, jaka zachodzi między wiarą a nauką, i że nie istnieje żadna sprzeczność między prawdą naturalną a objawioną. Dawniej człowiek żył na łonie natury, dzięki której lepiej „czuł” Stwórcę, Opatrzność. Dzisiaj, w dobie rozwoju techniki, człowiekowi wydaje się, że jest niezależnym i jedynym „stwórcą” i panem wszystkiego.  Dzisiaj uważa się, że Bóg nie interweniuje w bieżące trudy i nieszczęścia ludzkie. Wydaje się więc, że Boga nie ma. Istnieje jedynie idea czegoś („Dobra”) doskonałego i nieskończonego bez istnienia podmiotu. Ludzie tracą Boga i odchodzą od Kościoła, ponieważ nie mówi się o Nim, tylko przekazuje się Jego karykaturę. Przekaz katechetyczny jest nie na miarę dzisiejszych oczekiwań i potrzeb. Kościół w pewnym sensie chlubi się, że jest odporny na szybkie zmiany: kościelne młyny wolno mielą. Dzisiaj to totalny błąd. Postęp nauki i techniki rozwija się w postępie geometrycznym, a nie arytmetycznym. Przytoczę tu piękne, aczkolwiek złowrogie słowa ks. prof. J. Kudasiewicza: «miałeś, chamie, złoty róg. Miałeś, Kościele polski, złoty róg! Miałeś, księże, złoty róg»! Módlmy się, żeby nam nie «ostał się ino sznur». […] Takim powinno być nowe „Wesele”, żeby mogło rozbić zamarznięte morze naszego polskiego chrześcijaństwa. Kościół będzie musiał dokonać skoku jakościowego, aby dopędzić uciekający go świat. Co dzień Kościół traci wiarygodność i wiernych. Moje pisarstwo jest „krzykiem” i nawoływaniem do sumienia kościoła instytucjonalnego: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki (Mk 1,3). Jak głosił Jan XXIII: aggiornamento (odnowa),  potrzebne jest dostosowanie się Kościoła do aktualnych potrzeb. Stare prawdy należy podawać w nowy sposób.  Ja nie tylko nawołuję do zmian katechizacji, ale podaję sposób przekazu religijnego. Boże spraw, aby głos mój był usłyszany! Voltaire’owi (1694–1778) przypisuje się słynne słowa o wolności wypowiedzi: nie zgadzam się z tym, co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć. Bóg nie zagraża poczuciu wolności. Grzeszność ludzką wziął na siebie Chrystus. Trzeba tylko otworzyć się na Stwórcę, samemu doświadczyć Boga i Mu zaufać. Czy to takie trudne?

          Mówi się, że sekularyzm (zeświecczenie) wdziera się szeroko do kościołów i wspólnot wyznaniowych, zwłaszcza do protestantyzmu i anglikanizmu. Świat współczesny, w którym żyjemy, staje się pustynią bez Boga. Sekularyzm coraz bardziej konsekwentnie ruguje imię Boga ze wszystkich dziedzin życia. Tak, to prawda, ale wiedząc o tym, należy temu przeciwdziałać. Działanie to nie powinno odbywać się na zasadzie akcji i reakcji, ale na podnoszeniu i przywróceniu godności Kościoła. Nawet Żydzi bardziej ufają Talmudowi (księga ludzka) niż Torze (księga objawiona). Bóg jest coraz bardziej odsuwany.

           Współczesna myśl chrześcijańska w sytuacji sekularyzmu zaczyna cierpieć na jakąś desperację intelektualną i lęk przed naukami świeckimi, jakby przed „rozumem świeckim”. Grzeszy tym szczególnie także w teologii katolickiej, szerzący się coraz bardziej kenotyzm teologiczny, czyli obrona prawd religijnych przez absurdalność[3].

          Dawid Hume (1711–1776) uznawał, że Bóg jest jedynie konstrukcją umysłu ludzkiego na podobieństwo „hipotezy religijnej”. Uważał on, że skoro istnienie Boga przyjmujemy na wiarę, to dokładnie tak samo musimy w gruncie rzeczy zrobić z materią. Dane są nam tylko dochodzące do nas bodźce oraz własne myśli – cała reszta jest spekulacją. Religia bez nauki byłaby ślepa, nauka bez religii byłaby kulawa (Albert Einstein 1879–1955).

          Leonhard Euler (1707–1783)  największy matematyk XVIII wieku, napisał książkę: O prawdzie objawienia boskiego przeciw zaczepkom wolnodumców. 

          Emmanuel Kant (1724–1804) wykluczył możliwość realnego i obiektywnego poznania Boga. Poznany choć trochę, nie byłby Bogiem.

          Dla niemieckiego idealizmu (Fichte, Schelling, Hegel) Bóg jest ideą, duchem, myślącym podmiotem, a przede wszystkim samostwarzającym się absolutem. Uniwersalne pojęcie bytu skłania idealistów do panteizmu logicznego. G. Hegel (1770–1831), co prawda odżegnywał się od ateizmu, ale jego filozofia przygotowywała grunt do pojawienia się tzw. teologii śmierci Boga.

          W okresie pozytywistycznym uważano Boga za kreację zbędną, wręcz szkodliwą dla rozwoju ludzkiego (Ludwig Feuerbach 1804–1872). L. Feuerbach twierdził, że: człowiek jest tym, co zje. Klasyczny Bóg powinien umrzeć (Fryderyk Nietzsche 1844–1900). Fryderyk Nietzsche był fanatycznym krytykiem chrześcijaństwa, a mimo to, w jego opracowaniach wyczuwa się ogromną tęsknotę za Stwórcą. Czuł, że ateizm zmierza do nicości.

          Alfred North Whitehead (1861–1947) uważał, że Bóg jest „procesem samorozwoju”, bez początku i bez końca. W sumie koncepcja fantastyczna.

          Jean-Paul Charles Aymard Sartre (1905–1980) czołowy przedstawicielem egzystencjalizmu ateistycznego (pod koniec życia odszedł od egzystencjalizmu i rozwinął własną wersję socjologii marksistowskiej), a priori odrzucał Boga. Według niego, człowiek czuje się obco w świecie, który nie ma sensu. Uważał on, że jeżeli Bóg istnieje, to człowiek jest nicością. Poczucie, że człowiek jest obcy w świecie, pociąga za sobą uczucie rozpaczy. Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za własne czyny, co może w nim wywoływać poczucie samotności, zagubienia i zagrożenia w świecie, lęku przed śmiercią. Czyniłem gesty miłości, ale miłość nie przyszła (Diabeł i Pan Bóg). W jednej z pierwszych jego biografii pośmiertnych pojawiła się informacja o przystąpieniu przez niego tuż przed śmiercią do sakramentu pokuty i pojednania. W kolejnym jej wydaniu informacji tej już nie zamieszczono.

          Niewiara jest tak samo niewytłumaczalna jak wiara. Pozostaje ona osobistą tajemnicą każdego człowieka. Wiara czy niewiara poddana jest pełnej wolności człowieka, jego dojrzałości i subtelności. Jeżeli pierwiastek duchowy zostanie odrzucony, to znaczy, że istotę ludzką traktuje się wyłącznie jako ewolucyjny produkt materii ożywionej. Odrzucając pierwiastek boski w człowieku, przyjmuje się postawę racjonalistyczną i materialistyczną. Metafizykę traktuje się jedynie jako pojęcie abstrakcyjne nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Słowo „człowiek”, znaczy tyle samo, co istota człekokształtna i nic więcej. Człowiek to tylko zwierzę rozumne (animal rationale). Ma ono te same potrzeby fizjologiczne i funkcje życiowe co inne zwierzęta. Przy odrzuceniu praw naturalnych, trudno mówić o moralności, a tym samym o grzeszności. Bez wymiaru moralnego nie ma człowieczeństwa, nie ma bytu osobowego. Jeżeli Boga nie ma, wszystko wolno (Fiodor Dostojewski).

          Boga nikt nigdy nie widział (J 1,18). Strach pierwszy na świecie stworzył bogów (sentencja z epopei rzymskiego poety Publiusza Stacjusza ok. 45–96). Z braku wyboru, człowiek musi postawić wyłącznie na człowieka. Przeznaczenie człowieka powierzono jemu samemu (Sartre). Wszystko należy rozpatrywać względem człowieka. Człowiek jest panem wszystkiego, ale jest też odpowiedzialny, nie tylko za siebie, ale za cały świat. Człowiek jako najwyższa istota musi sama rozwiązywać wszystkie problemy świata. Jego „zbawienie” zależy od człowieka (marksistowska wizja historii). Ponieważ jest to bardzo odpowiedzialna sprawa, istoty o naturze przywódczej, niekoniecznie mądrzejsze, muszą kontrolować działania innych. Strach przed działaniem nieodpowiedzialnym powoduje, że człowiek chroniąc się, narzuca restrykcyjne prawa. To powoduje, że wolność osobista człowieka coraz bardziej staje się ograniczona. 



[1] KKK – Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallotinum, Poznań 1994 r.

[2] PDV  – Jan Paweł II, Adhortacja „Patores dabo vobis” Dam wam pasterzy, Rzym 1992.

[3]  Szkice do systemu personalizmu, Ks. Czesław Stanisław Bartnik, KUL Lublin 2006, s. 31.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *