67. Początki bytowania człowieka

67. Początki bytowania człowieka

 

 

          Gdy Bóg powołał istoty człowiecze do istnienia, były one jeszcze  kulturowo prymitywne[1].  Pierwsi ludzie czuli się często bezbronni wobec otaczającego ich środowiska przyrodniczego.  Biblijny obraz rajski pokazuje początek egzystencji ludzkiej jako sielankowy, ozdobiony ale nieprawdziwy. Od momentu powołania człowieka rozpoczął się proces, który nauka określa jako jego adaptację do środowiska. Wyróżnia ona okresy neolitu (młodsza epoka kamienia), okres kamienia, epokę brązu,  okres zbieractwa,  upraw roślin, hodowli zwierząt, osadnictwo. Człowiek powoli rozwijał się i według zamysłu Bożego czynił sobie ziemię poddaną: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi  (Rdz 1,28). Kiedy otrzymał naturę duchową (kreacja duchowa), trudno nie przyjąć, że była ona czysta i nieskażona. Pozwalała ona na idealną relację z Bogiem. Ten stan pokazany jest w obrazie rajskiego ogrodu, w którym przebywali pierwsi ludzie. Człowiek pierwotny będąc w bliskim duchowym kontakcie z Bogiem na pewno czuł się szczęśliwy i bezpieczny. Wyposażony był przez Stwórcę w piękne dary religijno-moralne. Kto chciałby wyobrazić sobie pierwotnego człowieka bez skazy (niewinnego), niech spojrzy w oczy nowonarodzonego dziecka.

 

Raj (ogród rozkoszy) to stan szczęścia. Zasadziwszy ogród w Eden [Raju] na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka (Rdz 2,8). Mimo, że Pismo św. dokładnie wskazuje miejsce Raju na ziemi: Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom. Nazwa pierwszej – Piszon; jest to ta, która okrąża cały kraj Chawila, gdzie się znajduje złoto. A złoto owej krainy jest znakomite; tam jest także wonna żywica i kamień czerwony.  Nazwa drugiej rzeki – Gichon; okrąża ona cały kraj – Kusz. Nazwa rzeki trzeciej – Chiddekel; płynie ona na wschód od Aszszuru. Rzeka czwarta – to Perat. (Rdz 2,10–14) nie należy go tam szukać. Raj jest tylko obrazem stanu duchowo-religijnego człowieka niezależnie, gdzie on się znajdował. Raj utożsamiany jest z mieszkaniem Boga i człowieka, kontrastem dla świata aktualnego. Idealny stan świata i człowieka z początku jego istnienia, przedsmak wiecznej szczęśliwości i radości w Niebie, płynącej z bliskości Boga. Raj można też rozumieć jako całą ziemię (adamah) do chwili pierwszych grzechów człowieka. Można założyć, że na samym początku zło było nieznane. Człowiek żył na zasadach posiadanych instynktów istot człekokształtnych (zwierząt), które nie miały w sobie woli czynienia komukolwiek krzywdy. Bardziej  chodziło o wolę przetrwania. Pożądanie nie miało podtekstu, a egoizm nie istniał. Życie człowieka pierwotnego było już hipostazą dwóch natur, człowieka materialnego i człowieka uduchowionego. Obie te natury mogły się spokojnie równolegle realizować. Jedna natura wspierała drugą. Bóg był blisko. Życie na ziemi było Rajem dla duszy.

          Człowiek otrzymał od Boga rozum i wolną wolę. Był panem swojej woli i od tego, jak jej użyje, zależało jego szczęście. Wola to coś, co łączy duszę człowieka z Bogiem i określa ich stopień zażyłości. Wiele tu zależy od postawy i życia człowieka na ziemi. Wolna wola to nieprawdopodobny darmowy dar od Boga[2]. W obrazie biblijnym, na samym początku zastrzegł On, aby człowiek nie naruszał praw przez Niego ustanowionych. Symbolem zakazu było drzewo poznania dobra i zła (Rdz 2,17) zasadzone w środku ogrodu rajskiego. Zerwanie owocu z tego drzewa symbolizowało naruszenie praw naturalnych, a przez to zerwanie pierwotnej przyjaźni z Bogiem. Jeszcze dzisiaj niektórym wydaje się, że tym drzewem była jabłoń. Nieporozumienie prawdopodobnie wiąże się z podobieństwa znaczenia słowa „malus” jako przymiotnik „zły”, a jako rzeczownik „jabłoń”.  Człowiek był wolny, aby się „powstrzymywać” ze względu na miłość ku Bogu. Był też wolny, aby przekroczyć zakaz Boży. Mógł on sam podejmować własne decyzje. Prawa naturalne miał w swoim sercu. Nie potrafił ich jednak ocenić. Nie znał zła, płaszczyzny odniesienia, a ciekawość jego była ogromna. Można założyć, że człowiek nie od razu wpadł na pomysł sprzeciwienia się Bogu. Trudno powiedzieć jak długo trwał okres stanu doskonałego.  Atrakcyjność zła była kusząca. Ciekawość zakodowana w psychice człowieka ciągnęła ku poznaniu. Można powiedzieć, że już od samego początku ludzie byli niejako skazani na grzeszność. Niektórych może dziwić, że Bóg dopuścił grzech. Tak, bo chciał abyśmy byli bezgrzeszni z naszego wyboru, a nie z zaprogramowania istot idealnych. Postawił człowieka na ostrzu wiedząc, że na nim nie utrzyma się. Nie należy mieć do Boga o to pretensji. Aby koncepcja Boga, dochodzenia człowieka do zbawienia, mogła się spełnić, musiał człowiek zacząć od stanu zerowego i poznania dobra i zła (płaszczyzny odniesienia). Grzech pierworodny był „narzędziem” w ekonomii Bożego zbawienia.

          Biblia pierwszy grzech obrazuje sceną kuszenia Ewy przez szatana. Granicą etyczną jest „drzewo poznania dobra i zła”. Przekraczając ją, poznaje się wszystkie mechanizmy dobra i zła: otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło (Rdz 3,5). Popełniając grzech w sumieniu, poznaje się zło.  Dramaturgia grzechu pierworodnego ma charakter dydaktyczny. Być może, trzeba było użyć tak drastycznych środków, aby wstrząsnąć ludźmi już z daleką degradacją moralną.

           Pismo święte pokazuje jak człowiek wstydził się własnych grzechów i ukrywał się przed  Bogiem. Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?»  On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się» (Rdz 3,8–10). Słowa Adama do Boga: jestem nagi, i ukryłem się (Rdz 3,11) są wyrazem świadomości Adama. Jestem nagi, to znaczy wiem, mam świadomość grzechu. Wiem, co to jest zło. Człowiek zgrzeszył i znalazł się w sytuacji, w której własnymi siłami nie może już sprostać swemu istotnemu przeznaczeniu i jest zdany na obcą pomoc. Jeśli człowiek zawini przeciw człowiekowi, sprawę rozsądzi Bóg, lecz gdy człowiek zawini wobec Pana – któż się za nim będzie wstawiał? (1 Sm 2,25). Egzegeza biblijna mówi, że pierwszy grzech zranił ludzką naturę i stał się obrazem słabej natury człowieka. Znacznie łatwiej będzie czynił zło niż dobro. Człowiek opuścił Boga i  sprawił, że Bóg pozostawił człowieka panem samego siebie. Przez to też stał się samotny i zawstydzony.  Będzie on żył własnym życiem i tworzyć będzie sobie własny los i szczęście: każdy jest kowalem swego losu (Gaius Salustiusz 86–35 przed Chr.). Teraz człowiek będzie tworzył sobie raj według swoich możliwości. Człowiek stracił nadprzyrodzone obcowanie z Bogiem. Bóg dał jednak człowiekowi za pracę dary ziemskie, za modlitwy dary niebieskie. Pozorna wolność okazała się niewolą cierpienia, grzechu i śmierci duchowej. Człowiek odrzucił przyjaźń, jaką mu ofiarował Bóg (Rdz 2–3). Sam pozbawił się wspaniałej, pierwotnej harmonii z Bogiem. Pojawiły się silne wyrzuty sumienia, bo człowiek czuł, że stracił pierwotny status, jaki otrzymał w darze od Boga. Stracił „wrażliwość” na Boga. Utracił transcendentną bezpośrednią komunikację z Nim. To okaleczenie niesie określone skutki i konsekwencje na dalsze pokolenia.

          Jan Jakub Rousseau (1712–1778) odrzucał prawdę o grzechu pierworodnym. Najwyższy czas, aby dać spokój sporom odnośnie okoliczności i materii pierwszego grzechu. Monogenizm biologiczny (Adama i Ewę jako pierwszych rodziców) należy odrzucić.

          Pamiętam swój pierwszy grzech uczyniony świadomie, bez jakichkolwiek uwarunkowań. Starsza pani (śpiewaczka Filharmonii Krakowskiej), którą często odwiedzałem jako młody chłopak miała stare włoskie czasopisma. W nich była wkładka różnych żołnierzy orientalnych do wycięcia. Byłem nimi zauroczony. Pokusa była bardzo silna. Nie poprosiłem o zgodę, lecz wkładkę wyrwałem z gazety i zabrałem. Przeżycie pierwszego grzechu, w pełni świadomego, zapamiętałem i do dziś nie mogę zapomnieć. To była zwykła kradzież. Nie ważna była waga tego grzechu, ale sam fakt jego popełnienia. Świadomość grzechu i ogromny wstyd uchronił mnie przed podobnymi aktami w przyszłości. Przed popełnieniem czynu niegodnego zawsze pojawia się pytanie: zrobić czy zaniechać? Dziś wiem, że gdy człowiek zdecyduje się na dany grzech,  to uzdalnia się do dalszych grzechów. Jeśli raz ukradnie 100 zł, to następnym razem nie będzie dla niego przeszkodą kradzież 500 zł itd. Morale człowieka obniża się. Na relacji z Bogiem powstaje rysa. Najtrudniej jest uczynić grzech pierwszy raz.

          Przez grzeszność człowiek zniszczył swoją pierwotną relację z Bogiem. Jego poziom egzystencji mistycznej obniżył się i nie jest już w stanie sam przywrócić pierwotnego stanu. Może to uczynić tylko istota o wyższej egzystencji mistycznej. Potrzebna jest łaska odkupieńcza. Bóg z miłości do człowieka w Protoewangelii zapowiada: wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3,15) oraz przyjście Zbawiciela świata    swego Syna Jezusa Chrystusa: On to, przez swoją odkupieńczą ofiarę przywróci pierwotną komunikację z Bogiem. Wyrazem zewnętrznym będzie chrzest (duchowa przemiana): póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty (Rdz 3,19). Niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego (Dz 2,38).

           To co uważa się za normalne, Pismo święte ukazuje jako karę za grzech pierworodny: obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą (Rdz 3,16). W zasadzie słowa te nic nowego nie wnosiły. Z porodem wiąże się ból z faktów oczywistych. Chodziło tu raczej o uświadomienie człowiekowi, że bez Boga zwyczajne życie jest bliskie egzystencji zwierząt: dni przemijają jak trawa (por Ps 90/89 5n). Człowiek będzie sam borykać z różnymi trudnościami życiowymi, chorobami itd. Podstawą egzystencji będzie walka o byt szeroko rozumiana.

           Słowa Boga nie należy odczytywać jako karę Bożą.  Jak we wszystkich moich książkach udowadniam i głoszę – Bóg nikogo nie karze (!). Co najwyżej, człowiek sam sobie jest winny. Bóg jak Ojciec wie, że Jego dzieci nie potrafią sami wyzwolić się ze słabości i ludzkiej ułomności. Zapowiada Zbawiciela i powrót człowieka do pierwotnej szczęśliwości: póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty (Rdz 3,19).

           Księga Rodzaju wspomina o „drzewie życia”. To symbol wiedzy o życiu wiecznym. Kolejna tajemnica Boga – nieśmiertelność. Z tekstu można odczytać, że gdyby Adam i jego potomkowie od czasu do czasu spożywali owoce tego drzewa, mieliby siłę do sprzeciwiania się złu. Dzisiaj takim „drzewem życia” jest Eucharystia: Kto chleba tego spożywa, ten nie umrze na wieki. Człowiek opuszczając Raj stracił możliwość zdobywania informacji o  tajemnicy życia wiecznego i znajduje się na drodze ku śmierci duchowej.

           „Drzewo życia” jest dowodem na istnienie pewnych mechanizmów (reguł) w świecie nadprzyrodzonym. Bóg nie chce ich zmieniać: Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia (Rdz 3,24).

          Człowiek w nowej rzeczywistości rozpoczął życie na nowych warunkach. Musi sobie radzić sam. Musi sobie odpowiedzieć na pytanie: kim jest i do jakiego rodzi się życia. Od jego postępowania będzie zależało czy będzie pogodny, czy zatroskany:  przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,7). Człowiek jest jednak słaby i narażony na pokusy. Musi ciągle dokonywać wyborów. Gorzej, gdy musi wybierać między złem a złem, ale ma to, co chciał – wolność. Może wybierać sposób życia i czynić to, co uzna za słuszne. Bóg jest Ojcem kochającym nawet grzeszników, do końca będzie szanował decyzje człowieka. I tak się stało. Będą czyny wzniosłe, ale i zbrodnie. Na ocenę moralną czynów nakładają się: prawo naturalne, które ma człowiek w sobie, skłonności człowieka (np. zazdrość), atrakcyjność grzechu itp. Człowiek na nowo musi dochodzić do pierwotnej szczęśliwości. Musi wykazać, że jest tego godzien. Będzie na to potrzebował wielu tysięcy lat.   

          Przykładem czynów niemoralnych jest zbrodnia Kaina. Bóg z miłości do człowieka nie determinuje jego życia, ale próbuje dalej opiekować się nim. Chroni godność i życie grzesznika. Dał też Jahwe znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka (Rdz 4,15). Mając narzędzie, jakim jest sumienie człowieka, podpowiada co człowiek może zrobić w konkretnym przypadku. Jednocześnie jest „współ-uczestnikiem” niedoli człowieka. Bóg „martwi” się i „cierpi” z naszego powodu. Sam nie może ingerować, bo jest „zablokowany” daną człowiekowi wolnością. Bóg nie może działać wbrew sobie! Z tą prawdą ludzie nie bardzo chcą się zgodzić i oczekują, że Bóg zaradzi wojnom i tragediom ludzkim.  Przyjęcie tej prawdy pozwoli zmienić stosunek do Ojca Niebieskiego. On jest Miłością, a nie cesarzem, czy czarownikiem z bajki.

          Przez grzech pierworodny obraz Boga został utracony. Człowiek pozostał w niewoli atrakcyjności zła, żądz i pożądania. Powoli wymazywał z pamięci pierwotną szczęśliwość. Teraz musi na nowo stać się nowym człowiekiem, obrazem Boga, stworzonym do życia w sprawiedliwości i pobożności. Zmiana musi być dość radykalna. Przekracza ona jednak ludzkie możliwości. Dlatego musi być rozumiana jako boskie „nowe stworzenie”: jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto <wszystko> stało się nowe (2 Kor 5,17). Bo ani obrzezanie nic nie znaczy ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie (Ga 6,15).

          Po opuszczeniu „Raju”, człowiek musiał zacząć wszystko od początku. Na podstawie prawa naturalnego oraz uwarunkowań lokalnych, musiał wypracowywać kodeksy postępowania, kodeksy współżycia plemiennego, w tym ustalać normy prawne i moralne. Nie wszystkie prawa były zgodne z oczekiwaniem Boga. Przykładem może być usankcjonowane wielożeństwo: Lamek wziął sobie dwie żony (Rdz 4,19), które zostało wymuszone przez brak mężczyzn (na skutek wojen), spożywanie mięsa (z konieczności przeżycia), prawo odwetu: Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy (Rdz 4,24).

          Grzeszność zburzyła relacje między człowiekiem a Bogiem i wprowadziła konflikt między ludźmi, a także między ludźmi a przyrodą. Pojawiła się zazdrość (Kain i Abel), rywalizacja, nienawiść, zabójstwa. Przykładem czynów niemoralnych była zbrodnia Kaina. Bóg z miłości do człowieka nie determinuje jego życia, ale próbuje dalej opiekować się nim. Chroni godność i życie grzesznika. Dał też Jahwe znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka (Rdz 4,15).

          W opisach biblijnych (Księga Rodzaju) dopatruję się pouczenia Boga: Patrz człowiecze jak wygląda życie ludzkie, gdy odrzuca się moją Opatrzność. Co zrobiliście ze swoją wolnością i do czego ona was prowadzi! Czy wasze życie nie przypomina egzystencji zwierząt?

          Nie należy teksty biblijne (Kain i Abel, pomieszanie języków, potop) odczytywać jako opis prawdziwych zdarzeń historycznych, lecz jako dydaktykę i przestrogę dla ludzi. Pismo pokazuje też inną ewentualność na przykładzie Henocha: Nie było drugiego spośród stworzonych na ziemi jak Henoch, on bowiem z ziemi został uniesiony (Syr 49,14). Wszechmogący wynagrodził człowieka, który żył przykładnie. Jest to przykład ingerencji, ale jakże subtelnej. Chciał, w ten sposób zachęcić innych do właściwej postawy życiowej. Dobro zawsze jest wynagradzane. W egzegezie żydowskiej można znaleźć również opinię, że życie Henocha oscylowało pomiędzy sprawiedliwością a grzechem; to wyjaśnia jego wcześniejsze zabranie z tego świata (GnR 25,1).

           Przez zło pojawiały się różne przeciwności losu. Człowiek odbierał to jako karę bożą. Ta błędna ocena, udokumentowana w Piśmie świętym, spowodowała do dnia dzisiejszego ogromne spustoszenie w umysłach ludzi. Niektóre teksty umieszczane na różnych forach są tego najlepszym przykładem. Zamiast głosić Miłość Boga i zachęcać do przykładnego, godnego życia w atmosferze miłości i spokoju, niektórzy sieją postrach kar bożych, piekła i szatana. Dla nich prawie wszystko jest grzeszne. Z Boga robi się srogiego cesarza i władcę, który tylko patrzy, aby dopaść swoją ofiarę i ukarać. Czy „nadgorliwi” nie zauważają, że swoimi tekstami obrażają Boga? Paradoksem jest, że to oni „pobożni” ustawiają się w poprzek do Stwórcy. Bóg patrzy na nas i „dziwi” się: To są moi przyszli dziedzice, którzy nie przyjęli mojego głównego przykazania – wzajemnego szacunku i miłości.

          Kiedy widzę i słucham w telewizji naszych polityków to czuję się tak jak bym był w Sodomie i w Gomorze. Ich zacietrzewienie jest już tak ogromne, że nie dostrzegają, że w tym wszystkim, co czynią i mówią, są niesamowicie żałośni i śmieszni. Duże dzieci, które wzajemnie atakują się. Nie znosiłem komuny i nie sądziłem, że będę przeżywał jeszcze ogromne rozczarowanie sposobem uprawiania polityki przez były obóz postsolidarnościowy. Bez moralnych autorytetów niewiele da się zrobić. Oni są, ale nie przebiją się przez marnotę polityczną. Apeluję więc do młodych. Weźcie władzę w swoje ręce, bo nasze pokolenie (60-latków), niestety musi iść do lamusa i na karty historii ładnie ozdobionych.



[1]  Być może należy cofnąć się do ogniwa ewolucyjnego sprzed Homo sapiens i Homo sapiens neanderthalensis. Udowodniono, że te dwa gatunki żyły w tym samym czasie i koło siebie.

[2]Podobnie uważał Piotr Abelard.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *