W nauczaniu Magisterium Kościoła katolickiego nie ma jednoznacznej definicji duszy ludzkiej (nefesz, ruah, psyche). Kościół ujmuje ją przede wszystkim w relacji z ciałem, jako ten element, który decyduje o samoświadomości. Wfilozofii uważa się ją za pierwiastek życia decydujący o tym, że osoba ludzka, zwierzę i roślina są bytami żywymi. W antropologii filozoficznej najczęściej przyjmowano, że dusza rozumna jest, obok materialnego ciała, jednym z dwóch konstytutywnych elementów struktury bytu człowieka (dualizm ontologiczny). Pojęcie duszy (psyche) przypisuje się Sokratesowi jako tchnienie połączone z inteligencją. Platon idąc w ślad swego mistrza Sokratesa uważał duszę za esencję osoby, która decyduje o zachowaniu się człowieka. Uznawał też, że człowiek jest to dusza uwięziona w ciele. Według szkół platońskich, neoplatońskich, stoików i szkoły aleksandryjskiej dusza jest substancjalna, choć niecielesna i niematerialna. Wielu Greków sądziło, że dusza jest elementem materialnym. Epikurejczycy uważali, że dusza składa się z atomów. Stoicy mówili, że wszystko jest materialne, a dusza jest oddechem przenikającym ciało, stworzonym z najsubtelniejszej materii eterycznej.
Trudno jest znaleźć słowa, które by jasno definiowały to pojęcie, ze względu na to, że nie znamy do końca przymiotów świata nadprzyrodzonego. W znaczeniu religijnym dusza jest niematerialnym bytem w materii ożywionej pochodzący z innej niewidzialnej rzeczywistości. Słowo „byt” jest zapożyczeniem z rzeczywistości realnej przez brak lepszego określenia. Pojęcie duszy jest, także etymologicznie pokrewne z pojęciem ducha. To dar od Boga jako Jego „tchnienie”. Tchnienie sugeruje też działanie (relację). To coś, co posiada niezwykłą właściwość – wolną wolę. W momencie połączenia się plemnika z komórką jajową pojawia się cudowna „iskra” Boża, światło Boga Ojca – dusza. Dusza jest pojęciem działającym. Bez duszy człowiek byłby tylko stworzeniem rozumnym. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (Mt 16,26–27; Mk 8,36–37). Dusza ludzka czysta od początku jest obrazem Boga, ale może też być siedliskiem grzechu. Pierwotna grzeszność sprawiła, że między duszą ludzką a Bogiem zaistniała zapora dla chwały Bożej.Grzechy wykopały przepaść między wami a waszym Bogiem (Iz 59,2).Człowiek utracił pierwotną sprawiedliwość obejmującą łaski i dary pozaprzyrodzone (Louis Billot 1846–1931). Mówi się, że dusza została uwięziona w ciele.Według moich rozważań, duch przestrzennie nie jest określony, natomiast przynależy do człowieka. Człowiek odczuwa jego istnienie w sobie. Można powiedzieć, że człowiek istnieje w rzeczywistości realnej, ale jest zakotwiczony w rzeczywistości transcendentnej. Choćbyś wszystkie drogi schodził, nie odnajdziesz granic duszy, tak głęboka jest jej mowa (Heraklit). Dusza to element duchowy w człowieku, który przeciwnie niż „ciało”, nie podlega prawom śmierci. Duch nie pozwala ciału być prochem. Ale czyni zeń istotę żywą[1](ks. Józef Homerski). Na przełomie wieków były różne definicje duszy. Przychylam się do koncepcji, że człowiek duszę nie tyle posiada, ile po prostu „jest” ciałem i duszą. Duch i materia w człowieku nie są połączonymi naturami, ale ich zjednoczenie tworzy jedną naturę. Duszę można uważać za „formę” ciała; oznacza to, że dzięki duszy duchowej ciało utworzone z materii jest ciałem żywym i ludzkim. Dusza przenika ciało we wszystkich jego częściach i czynnościach je ożywia. Ciało i dusza w jednej osobie stanowią nierozerwalną jedność; gdy więc dusza uznaje Boga swym Panem i Stwórcą, gdy Go uwielbia jako najwyższe dobro w gorącej miłości, to ciało człowieka bierze też w tym udział. Dusza po śmierci jest czymś niepełnym, bowiem Bóg stworzył człowieka jako byt złożony z duszy i ciała.
Brak sumienia u zwierząt przeczy teorii animizmu, według której zwierzęta, rzeczy lub zjawiska przyrody posiadają duszę. Św. Augustyn z Hippony (354–430) nie umiał jasno wyrazić, skąd się bierze dusza – czy stwarza ją Bóg czy zostaje zrodzona przez rodziców razem z ciałem. Według nauki Kościoła duszę każdego człowieka stwarza Bóg bezpośrednio. Nie do końca jestem zwolennikiem poglądu, że Bóg stwarza duszę. Wolałbym używać słów „udziela swej natury” (przez tchnienie). Ważne, z punku religijnego jest to, że każdego człowieka osobiście wzywa On do życia wiecznego, przez co stajemy się transcendentni wobec życia doczesnego. Według św. Augusta z Hippony dusza posiada trzy władze: rozum (intelekt), wolę i pamięć. Spośród tych trzech władz na pierwszym miejscu stoi wola. Intelekt jest najszlachetniejszą częścią duszy. Jan Szkot Eriugena mówił: Dusza ludzka jest częścią Boga, poznaje zmysłami zjawiska, zmysłami wewnętrznymi istotę rzeczy, rozumem ich przyczyny, intuicją Boga. Dla mnie dusza ma naturę boską, ale nie jest nią w pełni. Gdyby dusza miała w pełni naturę Bożą, z samego faktu byłaby równa Bogu, a to nie jest możliwe. Wydaje mi się, że przeniesienie pojęć: rozum, wola, pamięć z naszej rzeczywistości do rzeczywistości duchowej nie jest precyzyjne. Dusza ludzka nie ma zmysłów (rozumianych jak w naszej rzeczywistości), ponieważ nie ma ciała i organów zmysłowych. Być może posiada inne walory pozwalające na analogiczne widzenie, słyszenie itd.
Człowiek otrzymuje dary ponadcielesne: władzę duszy, uczucia, możliwość kochania, poznanie, zdolności, talenty, energię psychiczną. Bóg daje swoje światło poznania w zależności od stopnia zażyłości z Nim. Prawa moralne są nakazem w formie „Ty” dla każdego człowieka oddzielnie. Wartości moralne muszą być przyjęte od wewnątrz, nie mogą być narzucone siłą. Dusza z chwilą zaistnienia jest nieśmiertelna i niezniszczalna. To największy dar od Boga, który nadaje sens ludzkiemu życiu. Zachęca do godnego życia. W duszy może rodzić się akt uwielbienia dla Stwórcy, tym samym dusza zwraca chwałę, jakiej Bóg użyczył stworzeniu: Dobrze jest dziękować Panu i śpiewać imieniu Twemu, o Najwyższy (Ps 92,2). Chcę śpiewać dla Pana, chcę wysławiać Pana, Boga Izraela (Sdz 5,3)! Wieczność obiecana jest wszystkim ludziom, nawet tym, którzy od Boga się odwrócili. Oni Boga nie będą „czuli” ani „oglądali”. Dusze, które są w czyśćcu nic nie mogą już dla siebie zrobić. Jedynie za sprawą zewnętrznych aktów modlitewnych (ofiary Mszy Świętych) Bóg może skrócić cierpienia (duchowe) dusz oczekujących Zbawienia. Niektórzy jak Awerroes, Siger z Brabantu, Hegel, Stern dopatrywali się „duszy wspólnej” jako „duszy świata” (Platon) czy „duszy wszechbytu” (panteizm brahmiński). Takie stanowisko unicestwia osobowość człowieka. Proponowałbym tę teorię odrzucić. Piotr Abelard (1079–1142) uważał, że poganie, którzy nie mieli złych intencji, nie mogli czynić źle, mogą zostać zbawieni. Nawet zabójcy Chrystusa nie postąpili źle, jeśli nie postąpili wbrew swojemu sumieniu. Wydaje mi się stanowisko Abelarda zbyt uproszczone i nadmiernie optymistyczne. Faktem jest, że spotkałem się z opinią współczesną, że Bóg w swoim Miłosierdziu wybawi nawet tych, którzy się od Niego odwrócili.
Ponieważ bardzo trudno jest opisać istotę duszy (istotę rzeczy – E. Kant), można, jak w nauce, posłużyć się modelem (geoida, atom w modelu Bohra), który pozwoli na operowanie tym pojęciem w sposób swobodny, wiedząc, że model jest tylko obrazem (tu duszy). Takim modelem może być byt substancjalny, ale innej natury niż byt materialny. Trzeba jedynie założyć (przyjąć), że w ogóle substancja transcendentna istnieje.
Trudniejszym założeniem może być przyjęcie braku substancji jako podłoża duszy, a traktowanie duszy jako tylko „działanie” (funkcjonał). Za tym słowem należy rozumieć istnienie woli, inteligencji, miłości, szczęścia samo w sobie. Wszystko to, co może charakteryzować się działaniem (relacją jak np. miłowaniem).
Drugie stanowisko jest mi bliższe. W istocie dusza ludzka, jej natura jest niezgłębioną tajemnicą Boga i my możemy jedynie spekulować i filozofować.
Według niektórych teologów „dusza” jest pojęciem szerszym niż dusza ludzka. Kościół jako ciało zbiorowe lub społeczność natury ludzkiej ma swoją „duszę”, a tą duszą jest Duch Święty[2] (Cz. Bartnik). Przez to, Kościół nabiera charakteru osobowego. Nie jest „czymś, lecz „kimś” (św. Tomasz, STh III q. 48 a. 2 ad 2, J. A. Möhler, P. Teilhard de Chardin, Hans Urs von Balthasar I inni). E.Schillebeeckx, K Rahner, H. Küng, S. Wiedenhofer są zdania, że Kościół jest tylko znakiem sakramentalnym.
Drugie stanowisko jest mi bliższe. Wyczuwam tu pewien przesyt intelektualny. Pojęcie „duszy” staje się pojęciem wieloznacznym, a przez to jeszcze bardziej tajemniczym. Inne znaczenie ma stwierdzenie, że Kościół ma w sobie ducha (o znaczeniu dynamicznym).