List prywatny

 

Szanowni czytelnicy.

 

        Bez kokieterii. Cieszę się każdym miłym słowem, które potwierdza sens mojej nowej apologetyki wiary. Z mojej strony to odruch (może Boży imperatyw), aby podzielić się tym, co ja już wiem. Moje złamanie zakazów i nakazów kościelnych zaowocowało zupełnie nowym spojrzeniem na to, co wszystkim jest tak bliskie – wiarę.

          Powiem wprost. Gdyby nie ja, to zrobiłby to kto inny. Dlaczego? Bo przychodzi taki moment, że w sposób naturalny pękają i skały. Postępu nikt nie zatrzyma. Prawdopodobnie przyszedł czas na nowe spojrzenie religijne. Taka jest kolei rzeczy. Może w tym należy odczytywać wolę Bożą? Ci, którzy bronią zawzięcie starego, siłą rzeczy pozostaną w osamotnieniu.

          Religia jest delikatną materią. Nie wolno nikomu dokuczać. Łagodnością, a przede wszystkim sercem należy prezentować, to co nowe. Stare kiedyś było nowym. Należy się szacunek historii. Dziś wiemy coraz więcej. Nie bójmy się stawić czoła nowemu. Może nowe jest również piękne? Może nowe również da się pokochać? Ja już to wiem. W prezentowanym modelu wiary zazębiają mi się różne aspekty wiary. Konstrukcja wiary nabrała trwałego charakteru. Nie ma sprzeczności między nauką a wiarą. Drogi Janie Pawle II, wypełniam Twoje Fides et Ratio.

          Jak na racjonalistę może słowa moje wzbudzą zdziwienie, ale mam takie odczucie, że i ja jestem uczniem nowego. Bóg obdarował mnie tyloma myślami i materiałami. To tak jakby mówił do mnie. Wielu już przed tobą w mądrości swojej to odkrywało, teraz przyszedł moment na zebranie tego w jedną całość. Bóg rozmawia ze mną w sposób niezwykły. Nie mam żadnych od Niego cudownych znaków. Żyję normalnie jak każdy. Czuję jedynie, że niewidzialna ręka mnie prowadzi. To niezwykłe uczucie, które nie da się opisać. Przypadek lądowania samolotu bez podwozia oraz jego rychły powrót do eksploatacji jest bezdyskusyjnym wielkim cudem i znakiem Bożej Opatrzności. Ten sam Duch jest przy mnie. Ja to czuję i  w to wierzę. Jeżeli ktoś powie o mnie „nawiedzony” – przyjmę to ze zrozumieniem i bez zdziwienia.

          Pisząc, bardzo uważam, aby nie zgorszyć. Jeżeli moje pisarstwo spowodowałoby odejście choćby jednej duszyczki od wiary poniósłbym klęskę. Dużo pomocy otrzymuję od życzliwych mi osób. Czasem wydaje mi się, że milczenie teologów, kapłanów na moje spojrzenie teologiczne jest ich cichym przyzwoleniem i mieści się to w Bożej ekonomii. Boże, sam jestem ciekaw dokąd mnie zaprowadzisz?

          Być może, przyjdą na mnie trudne dni i będzie potrzebna mi Wasza modlitwa i wsparcie.

 

Z całego serca dziękuję za Waszą życzliwość, dobre słowa i okazywany mi szacunek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *