W 1887 roku R. Hertz odkrył fale elektromagnetyczne i zjawisko fotoelektryczne, a 10 lat później w 1897 roku, profesor Joseph John Thomson z Cavendish Laboratory w Cambridge promienie katodowe – elektrony, choć już w 1871 r. Cromwell Valey sugerował, że tajemnicze promieniowanie ma charakter korpuskularny. Początkowo uważano jednak, że promienie katodowe są nowym rodzajem promieniowania elektromagnetycznego. Prowadzone badania potwierdzały jedną i drugą teorię. W rezultacie elektrony uznano za cząstki korpuskularne obdarzone ładunkiem elektrycznym, prawdopodobnie ponad tysiąc razy lżejsze od najlżejszych znanych ówcześnie cząstek materii, atomów wodoru. Dopiero po wielu latach uznano, że i elektrony mają, podobnie jak światło, charakter korpuskularno-falowy. Badania te, jak i późniejsze wyniki anihilacji (zamiana materii w energię promienistą) materii zasugerowały, nie tylko mnie, że podłożem materii nie jest osobny substytut zwanym materialnym, ale sama energia. Gdyby teoria ta zostałaby przyjęta, akt stworzenia Świata byłby bardziej zrozumiały i prosty. Uznanie substytutu materialnego za istniejący byt zawsze będzie prowokować do jego kolejnego dzielenia i szukania jeszcze mniejszej cząstki. Dzisiaj jesteśmy już na etapie kwarków. Ilość odkrytych cząstek trwałych i nietrwałych jest coraz większa. Ten absurd poznawczy nie ma racji w przypadku uznania podłoża energetycznego materii. Immaterializm nie jest moją wyłączną teorią, ale ja jestem jej wielkim zwolennikiem. Podobnie uważam za słuszną i perspektywiczną fizykę kwantową. Powstanie Świata inaczej mi się jawi. Bóg mocą swoją tchnął tylko energię i ustanowił prawa fizyki. Na późniejszym etapie rozwoju tchnął życie. Reszta to sprawa przemian fizycznych i ewolucji pod Bożym nadzorem.
Wierzę, że Bóg w swojej doskonałości stworzył Świat oparty na prostych zasadach. Dlatego też niechętny jestem wszelkim cudom przekraczającymi prawa przyrody. Niezrozumienie i niewiedza powodują, że ciągle wypatrujemy Boskich znaków. Samo podtrzymywanie istnienia świata jest stałym wielkim cudem. Tego jakoś się nie zauważa. Bóg również dla człowieka wytyczył proste zasady życia i Zbawienia. To człowiek sam stworzył wokół siebie świat pełen ezoteryzmu (tajemniczości, złych i dobrych duchów itd.). Obraz Boga jest niejednokrotnie wypaczony. Wymyślono pośrednie istoty duchowe. Nadano im różne wymyślne przymioty, dobre i złe. Niepotrzebnie skomplikowano rzeczywistość. Ludzkie prawa włożono w usta Boga. Człowiek obarczył się zakazami i nakazami. To z kolei powoduje lęk i strach. Nawet prawdziwą miłość nazwano cudzołóstwem. Powtarzam miłość prawdziwą. Ludzie nabożni wzajemnie się nakręcają, rywalizują kto jest godniejszy i milszy Bogu. Przekazują sobie wzajemnie niestworzone rzeczy i opowieści. W takim ujęciu piekła i szatana, niezliczonych grzechów, Bóg jawi się jako Ktoś okrutny i mściwy.
Chciałbym doczekać takiej chwili, żeby ludzie byli dla siebie życzliwi. Wzajemnie sobie pomagali. Byli na obraz Ojca Niebieskiego. Piękny kult, ozdoby, szaty, bogactwo wprowadzono tylko dla ludzkiego dobrego samopoczucia. Dla Boga ważna jest tylko nasza miłość i to Miłość Chrystusowa. Miłość do bliźniego jest wyrazem miłości do Boga. Nie można kochać Boga bez miłości do bliźniego. Bardzo często o tym się zapomina. Pozwólmy Bogu być Miłosiernym. Pozwólmy każdemu żyć według własnego światopoglądu. Białas, czarnuch, homoseksualista itp., wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Bądźmy dla siebie siostrą i bratem: Przecież on mi mówił: “Ona jest moją siostrą”, i przecież ona również mówiła: “On jest moim bratem“. Uczyniłem to w prostocie serca i z rękami czystymi» (Rdz 20,5).