Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego (Mt 27,32; por. Mk 15,21; Łk 23,26). Episod ten opisany został przez trzech ewangelistów synoptycznych. Czy opisany epizod ma wymowę teologiczną?
Jan Ewangelista pisze, że Jezus sam dźwigał Krzyż: A On sam dźwigając krzyż (J 19,17). Mowa tu o belce poprzecznej zwanej patibulum. Golgota (aram. „miejsce czaszki”) to wzgórze położone w odległości ok. 700 m. od pałacu Piłata. Niepodobne jednak, aby Jezus wyczerpany, pokaleczony, osłabiony mógł sam nieść belkę ważącą ok. 100 kg. Scena dźwigania krzyża jest mocno naciągana. Nie umniejsza to jednak grozy samej drogi krzyżowej. Jezus potrzebuje pomocy. Wokół Niego nie ma Jego uczniów. Jakie to znamienne. Jezus jest samotny i opuszczony. Żołnierze przymuszają przechodzącego obok Szymona Cyrenejczyka do pomocy Jezusowi. Szymon nie czyni to chętnie. Czy mógł się opierać? Nie bardzo. Bóg upodobał sobie Szymona i nałożył na jego barki Krzyż, którego z pewnością nie chciał. Czy cierpienia zwykłych, a może i innowierców są Bogu potrzebne? Trudno zrozumieć Bożą ekonomię. W cierpieniu zawarta jest tajemnica, która w pełni nie została jeszcze odczytana. Kto wie, czy ci, którzy nie przyznają się do Boga, swoją postawą humanistyczną, tolerancją i wrodzoną dobrocią nie spełniają ważnej roli i siłą rzeczy biorą udział w misji odkupieńczej Jezusa. Oni też dżwigają swój krzyż i uczestniczą w cząstce Krzyża Jezusowego. Pełnią ważną rolę w Bożym dziele. Bóg innowierców nie odrzuca. Wierni nie powinni się pysznić, że tylko oni są Bogu mili. Często jest to złudne.
Jezus sam nie może spełnić własnej misji. Jego niemoc jest wymowna. Wskazuje potrzebę naszej pomocy w Ofierze Odkupieńczej. Nieprawdą jest, że Jezus za nas zrobił dobry uczynek i my możemy jedynie czerpać owoce Jego Ofiary. Jezus wskazał nam drogę do Odkupienia. Bez naszego udziału nie osiągniemy Zbawienia. Dzwigając Krzyż Pański niesiemy własną koronę światła. Szymonem Cyrenejczykiem może być każdy z nas: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23). Nasz udział nie tylko jest nam potrzebny, ale i innym. Wszyscy jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni.