Jezus powieszony na Krzyżu pozostał całkowicie sam w swoich cierpieniach. Nie ma orszaku aniołów i nie widać ingerencji Ojca. Gdzie zapowiedziana pomoc: Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników (Mdr 2,18)? Naoczni świadkowie mówili: Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: «Jestem Synem Bożym» (Mt 27,43). [A] Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27,46; Mk 15,34). Zdobył się na słowa psalmu PS 22 [21], ale treść jest bardzo czytelna. Czemuś Mnie opuścił? Nawet w tym momencie nie chciał pokazywać żalu do Ojca. Nie chciał Go urazić. Przecież sam chciał Krzyża. Podjął ostateczną decyzję w Getsemani. Swoją misje odczytał jako wolę Ojca.
Czy Bóg chciał śmierci Jezusa? Nie sądzę. To jak pogodzić wolę Ojca odczytaną przez Jezusa?
Wola Ojca to stan Dobra Najwyższego. Mówiąc językiem zrozumiałym – najlepsze rozwiązanie w danej sytuacji. Jezus właściwie odczytał ten stan. Pojął, że tylko Ofiarą będzie mógł wypełnić swoją misję. Jednym aktem dokonał wiele. Ukazał wielkość człowieka, miłość do osoby ludzkiej, drogę do Zbawienia i Chwałę Ojca.
Jezus nie mógł być rozumiany, bo Jego umysł opierał się na podstawach transcendencji. Jego dusza ciągle była zakotwiczona w Niebie. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha (1 Kor 2,14). Jak sam mówił: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane (Mt 19,11).
Aby rozumieć Jezusa należy całkowicie poddać się Jego woli. Umysł zawiesić na jakiś czas. Pogrążyć się w obłoku czystej Miłości. Spróbować odczytać jej głęboki sens. Oczyszczeni z zakłóceń rzeczywistości odczujemy samo Dobro. To Dobro stanie się dla nas samą Istotą. Zrozumiemy mechanizm świata. Wszystko opiera się na relacji i tchnieniu Boga. Kto potrafi odczuwać Jego tchnienie nie może oprzeć się poczuciu najwyższego szczęścia.
Kto nie ma życzliwości dla innych nie jest w stanie przekroczyć progu widzialności i słyszalności Boga. Niech stan duchowej ślepoty będzie wskaźnikiem, że coś nie jest w porządku. Każdy, póki żyje ma jeszcze czas.