Bóg stworzył człowieka dla realizacji swojego zamysłu, a nie dla spełnienia swojego widzimisię. Pomysł Jego jest poważną inicjatywą i należy podejść do niej z całkowitą powagą. Tak jak Bóg traktuje człowieka, tak człowiek powinien traktować Boga. Bóg dając człowiekowi rozum i wolną wolę obdarzył człowieka wielką godnością i szacunkiem. Stworzenie świata jednak nie zakończyło się. Resztę zostawił człowiekowi. Bóg postawił człowieka na pozycji swojego partnera, a w dalszej kolejności dziedzica. Między partnerami powinna być zawarta uczciwa umowa. Ponieważ ontologicznie (w bycie) występuje róźnica między Stwórcą a stworzeniami, każda ze stron powinna wiedzieć na co ją stać, co może i na co może liczyć.
Bóg z góry przebił wszelkie dary człowieka. Obiecał człowiekowi wieczność. Co my Bogu możemy zaoferować? Wiarę, że Istnieje – to za mało. Same modlitwy chwalebne – Bogu może są miłe, ale nie są one Mu potrzebne. Bóg nie jest narcyzem, nie potrzebuje pochwał. Samookaleczenia, biczowanie, wymyślne męczeństwa, publiczne ekstatacje, nabożne histerie to też nie trafiony podarunek. Bóg oczekuje naszej konkretnej pomocy w realizacji swojego zamysłu. Na czym ta pomoc powinna polegać?
Do procesów twórczych Boga potrzebny jest funkcjonał miłości. Każde dobro generuje to coś, co jeszcze nie rozumiemy. To coś co interpoluje, tzn. dodaje się (lub osłabia przez zło). Funkcjonał miłości jest motorem funkcjonowania świata. To coś co się rozchodzi w przestrzeni. To coś co wzmacnia innych. To coś co wybawia ludzi z grzechów. To coś co zmienia ludzi, ratuje, uzdrawia, zbawia. Do rozpalania ognia miłości Bogu potrzebne są dobre ludzkie uczynki, potrzebna jest nasza miłość. Ponieważ miłość do niewidzialnego Boga jest trudna możemy w pełni zrealizować nasz dar w miłości do innych ludzi. Człowiek powinien każdego człowieka szanować, bo Bóg go szanuje i dla Boga jest cenny. Każdy człowiek jest Bogu potrzebny. Gdyby tak nie było, Bóg nie powoływałby go do życia. Nic nie dzieje się ot tak sobie. To byłoby infantylne, niepoważne. W Świecie dostrzega się celowość. Nie wszystko rozumiemy, ale zaufajmy, że taka jest prawda.
Darem dla Boga jest nasze zaufanie, pokładanie w Nim nadziei. Wiara nie w to, że Jest, że Istnieje, bo to wynika z logicznej konieczności, ale że wierzymy w Jego intencje i Miłość.
Kiedy wznosimy do Boga nasze modlitwy to z intencją uwielbienia za Jego Miłość. Człowiek miłujący nie tylko siebie wzmacnia, ale generuje ogrom dobra, które Bóg wykorzystuje tam, gdzie tego dobra jest za mało lub nie ma wcale.
Miłość nie jest towarem, ani kalkulacją. Miłość nie jest tylko pojęciem. To coś co pozostaje, istnieje, jest miarą relacji. To coś co przynależy do Boga, To coś co jest Jego cząstką, a może i całością. Miłować należy prawdziwie, z żarem, pragnieniem dobra dla innych. W imię miłości należy dzielić się z innymi, którzy są w potrzebie. Modlić się żarliwie za dusze, które błądzą. Jezus z miłości oddał swoje życie. To dar godny Ojca. Nie wolno nikogo ranić.
Tak miłość rozumiał św. Maksymilian Kolbe. Tak miłość rozumiała bł. Teresa z Kalkuty. Wszyscy, którzy nad swoje dobro przekładają dobro innych wypełniają zamysł Boga.
Najszlachetniejszy kamień jest ten, który wszystkie inne kraje, a siebie zarysować nie daje – najszlachetniejsze serce jest to właśnie, które da się skaleczyć, niż samo zadraśnie (Adam Asnyk).