Wydarzenie w Świątyni jest opisane w trzech ewangeliach synoptycznych. Co chciał Jezus pokazać swoim zdenerwowaniem i zachowaniem? Kto uważnie śledzi nauki Jezusa dostrzeże, że On wyraźnie, konsekwentnie oddziela sacrum od tego co ludzkie (profanum). Kiedy zobaczył, że Świątynia, która winna być mieszkaniem imienia Bożego i miejscem modlitwy: przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów (Iz 56,7), jest miejscem robienia interesów: Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia? Ja [to] dobrze widzę – wyrocznia Pana (Jr 7,11) zwyczajnie zdenerwował się. Sam handel, wymiana pieniędzy nie jest grzechem. Sprzedawano tam akcesoria też kultowe (gołębie na ofiarę i inne). Jezus dostrzegł złą proporcję. Profanum (pieniądze) stało się celem. Sprawy Boże schodziły na plan dalszy. Hałas sprzedających (targi, przekomarzanie się, a nawet kłótnie, wyzwiska) zagłuszał ciszę tak potrzebną modlitwie. Jezus zaczął wywracać ławki, stoły i wyrzucać nie tylko sprzedających, ale i kupujących. Ci i tamci ponoszą taką samą winę.
Jezus nie był drobiazgowy. Na wiele rzeczy przymykał oczy. Łatwo wybaczał. Wiedział, że grzeszność jest wpisana w życie ludzkie. Tu na ziemi każdy układa sobie życie po swojemu (jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz).
Tam jednak, gdzie chodzi o sprawy Boga-Ojca był stanowczy i jednoznaczny. Podobnie nie przystoi żartować z sacrum. Żarty są często powodem zgorszenia. Bóg nie ma poczucia humoru, bo działa w przestrzeni naj…. (najdoskonalszy, najlepszy, doskonale dobry). Próba włączenia Boga do swoich żartów jest nieprzyzwoitością, a za zgorszeniem idzie grzech. Dopuszczalne są żarty z Jezusem. On był Człowiekiem i narażony był na ludzkie słabości. Z Bogiem-Ojcem tego czynić nie wolno, nie przystoi.
Jezus gdy wszedł do Świątyni zareagował natychmiast, bez dyskusji, jednoznacznie, bezpardonowo. Nie i koniec. Miłość do Ojca nie pozwoliła na żadne dywagacje, ani kompromisy. Dopiero po oczyszczeniu Świątyni podjął naukę, jak mówi Marek: Potem uczył ich mówiąc: “Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców” (Mk 11,17).