Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,8). Pytanie jest bardzo ciekawe i intrygujące. W jakim kierunku zmierza wiara w Boga na świecie? Nie chcę być złym prorokiem, ale lękam się o przyszłość.
Dzisiejszy stan religijności na świecie jest w kompletnym chaosie. Nie wypracowano wspólnych płaszczyzn. Wzajemna niechęć i pycha: Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 18,8) stworzyły bariery trudne do pokonania. W ramach wyznania obserwować można fundamentalizm, infantylizm, fanatyzm, potem indyferentyzm religijny, następnie agnostycyzm, a na końcu ateizm. Ludziom nie wystarcza już obecna infantylna katecheza, mają w nosie bajeczki i legendy religijne. Chcą zdroworozsądkowego wytłumaczenia wiary, na miarę obecnego stanu wiedzy. Tak, ludzie żądają dowodów, a przynajmniej zdroworozsądkowego wytłumaczenia. Młodzi odchodzą od Kościoła. Kościoły na Zachodzi pustoszeją (Niemcy, Holandia).
Bóg jest jeden i jest taki sam w każdej religii. Ekumenizm wielowyznaniowy jest koniecznością na dzisiejsze czasy. Należy oprzeć się na tym co łączy, a nie dzieli. Wspólne celebry są bardzo potrzebne i wskazane. Należy uczyć wzajemnego szacunku i tolerancji do innych wyznań. Wiara w Boga opiera się na tym samym. Wielbić Go można na różne sposoby. Bardzo wiele zależy od Kościoła katolickiego. On rozgrywa karty bo jest organizacyjnie zwarty. Musi trochę odpuścić doktrynalnie, aby zasłużyć na wiarygodność w dobre intencje. Powinien zrewidować dogmaty i zaplecze wiary, bo one blokują dalszy rozwój ekumeniczny. Filozoteizm (wiara-rozumna) wychodzi Kościołowi naprzeciw. Proponuje zdroworozsądkową egzegezę. Niczego nie niszczy. Przedstawia Boga w Jego przymiotach miłości i miłosierdzia. Przez Jezusa ukazuje wielkość człowieka. Dowartościowuje Matkę Bożą. Czego więcej trzeba. Poza tym jest polską myślą teologiczną, która ponoć jest w stagnacji. Kościół katolicki ma okazję być naprawdę religią łączącą. Żeby tylko chciał.
Być może, na wzór ludu wyprowadzonego z Egiptu, trzeba będzie czekać aż wymrze obecne pokolenie infantylnych, zaszufladkowanych, zdogmatyzowanych biskupów, którzy zasiedzieli się w swoich pałacach (bp. Pieronek) i w nosie mają dalszy los kościoła. Interesują się materialną stroną instytucji kościoła. To wielki wstyd. Może trzeba będzie czekać na nowego, odważnego, mądrego papieża Jana XIII. Może Kościół laicki weźmie sprawy w swoje ręce, albo przyczyni się do koniecznych zmian. Każdy z wiernych ma prawo, a nawet obowiązek troszczyć się o swój Kościół.
Moim zdaniem Kościół przyszłości będzie wielobarwny. Nie można założyć, że będziemy mieli do czynienia z jednolitością postaw. Jeżeli pełzająca sekularyzacja będzie się nasilać, to możliwe, iż zostanie przekroczony próg wytrzymałości wierzących. Nie jest wykluczony scenariusz irlandzki – wyraźne załamanie autorytetu Kościoła. Ale to proroctwo nie musi się spełnić. Zwłaszcza jeżeli Kościół zadba o to, by nie dawać pretekstów do nasilania się antyklerykalizmu – przekonuje w rozmowie z “Tygodnikiem Powszechnym” ks. prof. Janusz Mariański. Duchowny, który jest kierownikiem Katedry Socjologii Moralności w Instytucie Socjologii KUL przekonuje, że dobrze by było, gdyby Kościół przyjął strategię otwarcia się na wszystkich i ustawicznej ewangelizacji oraz pracy nad reorientacją postaw. Być może dotychczasowy język nie jest najwłaściwszy, być może także argumentacja jest niewystarczająca. Skarży się na to zwłaszcza młodzież – zauważa. Im bardziej Kościół będzie zróżnicowany, otwarty i gościnny, tym większa szansa, że ludzie nie będą od niego odchodzić – dodaje.
Czy przyspieszone bicie serca to od wypitej przed chwilą kawy, czy też przyczyną jest czytany właśnie tekst na Pana blogu…?Nie! Właściwie, to nie mam żadnych wątpliwości! Jestem pewien! Pisze Pan w taki sposób jak czuje również moje serce. I chociaż to dla mojego serca niebezpieczne, to pragnę tego słuchać. Chcę te myśli wprowadzać w czyn. Chcę działać. Pragnę nieustannie wzmacniać te fale, które tak idealnie dostrajają się do podwyższonego rytmu bicia mojego serca. Zdaję sobie sprawę, że pierwszym zadaniem jest porządkowanie samego siebie. Każda autentyczna odnowa, to powrót do tych ideałów, które w nas tkwią. Z drugiej jednak strony, będąc „istotą społeczną” powinienem poszukiwać imperatywu do zmian w tym co się dzieje obok mnie. Te dzisiejsze Pana słowa, odbieram jak „krzyk wołającego na puszczy”. Czy pozostanę na to głuchy? Co mogę zrobić by te słowa zabrzmiały w uszach wszystkich do których zdołam dotrzeć? Co mogę z tym zrobić? Jak działać? Jak sprawić by te myśli były słyszane? Jak sprawić by były wprowadzane w czyn?Przestrzeń Internetu daje niebywałe możliwości docierania do milionów. Każdy z nas ma możliwość być „wzmacniaczem” tego głosu Pana Pawła. Wystarczy rozsyłać gdzie się da te myśli. To na początek. A co potem…? Nie moja w tym głowa. Jeżeli te myśli, to działanie jest z BOGA, to ciąg dalszy nastąpi… Proszę wybaczyć Panie Pawle, że bez najmniejszej konsultacji z Panem, wygłaszam taki apel. To jest impuls, który podyktowało mi rozdygotane do granic możliwości moje serce. Niech się dzieje co chce. Dzisiaj wszyscy moi znajomi otrzymają ten Pana wpis na blogu. Jutro na Facebooku tymi myślami będę szastał na lewo i prawo. Pojutrze… To się dopiero okaże co będzie pojutrze!Wszyscy, którzy mnie czytacie, proszę zacznijmy działać! Nie bądźmy bezczynni! Jeżeli myśli Pana Pawła, które mają w sobie OGIEŃ, przemawiają również do Was, to koniec z milczeniem! „Obyś był zimny albo gorący…”Jestem do dyspozycji tych, którzy zechcą podjąć wspólne działania w tej sprawie: mzkubik@interia.plPozdrawiam i czekam Zbigniew Kubik