Dobrze jest uświadomić sobie, że Bóg nie tworzy historii ani jej nie determinuje. On jedynie wyposaża człowieka w stosowne instrumenty poznawcze i egzystencjalne. Umieszcza je w sumieniu i w sercu każdego człowieka. Religia i kult są wytworem czysto ludzkim, tym samym człowiek może wszystko w niej zmienić. Dogmaty są przejawem pewności zdobytej Prawdy absolutnej. Może to być też oznaką pewnej pychy: Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 18,14).
Filozoteizm proponuje zmianę perspektywy oglądu wiary. Bezsporne jest, że wszystko zawdzięczamy Bogu. On jest Dawcą. Jednak życie na ziemi organizuje sobie człowiek sam według danej przez Boga wolności. Zresztą, na tym Bogu zależało: abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (Rdz 1,28). Bóg został odczytany przez człowieka. Konsekwencją było narodzenie się religii. Przypisywanie Bogu, że zesłał na ziemię swojego Syna jest karkołomną konstrukcją myślową, zupełnie nietrafioną. Zdroworozsądkowe jest natomiast przyjęcie, że to Jezus otworzył się na Boga i swoim życiem, oddaniem zasłużył na Uwielbienie i Wcielenie Boga w Akcie działającym. Oczywiście Bóg mógł wszystko przewidzieć, ale bez woli człowieka nie byłoby ani proroków, ani Jezusa jako Aktu działającego.
Bóg uczestniczy w życiu człowieka. Nic bez Niego nie może się wydarzyć. Jednak od człowieka bardzo dużo zależy, bo Bóg go wyróżnił obdarzając go swoją naturą. Podobnie Maryja stała się wielkim Ambasadorem ludzi. Swoją godność wypracowała swoim życiem. Wszyscy, którzy Bogu oddają się bezgranicznie, głoszą Jego istnienie i przymioty są Bogu mili. Dlatego szacunek należy się też innym głosicielom Boga, np. Mahometowi i innym. Bóg nie niszczy i nie likwiduje innych religii. Dlaczego? Bo szanuje wolę ludzką.
Filozoteizm dowartościowując rolę człowieka ukazuje tym samym wielkość Boga. Kto wie, czy nowa perspektywa nie jest jeszcze piękniejszym oglądem wiary niż przekaz dotychczasowy.
Tajemnice Boga są dla człowieka ukryte. Tylko nieliczni potrafią wczuć się w nadprzyrodzoną rzeczywistość. Trudno jest opisać to, co się czuje.
Co pozostaje? Mieć w sercu Boga i kochać Go miłością na jaką człowieka stać. Jeżeli katecheza katolicka lub inna daje ukojenie i spokój ducha niech zostanie tę jedyną.