Dzieci w oczach Boga

 

          Dziecko do kilku lat życia nie bardzo rozumie przestrzeń nadprzyrodzoną. Dlaczego więc Jezus powołuje się na wiarę dzieci? Co mają w sobie takiego, że dostają za friko przepustkę do nieba?

          Oczy są zwierciadłem duszy. Do dwóch, trzech lat dzieci są absolutnie niewinne, czyste i niezwykłe. W ich oczach można dostrzec spojrzenie Boga. Występuje tu naturalne przełożenie czystej, nieskalanej duszy na wzrok dziecka. Warto wpatrzeć się w to spojrzenie. Można przeżyć niezwykłe chwile. Wzrok dziecka oczarowuje i wzrusza.

          Dziecko zawierza rodzicom. Ma do nich absolutne zaufanie. Zaufanie jako instrument otrzymują w sposób naturalny od Boga. Jezus mówiąc o dzieciach miał na myśli ich naturalne nieskalane odruchy jako wzorce do naśladowania.

          Słowa Jezusa nie należy odczytywać literalnie. Dorosły człowiek nie może postępować jak dziecko. To byłoby infantylne, naiwne i niemądre. Nie tego chce Jezus. On pragnie, aby człowiek dojrzałą wiarą zawierzył Bogu gorliwością i nieskalaną czystością dziecka.

          Gdy w modlitwie wymawia się pokornie słowa: Pan mój i Bóg mój (J 20,28). Nic więcej nie trzeba mówić. To przykład zawierzenia i oddania się całkowicie Bogu jak dziecko. Bóg chce dla każdego jak najlepiej. Jednak każdy musi sam uporać się ze swoimi przeciwnościami losu.  Boga można prosić, aby człowieka wzmocnił i dał mu siłę w pokonywaniu trudności.

          Trzeba wiedzieć, że modlitwy skierowane do Boga odbijają się od sfer niebieskich i wracają do człowieka i to one wzmacniają i uduchawiają. Trzeba się jednak na nie otworzyć i w nie się wsłuchiwać.  To niezwykłe, wręcz absurdalne wsłuchiwać się we własne słowa modlitwy i czerpać z nich korzyści. Nie do końca absurdalne. Dobre słowa modlitwy, de facto od Boga pochodzą. Zostały odczytane w sumieniu i wypowiedziane jako własne. Sam człowiek nie jest w stanie nic dobrego powiedzieć, gdyby ci to nie było dane z góry (J 19,11). Im modlitwa jest bardziej gorąca, żarliwa, tym większe przynosi korzyści człowiekowi.  To sprzężenie zwrotne jest instrumentem Bożego działania. Może to niektórych niepokoić, ale tak się dzieje. Bóg udostępnia mechanizmy, które nie wszystkie są zrozumiałe dla człowieka. Kto to pojmuje, nie będzie miał pretensji do Boga, że nie interweniuje i nie spełnia natychmiast ludzkich próśb. Bóg jest związany własną naturą, podobnie jak i człowiek. Między nimi jest przepaść. 

          Bóg od samego początku chce dla człowieka dobrze. Nie trzeba Go o to prosić. Modlitwa jest potrzebna nie Bogu, lecz człowiekowi. Ktoś zapyta. To po co nam Bóg, skoro wszystko zależy od człowieka?

          Bóg jest potrzebny, bo wszystko dzieje się w Jego przestrzeni i za Jego przyzwoleniem. Bez Boga nic nie jest możliwe. Wdzięczność Bogu należy okazywać nie tyle modlitwą dziękczynną, ale realizacją Bożych zamysłów i składania świadectwa wiary. Bóg potrzebuje człowieka. Należy wyjść Mu naprzeciw: wszyscy bowiem dla Niego żyją (Łk 20,38).

          Przebogata celebra, kult, modlitwy nie Bogu są potrzebne, ale wiernym. Muszą one jednak przynosić owoce duchowe, aby nie były tylko widowiskiem.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *