Wczesnym rankiem kobiety poszły do grobu Jezusa. Jakie było ich zdziwienie, gdy zobaczyli kamień odsunięty od grobu (J 20,1). Maria Magdalena z szokowana i przerażona pobiegła po Piotra i Jana. Oni udali się do grobu. Jan wyprzedził Piotra. Być może ze względu na wiek, albo Piotr już wiedział. W grobie panował dziwny porządek. Chusta, którą owinięta była głowa Jezusa leżała obok zwiniętych płócien. Czy ktoś tu był? Dlaczego kamień był odsunięty? Czy Jezus zmartwychwstały potrzebował wyjścia? Czy ciało Jezusa zostało wykradzione?
Piotr jest milczący, ale Jan stał się świadkiem wiary: Ujrzał i uwierzył (J 20,8). Panowie wracają do siebie. Przed grobem pozostaje Maria Magdalena. Jest w szoku, płacze. Jej serce otworzyło się na boską autostradę. Jest w mistycznym uniesieniu. Ujrzała oczami duszy dwóch aniołów. Za chwilę obraz jej się zmienił się i zobaczyła ogrodnika. Obraz jest niewyraźny. W ogrodniku dojrzała postać Jezusa. Serce uradowało się i rzekła słowem pełnym miłości: «Rabbuni», to znaczy Nauczycielu (J 20,16). Z radości próbuje Go objąć. Nic z tego, jej ręce trafiają w próżnię. Jezus nie jest już w ciele rzeczywistym. Słyszy jednak Jezusa głos: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca (J 20,17). Przywitanie nie może być zmysłowe. Byłoby to wiedzą i namacalnym dowodem Jego zmartwychpowstania (cielesnego powrotu do rzeczywistości jak w przypadku Łazarza). Jezus pozostaje w przestrzeni wiary. Cokolwiek będzie czynił, będzie bardzo podobne do działania samego Boga. Jezus mówi: nie wstąpiłem do Ojca (J 20,17). Powiedz wszystkim braciom, że właśnie tam się udaję: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego (J 20,17). To niezwykłe słowa. Czy one nie zwiastują, że Jezus potrzebuje czasu (który przynależy do rzeczywistości stworzonej)! Czyżby w świecie nadprzyrodzonym pojawił się czas? Jeżeli tak, to łatwiej będzie zrozumieć wydarzenia jakie czekają ludzi po śmierci. Może Jezus mówi o przymiotach nowego Nieba i nowej Ziemi. Nowy Testament zawiera tyle jeszcze nieodkrytych treści.
Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego (J 20,17). Werset ten może wskazywać na akt wejścia (Wcielenia) Chrystusa w chwałę Boga (Wniebowstąpienie). Jeżeli tak, to czy Jezus, który się ukazał Marii Magdalenie był jeszcze przed tym aktem? Jeżeli nie, to kiedy ten akt nastąpił? Jaki był status Chrystusa ukazującego się uczniom przez 40 dni? A może niesłuszna jest teza, że Wniebowstąpienie jest drugim obliczem Zmartwychwstania[1]?
Nie ma bezpośrednich świadków momentu zmartwychwstania Jezusa, ale zaczynają się dziać rzeczy niezwykłe. Jezus sam daje świadectwo swojego Zmartwychwstania. Jego ukazywanie się nie jest zmysłowe lecz neurotyczne. Jezus jest Podmiotem wiary, a nie wiedzy. Nie każdy Go widzi. Ci co widzą Go są zachwyceni i uradowani. Jezus wita się z nimi i przekazuje swoje plenipotencje: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane» (J 20,22–23). Uczniowie zostają namaszczeni Bożym błogosławieństwem, stają się szafarzami wiary i jej depozytariuszami. Czy błogosławieństwo Jezusa czyni ich nieomylnymi? Nie, czyni ich sługami Jezusa. Jak powiedział ks. Adam Boniecki[2]: Kapłani są personelem kościoła. Kościołem jesteśmy my, wszyscy wierni. Uczniowie (biskupi, kapłani) otrzymali wielki dar. Nie powinni tego zmarnować, tak jak zmarnował Salomon dary otrzymane przez Boga.
Scena z niewiernym Tomaszem powstała dla celów dydaktycznych. Sam akt bezkrytycznej wiary nie jest rozsądny. Słowa Jezusa do Tomasza: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,28–29) są albo nieprawdziwe, albo wyrwane z kontekstu. Autor Ewangelii włożył w usta Tomasza słowa potwierdzające boskość Chrystusa: Pan mój i Bóg mój! (J 20,28). Ewangeliści za wszelką cenę chcieli udowodnić, że Jezus zmartwychwstał i robili wszystko, aby pokazać, że Jezus nie był duchem. Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam (Łk 24,39).
Słów Jezusa: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,29) nie uważam za sformułowanie uniwersalne, lecz doraźne do konkretnego, tego właśnie zdarzenia. Dotyczyły one wiary, która opiera się na dobrowolnym akcie jej przyjęcia sercem bez udowadniania zmysłowego. Anna Świderkówna uważa, że słowa Jezusa są błogosławieństwem skierowanym również do przyszłych pokoleń chrześcijan i ich następców. Byłbym ostrożny z takim stwierdzeniem. Ono może być wykorzystane do usprawiedliwienia przyjęcia np. wiary satanistów. Bardziej przemawiają do mnie słowa: A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi (Łk 7,23).