Zesłanie Ducha Świętego scementowało uczniów. Nadzieja na nowo wróciła do ich serc. Ich Pan Zmartwychwstał. Spełniły się obietnice. Teraz tworzyli zwartą wspólnotę, połączeni jednym przesłaniem. Głosić Dobrą Nowinę. Celebrowano codzienne spotkania modlitewne, na których dzielili się z radością chlebem. Czy była to już Eucharystia? Trudno powiedzieć. Mocą otrzymanych darów Apostołowie czynili znaki i cuda (Dz 2,43). Uważano, że wkrótce wróci do nich Pan, bo koniec świata jest blisko. Dobra materialne są tylko chwilową dzierżawą od Boga. Nie ma co poświęcać im więcej czasu. Chętnie więc dzielono się swoim dobytkiem. Nie było to nakazane, lecz dobrowolne. Panowała radość wyrażająca się w prostocie serca. Wielbili Boga. Na spotkania przychodziło coraz więcej zwolenników.
Łukasz opisuje uzdrowienie chromego przez Piotra. Uczynił to w imię Jezusa Chrystusa. Widzów ogarnęło zdumienie i zachwyt. Wytworzony klimat sprzyjał Piotrowi. Piotr wytyka (druga przemowie głowy Kościoła) Żydom zabicie Jezusa, a zarazem ogłasza Jego Zmartwychwstanie. Równocześnie usprawiedliwia ich, że działali w nieświadomości. Powołuje się na proroków, którzy przepowiadali scenariusz wydarzeń. Jezus jest Mesjaszem posłanym przez Ojca.
Scena opisana przez Łukasza jest mocna w wymowie. Wypowiedziane słowa głęboko wpadają w ucho. Argumenty są mocne. Przekazy biblijne i wydarzenia spinają się ze sobą. Jesteśmy w punkcie, w którym tworzy się katecheza chrześcijańska, która obowiązywać będzie do dnia dzisiejszego. Już wkrótce prawdy zdogmatyzują się. Wszyscy przekonani są, że są świadkami Prawdy. Ktokolwiek będzie próbował sprzeciwiać się jej, będzie skazywał się na zniesławienie, a nawet na potępienie.
Filozoteizm próbuje chłodnym okiem, z dystansu i bez emocji duchowych zrozumieć dotychczasową chrystofanię. Katecheza chrześcijańska wchłonęła katechezę starotestamentalną, w której Bóg jest ukazywany jako dysponent ludzkiego losu: I stanie się, gdy …
(Rdz 9,14; 12,12; Wj 4,8 i inne). Wszystko dzieje się z woli Pana. Prorocy przekazali, że Bóg ześle swojego Syna, który zostanie ukrzyżowany. Przekaz ten zupełnie nie pasuje do przymiotów Boga. Jeżeli Bóg jest absolutnie dobry, a to wynika z pojęcia Boga, to trudno zgodzić się, że wysłał Jezusa na cierpienie i krzyż.
Niestety katecheza do dnia dzisiejszego bazuje na bajkowo-sielankowym oglądzie wiary. Bóg zamierzył i wykonał. Ludzie byli tylko wykonawcami Jego zamysłu. W tym celu posłał swojego Syna na ziemię i doprowadził Go na krzyż.
Na końcu obdarzył Jezusa nagrodą swojej boskiej Chwały. Aby zrealizować swój zamiar uruchomił cudowne wydarzenia (niepokalane poczęcie, zwiastowanie przez anioła, dziewiczy poród, itd.). One to autoryzują wydarzenia. Nie tylko trzeba je przyjąć, uwierzyć, ale podziwiać i celebrować.
Większość wiernych odczytuje Nowy Testament jako dzieło historyczne. Mało kto orientuje się, że ewangelie to przede wszystkim wizje teologiczne autorów. Historiografia jest obrazowana. Niestety, wszyscy ewangeliści byli pod silnym wpływem katechezy starotestamentalnej. Przejęli bezkrytycznie wszystko za Prawdę Objawioną. Wizja Boga była bliska Bożego cesarstwa. Bóg otoczony orszakiem aniołów rządzi światem. Musi On działać, bo bez przerwy trzeba niweczyć zakusy szatana. Ewangeliści bazują na stwierdzeniu, że Bóg wszystko może.
Filozoteizm próbuje inaczej interpretować wydarzenia. Owszem, Bóg ujawnia swoje zamysły. One to „zapisane” są w stanie Prawdy. W tej „księdze” zapisany jest zamysł Ojca, aby narodził się ktoś godny, komu mógłby powierzyć w pełni swoje dziedzictwo, plenipotencje i swoją moc. Zamiarem Boga było Objawienie się w istocie człowieczej. Bóg nikomu nie narzuca swojej woli. Bóg chciał, ale czekał cierpliwie, aż taki się narodzi. Jeżeli przyjmiemy nawet, że Jezus był przez Boga wybrany na Mesjasza, to Jezus musiał na to wyrazić swoją zgodę. Jezus w pełni otworzył się na Boga. Tym samym stworzył doskonałą autostradę komunikacyjną z Bogiem. Dary łaski spłynęły na Jezusa całymi strumieniami (między innymi moc czynienia cudów). Jezus odczytał zamysł Ojca, i z własnej woli go przyjął i wypełnił. Taki sposób rozumowania zwalnia Boga z oskarżeń, że swojego Syna posłał na krzyż.
Filozoteizm dowartościowuje człowieka. Pokazuje tym samym zamysł Boga, w którym człowiek ma być dziedzicem Nieba. Bogu nic nie ujmuje. Rozumiejąc sposób Jego działania można jeszcze bardziej Boga podziwiać i wielbić. Wiara rozumna to zdroworozsądkowe podejście do przedmiotu wiary. Bóg pozostaje na swoim miejscu Chwały, Jezus swoją postawą pokazuje Ojca ale i wielkość człowieka.
Z tego co zauważam, wiernym bardzo trudno zrezygnować z dotychczasowej katechezy na rzecz nowego spojrzenia. Dlaczego? Zrozumienie tego zjawiska wymaga ogromnej pracy analitycznej psychologów i socjologów. W skrócie ujmując, wierni lubią swój kult. Wypracowana celebra jest piękna, duchowa. Przekaz katechetyczny jest bajkowy i cudowny. Każdy ma coś z dziecka. Owszem, zdarzają się myśli krytyczne, ale przecież Kościół wziął na siebie odpowiedzialność depozytariusza wiary. Komuś trzeba zaufać. Zaufanie to powoduje jednak, że wiedza religijna jest na bardzo niskim poziomie. Mało kto zagłębia się w Pismo święte i inne źródła. Wierni wolą mieć wszystko podane na tacy. Jeżeli uświadomimy sobie, że katecheza starotestamentalna, a więc i chrześcijańska, nie spełnia już dzisiejszych kryteriów poznawczych, to stan ogólny wiedzy religijnej jest bardzo niski.
Dzień dobry.Bardzo do mnie przemawia zdanie z Pana postu: “Bóg nikomu nie narzuca swojej woli”. To jest wyrazem Jego miłości do człowieka. Bóg daje szansę poszukiwania Prawdy Najwyższej i jej dobrowolnego wyboru każdego dnia.Pozdrawiam, Marta.
Paweł !Ten tekst Twojego wykładu pozwoliłem sobie wydrukować. Prezentowane w nim poglądy pozwalają mi spojrzeć na Jezusa z innej perspektywy i oderwać się od tych bajkowych scen prezentowanych na szkolnych naukach religii. Są one mocno zakorzenione i jeszcze i cały czas wzmacniane bieżącą liturgią. Czytam codziennie Twoje teksty, ale do dyskusji jeszcze nie jestem przygotowany. Trudno też dyskutować o tezach z którymi się zgadzam.Pozdrawiam,Michał KońskoPs.Takie moje luźne skojarzenie. Ewangieliści pisali 30-40 lat po wydarzeniach. Ile u nich prawdziwych faktów?My po 40 latach z detalami wspominamy 5 lat naszych studiów.
Pozdrawiam Ja sie nie dziwie ze wiedza religijna jest tak slaba i na niskim poziomie , wiemy dobrze ze nie bylo mozliwosci dawniej miec biblii i jej studiowanie bylo zakazane , poza tym zastraszenie ludzi przez kler bylo bardzo duze .W wiekszosci chodziło o trzymanie ludzi w ryzach i nie pozwolenie im na swobodę myślenia na temat wiary , religii.Jestem pewien ze Pan wie jak bywało wcześniej na terenach kościelnych i dworskich , praca , praca , praca od świtu do wieczora .Co ksiądz powiedział bylo swiete, nie do podważenia Dzisiaj jest mozliwosc i mysle ze kazdy ma w domu biblie , lecz nie wszyscy maja czas na zaglebienie sie w jej zawartosc i zastanowienia sie nad znaczenie tego czy innego wersetu .Czy wygodnictwo ? byc moze , lecz na forach katolickich jest trudno dyskutować z innymi , inny punkt widzenia na pewne sprawy zazwyczaj kończy sie wyzwiskami i posadzeniem o sektyzm .Przed dwoma (?) laty pozwoliłem sobie skopiować Pański wykład i przedstawiłem go na forum religijnym , proszę sobie wyobrazić poruszenie i zachowanie sie niektórych forumowiczów , bylo delikatnie powiedziane przyjęte wrogo i uznane za nie zgodne z naukami kosciola i katechizmu.Jest duze zaślepienie i fanatyzm , KK ma wiekszosc wartosc dla tych ludzi jak biblia .Z szacunkiemMartin
Podzielam w pełni Pańskie zdanie. Dziękuję za komentarz.