Jestem uczniem klasy maturalnej. Należę do tych, którzy wiarę mocno przeżywają. Pojawiły się u mnie rozterki na temat prawdziwości niektórych zdarzeń Nowego Testamentu. Moje rozterki przedstawiłem księdzu. Odpowiedź bardzo mnie zasmuciła. Brzmiała ona mniej więcej tak:
– Katecheza chrześcijańska podaje treści obowiązujące w wierze. Nie można pogodzić postawy chrześcijańskiej z osobistymi poglądami.
Twoje przykre doświadczenie ujawnia nie tyle słabą stronę doktryny chrześcijańskiej, co wadliwość sposobu przekazu depozytu wiary. Opiera się ono na autorytatywnych stwierdzeniach, obwolutowanych dogmatami oraz co najgorsze, możliwością wykluczenia z rodziny chrześcijańskiej.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że wiara chrześcijańska opiera się na konglomeracie prawd historycznych i legendach. Na tym podłożu prawd, półprawd i legend zbudowana jest etyka chrześcijańska. Niezwykłe jest to, że wartość etyczna jej jest wielka i ponadczasowa. Świadomość ta, daje Kościołowi poczucie dobrze spełnianego obowiązku. Cel jest niejednokrotnie osiągany. Ci którzy drążą i doszukują się nieścisłości w katechezie nie są mile widziani, bo mogą zepsuć to, co ich zdaniem, jest już dobre. W pewnym sensie można to zrozumieć, ale obowiązuje jednak uczciwość, która sama wywodzi się z etyki chrześcijańskiej. Kościół powinien mówić o podstawach wiary głośno i klarownie. Rzeczy sporne ujawniać, pozwalać na dysputy, poszukiwania. Nie może bać się różności poglądów. Człowiek jest zdolny zaakceptować legendarne części katechezy ze względu na ich przesłania etyczne. Kult chrześcijański jest wspaniały, i nie trzeba rezygnować z pięknych obrazów kultu. Niektórzy, jak pytający uczeń chce jedynie uczciwego postawienia sprawy.