Historia każdego człowieka jest niepowtarzalnym nabytym skarbem. Trudno wykreślić z życia minione chwile. Jeżeli w życiorysie dostrzega się sens swojego życia, to warto o tym opowiedzieć, uchronić od zapomnienia.
Przez lata prześladuje mnie myśl. Gdybym nie odważył się pokonywać trudności, moje życie mogło być zupełnie inne. Życie potoczyło się inaczej niż sobie to wyobrażałem. Wbrew pozorom, wszystko musiałem wywalczyć. Wszelkie awanse były przeze mnie kreowane. Podejmowałem wyzwania, które w danej chwili były wielkimi niewiadomymi. Zazwyczaj udawało się dzięki mojemu uporowi. Moje rozterki skrywałem pod maską człowieka zadufanego w sobie. To była moja obrona. Zawsze byłem wierny swoim poglądom. Ustępowałem tylko wtedy, gdy uważałem, że wygrana jest głupotą. Życie nauczyło mnie, że każdy jest kowalem swojego losu. Ubolewałem nad słabościami innych. Udzielała mi się ich atmosfera. Niestety poddawałem się. Nie umiałem walczyć tam, gdzie nie widziałem choć cienia nadziei. W duszy byłem zawsze idealistą. Wierzyłem w świat doskonały i mądrość ludzi. Niestety przeważnie bardzo się rozczarowywałem. Największym moim rozczarowaniem stał się mój ukochany Kościół. Jemu wierzyłem bezgranicznie. Nieobyczajność kapłanów oraz stanowisko Kościoła wobec własnych zbrodni dolała goryczy. Poczułem się przez Niego zdradzony i wykorzystany. Dopiero po napisaniu 4[1] książek religijnych przejrzałem na oczy. Po przestudiowaniu historii tworzenia się religii, Kościoła, życiorysów papieży ukazał mi się zupełnie inny obraz rzeczywistości religijnej. Moje badania oparte zostały na źródłach historycznych oraz naukowym i racjonalnym ich oglądzie. Gdybym mógł, resztę życia poświęciłbym na odnowie mojego Kościoła.
Słowo „nienawiść” stosowałem wyłącznie do ustroju w jakim przyszło mi żyć przez 40 lat.
Zawsze starałem się kierować zasadą: primum non nocere. Jeżeli kogoś skrzywdziłem, to wynikało to z mojej słabości, a nie z chęci dokuczenia.
Papieże w okresie 1234–1362
Papież Benedykt XII (1334–1342) – był uczciwy, uporządkował księgowość kurii, był przeciwnikiem nepotyzmu. Król Francji Filip V nie pozwolił mu wrócić do Rzymu. Nie udało mu się zapobiec wojnie, która miał ciagnąć się przez 100 lat. Zmuszony pozostać w Awiwnionie dbał o Rzym, finansował prace budowlane na Lateranie i w Bazylice Świętego Piotra.
Papież Klemens VI (1342–1352) – świetny teolog, ale jeszcze lepszy polityk. Powróciły najpiękniejsze lata nepotyzmu oraz zbytkowny styl życia. Do wspaniałego interesu należał handel odpustami. Papież dla poprawy koniunktury finansowej postanowił obchodzić Roku Święty co 50 lat, a nie jak było 100 lat. Do uzyskania odpustu całkowitego dołożył obowiązek odwiedzenia jeszcze jednej bazylikę (trzecią) Świętego Jana. Organizując Święty rok sam nie skorzystał z odpustu. Na uczestników nałożył obowiązkową opłatę, co spowodowało rozruchy. Ledwo uniknął zamachu. W odwecie zastosował masowe aresztowania, kazał torturować więźniów i nie cofnął się nawet przed obłożeniem Rzymu interdyktem, choć wciąż trwał Rok Święty. Klemens był niesłychanie rozrzutny. Pogrążył Kościół w kłopotach finansowych na wiele lat.
Papież Innocenty VI (1352–1362) – położył kres nadużyciom poprzednika. Zdyscyplinował zakony. Stosował środki przymusu – więzienie i stos. Powrócił do nepotyzmu. Faworyzował członków swojej rodziny. Brygida[2] ze Szwecji wraz Petrarką[3] błagała papieża do powrotu do Rzymu. Stan zdrowia papieża jednak nie pozwolił na powrót.
[1] Obecnie 8 książek. Wspomnienia biograficzne spisane zostały w 2010 roku.
[2] Brygida Szwedzka (1303, 1373) – szwedzka zakonnica katolicka, matka ośmiorga dzieci, pisarka, teolog, założycielka Brygidek, tercjarka franciszkańska, święta, patronka Europy.
[3] Francesco Petrarca (1304–1374) – jeden z pierwszych renesansowych poetów pochodzący z Italii. Pisał zarówno po włosku (nazywanym wówczas volgare – językiem pospolitym), jak i po łacinie. Był tercjarzem franciszkańskim.