Wiara

 

          Katechizm Kościoła Katolickiego[1] podaje, że przez wiarę człowiek odpowiada na zaproszenie Boga (s. 45). Zgoda, ale jaką wiarę. Jeżeli wywodzi się ona z samego posłuszeństwa to jest emocjonalnie niedojrzała i podobna jest do heteronomicznej postawy dziecka. Wiara taka kształtuje się pod wpływem rodziców, środowiska szkoły, katechezy, kapłanów, kazań). Katechizm powołuje się na przykład posłuszeństwa Abrahama oraz Dziewicy Maryi (s. 45). Autorytety są niepodważalne, a jednak. Opowieść o posłuszeństwie Abrahama jest haggadą, obrazem posłuszeństwa i co ciekawsze, pochodzenia poza judaistycznego[2]. Owszem na podstawie legend można konstruować złote myśli, ale w tym przypadku zachęcam raczej do wiary rozumnej. Przywoływanie posłuszeństwa dziewicy Maryi jest również obrazowe, oparte na Łukaszowym oglądzie wiary. Opis Zwiastowania występuje jedynie w Ewangelii Łukasza i dziś wiadomo, że jest to jego obraz stworzony na potrzeby jego teologii. Słowa: Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli (J 20,29) nie należy traktować jako uniwersalne przesłanie[3]. Pochodzi ono z konkretnego zdarzenia. Lepiej byłoby zastąpić ją  słowami: A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi (Łk 7,23). Żydzi byli pobożni, ale byli też ostrożni: Chociaż jednak uczynił On przed nimi tak wielkie znaki, nie uwierzyli w Niego (J 12,37). Trudno się im dziwić. Człowiek dorosły, odpowiedzialny musi swoją wiarę na czymś oprzeć. Wiedza zawsze wyprzedza wiarę. Z wiedzy rodzi się myśl, która nabiera charakteru prawdopodobnego. Wiara oparta na wewnętrznym przekonaniu jest silniejsza i trwała. Wiara jest aktem rozumu (św. Tomasz)[4].

              

 

Papieże w okresie 1978–1978

 

Papież Jan Paweł I (1978) – pierwszy papież, który przyjął podwójne imię – Jan Paweł I. Ujął wszystkich swoim uśmiechem, prostotą i otwartością. Pragnął kontynuować dzieło poprzedników, zwłaszcza realizować zalecenia Soboru Watykańskiego II. Po 33 dniach znaleziono papieża martwego w jego pokoju. Lekarz stwierdził zgon z powodu zawału serca. Nie przeprowadzono sekcji zwłok, co stało się powodem oskarżeń o otrucie papieża pod adresem osób zamieszanych w aferę finansową Banku Watykańskiego.

 

 

Wspomnienia biograficzne  cz.26

 

         Ania utrzymywała kontakt z moją siostrą Barbarą. Bardzo chciałem usłyszeć od Basi co robi i myśli Ania. Bardzo za nią tęskniłem. Chciałem dowiedzieć się czy mnie jeszcze pragnie. Niestety, Barbara zamiast być moim sprzymierzeńcem, jak siostra, działała przeciwko mnie. Odradzała Ani dalszy ze mną kontakt. Bolało mnie to podwójnie. Żal do ukochanej siostry pozostał na długie lata.

         Siostra Madzia, córka Stasi skarżyła się, że u niej w liceum lekcje z fizyki są prowadzone przez przypadkowych nauczycieli, albo wcale ich nie ma. Do głowy wpadła mi myśl. Kończę studia, zajęć mam coraz mniej. Prace dyplomową jakoś można pisać w tle innych zajęć. Może by tak zgłosić się do szkoły Madzi i zatrudnić się jako nauczyciel fizyki? Jak pomyślałem tak zrobiłem. Dyrektorka przyjęła mnie jak wybawiciela jej problemów. Od 1 lutego otrzymałem 28 godzin tygodniowo. To więcej niż etat. Nic nie mówiąc, z dziennikiem pod pachą, poszedłem do klasy Madzi. Gdy wszedłem, zobaczyłem Madzie. Miała otwarte i trochę przerażone oczy na mój widok. Aby zapoznać się z poziomem klasy poprosiłem niektóre osoby, aby odpowiedziały mi na moje pytania. Wśród nich była przerażona siostra. Madzia miała niesamowity respekt przede mną. Gdy nie była przygotowana do lekcji szukała ratunku u mojej mamy. Nie musiała się bać. Nie zrobiłbym jej krzywdy. Po zakończeniu współpracy poprosiłem o opinię i potwierdzenie uczenia w szkole. Opinia była bardzo przychylna: Mimo braku wykształcenia pedagogicznego ob. Paweł Porębski wykazywał duże zdolności pedagogiczne. Był lubiany przez grono pedagogiczne jak i przez młodzież.

         W dniu moich urodzin, dzwonek. Przyszła Ania jakby nigdy nic. U
nas była ciotka Wanda, siostra ojca. Ania przysiadła się do stołu. Ciotka mówiła coś o mydle. Ania wtrąciła się do rozmowy i zaczęła wymądrzać się na temat jego składu chemicznego. Byłem zaskoczony tym i wkurzony jej zachowaniem. Poprosiłem ją do innego pokoju. Złość na jej zachowanie kompletnie mnie sparaliżowała. Zachowywałem się całkowicie pasywnie. Prawdopodobnie ta chwila zadecydowała o naszej przyszłości. Odprowadziłem ją do tramwaju. Zmarnowałem chwilę powrotu do mojej ukochanej.

         Po tym spotkaniu na nowo odżyło uczucie. Walczyłem z nim i  ze sobą. W połowie czerwca zabrałem jakieś wspólnie zakupione naczynia i pojechałem do domu Ani. Deszcz był rzęsisty. Zanim doszedłem do bramy, byłem całkowicie mokry. Serce waliło mi okropnie. O niczym innym nie myślałem, tylko o tym, aby rzucić się na szyję mojej ukochanej. Chciałem wszystko jej darować, byle być z nią. Otworzyła mi jej babcia. Zapytałem.

 

  Czy jest Ania?

  Niestety nie ma.

  Proszę oddać jej to pudełko.

  Dobrze.

  Dziękuję. Do widzenia.

 

Byłem przekonany, że Ania była wtedy w domu. To koniec. Zostałem persona non grata. Dusza płakała. Byłem wściekły na siebie, że wypuściłem z ręki tę jedyną i niepowtarzalną miłość. Za parę dni miałem opuściłem Kraków.

         29 czerwca miałem egzamin z radiometrii. Ostatni egzamin na studiach i pierwszy komisyjny. Praca w szkole zabierała mi sporo czasu i nie mogłem rzetelnie przygotować się z przedmiotu, który nota bene, bardzo lubiłem. W tym czasie mama pakowała swój dobytek i wyjeżdżała do Kielc. Postanowiła opuścić Kraków i pojechać za mną do Kielc. Była ona rodowitą lwowianką. Z Krakowem łączyły ją przykre wspomnienia i trudy życia.



[1] Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallotinum 1994 t.

[2] Została zaadaptowana z innych, poza judaistycznych religii.

[3] Werset z ewangelii Jana można wykorzystywać do usprawiedliwienia przyjęcia np. wiary satanistów.

[4]  Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, II-II, 2,9.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *