Bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu

 

          Trójca Święta to chrześcijański dogmat stwierdzający, że Bóg jest Bogiem Troistym, istniejącym jako trzy Osoby pozostając jednocześnie jednym Bytem. Wszystkie trzy Osoby mają tę samą naturę.

          Byt składa się z podłoża i przypadłości. Jeżeli podłożem jest jedna, ta sama natura, która posiada jedną przypadłość dynamiczną (Akt działający) to mówiąc o trzech osobach boskich należy rozumieć trzy imiona (nazwy) tego samego Boga. Religia jednak przypisuje każdej Osobie (nazwie) trochę inne cechy zachowując tę samą przypadłość w Akcie działającym. Różne cechy Osób boskich suponują istnienie trzech bytów, a to jest niezgodne z definicją Boga: Bóg jest Bogiem Troistym, istniejącym jako trzy Osoby pozostając jednocześnie jednym Bytem. W rozumieniu ludzkim jest tu błąd logiczny. Podobnie jest z definicją światła. Raz się mówi, że jest falą elektromagnetyczną, a raz że strumieniem cząstek zwanymi fotonami. Sprzeczność ta jest akceptowana nie z rachunku logicznego, ale z doświadczenia. To samo światło można rozpatrywać jako korpuskuły, a raz jako fale. Dziś już nikt się tym nie gorszy.

          Pojęcie Trójcy Świętej tak zadomowiło się w wierze, że wypadałoby jego zaakceptować jak naturę korpuskularno-falową światła. Dogmat o Trójcy Świętej jest więc uważany za „centralną prawdę wiary teologii chrześcijańskiej”. Aby uporządkować w umyśle Troistość Boga trzeba znaleźć jakieś sensowne wyjaśnienie. Ciągły zgrzyt logiczny powoduje zawrót głowy i prowadzi do obłędu.

          Jak już pisałem Boga można traktować jako Nie-byt z racji nieznajomości podłoża (natury duchowej), z istniejącą przypadłością dynamiczną w Akcie działającym. W ten sposób przyporządkowuje się Boga do kategorii energii emocjonalnej. Oczywiście znamy tylko skutki Jego działania. Natura energii emocjonalnej (np. Miłość) jest również poza zasięgiem ludzkiego rozumu. Takie rozumienie pozwala wyzwolić się z ontologicznego, a przy tym nielogicznego pojęcia Troistości Boga.

          Ontologiczne podejście sprawia niejednokrotnie wielkie trudności w rozumieniu Trójcy Świętej. Np. w trzech ewangeliach napisano: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeżeli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym (Mt 12,31n; por. Mk 3,28n; Łk 12,10).

          Temat ten opisany w trzech ewangeliach pokazuje rangę grzechu. Ewangeliści nazywają bluźnierstwem przeciw Duchowi Świętemu. Cytat z Ewangelii Mateusza szokuje. Obrażanie Jezusa jest wybaczalne, a Ducha Świętego nie! Z tym problemem próbował zmierzyć się św. Tomasz z Akwinu. Jak mówił, grzech ten jest nieodpuszczalny z samej swojej natury, gdyż wyklucza to, czym dokonuje się odpuszczenia grzechów (Summa Th. II-II, q 14, a 3). Jak tłumaczy to nasz papież w encyklice Dominum et Vivificantem bluźnierstwo nie podlega na słownym znieważaniu Ducha Świętego; polega natomiast na odmowie przyjęcia tego zbawienia, jakie Bóg ofiaruje człowiekowi przez Ducha Świętego. Działającego w mocy Chrystusowej ofiary Krzyża.

          Trzeba przyznać, że jest to dość zawiłe. Duch Święty ma moc zbawczą, która  jest zanurzona i zespolona w odkupieńczej mocy Krwi Chrystusa. Krew Chrystusa oczyszcza sumienia z martwych uczynków. Można więc zapytać kto ma moc zbawczą? Jeżeli przyjmie się Ducha Świętego i Jezusa Chrystusa to bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu jest takie samo grzeszne jak bluźnierstwo przeciw Chrystusowi.

          Przyznają, że nie bardzo mnie przekonywuje egzegeza Tomasza oraz wyjaśnienie Jana Pawła II. W poprzednich wykładach na ten temat uznałem, że przywołana perykopa przedstawiała doraźną sytuację kiedy Jezus był w sporze z faryzeuszami. Nie należy budować teologii na słowach wypowiedzianych w afekcie. Być może trzeba będzie jeszcze powrócić do tego tematu.

 

 

Wspomnienia biograficzne  cz.37

 

          W Centralnym Ośrodku Informatyki Górnictwa ukończyłem kurs systemu operacyjnego GEORGE 3 dla projektantów i programistów epd.

          Od 2 do 10 czerwca 1979 r. gościł w Polsce, po raz pierwszy, papież Jan Paweł II.  Każdą wolną chwilę poświęcałem na oglądanie telewizji z jego pobytu. Wszystko co mówił było przeze mnie wchłaniane duszą i sercem. Jego wybór, jego kazania wpłynęły na rozbudzenie u mnie tęsknoty za Bogiem i transcendencją.

          Na Barburkę otrzymałem z Zakładu Geologicznego List Pochwalny z podziękowaniem za wydajną pracę.

         W 1980 r. zapisałem się do Związku Zawodowego „Solidarność”. Byłem entuzjastą zmian jakie działy się na moich oczach.

         12 listopada 1980 r. urodził się syn Łukasz. Rok później kupiłem swój pierwszy samochód, małego fiata.

          Nasi sąsiedzi Ania i Jerzy Borszyńscy wyjechali do Austrii.  Z Krystyną prowadziliśmy długie rozmowy o przyszłości. Zastanawialiśmy się jak ułożyć sobie dalsze życie. Mieliśmy już dwoje dzieci. A może wyjechać z kraju i przeczekać ten trudny okres? Mieliśmy kupione prywatne, trzypokojowe mieszkanie, talon na drugi samochód. Musimy zrobić to mądrze. Do Wiednia nie jest daleko. Kilka godzin i możemy być z powrotem. W zakładzie wziąłem urlop zaległy, bieżący i bezpłatny. Z z-cą dyrektora Władysławem Skórskim umówiłem się, że gdybym nie wrócił na czas, to brat doniesie podanie o dalszy urlop bezpłatny. Wszystko robiłem jawnie. Talonu na samochód ani mieszkania nie sprzedałem. Pojedziemy, zobaczymy. Późniejszy zarzut, że chciałem uciec z Polski był całkowicie bezzasadny.

          Rodzina była zaniepokojona naszym pomysłem. Nie wierzyli mi, że chcemy jechać na rekonesans. Sama mama przyznała się kiedyś, że prosiła Zbyszka i Boga, aby wykorzystał swoje wpływy do zatrzymania nas.

          Kiedy w nocy zajechaliśmy maluchem na granicę polsko-czeską w Cieszynie, po pokazaniu paszportów zaczęło się przeszukiwanie całego bagażu, zdejmowanie kół, tapicerki i siedzeń. Krystynie zaglądali i rozrywali podpaski higieniczne. Podenerwowany, zapytałem się żandarmerii, o co chodzi? Mimochodem zdradził mi jeden z nich, że rozkaz przyszedł z Kielc. Przeszukać i zawrócić.

          Do Kielc pędziłem jak szalony. Z rana udałem się na Komendę Milicji. Tam „przemiły pan” zapytał o cel mojej podróży. Powiedziałem szczerze jak było. Sądziłem, że paszporty zostaną nam zwrócone. Niestety nie. Przemiły pan zagadną mnie.

 

  Dlaczego pan nie stara się wyjechać do pracy legalnie np. z

    Exbudu czy z innej firmy?

 

Zapamiętałem te słowa i wkrótce wprowadziłem je w czyn. Zatrzymanie na granicy przeżyłem okropnie. Nie mogłem pogodzić się z faktem decydowania osób trzecich o naszym losie. 6 listopada napisałem do KWMO w Kielcach pismo odwoławcze od decyzji odebrania nam paszportów. Wyjaśniłem w nim prawdziwe okoliczności wyjazdu. Niestety   moja walka o wolność musiała być chwilowo zawieszona. 13 grudnia ogłoszono w Polsce stan wojenny.  Jak większość obywateli bardzo to przeżyłem.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *