Nie do pojęcia[1]

 

          W Symbolu nicejsko-konstantynopolitańskim napisano: Jezus Chrystus, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami […] zstąpił z nieba. I za sprawa Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem.

          Prawie każde słowo Symbolu domaga się wyjaśnienia. Jak rozumieć: z Ojca jest zrodzony? Czy należy mniemać, że jest w tym sens metaforyczny określający jakąś relację pomiędzy Ojcem a Synem? Jeżeli tak, to jaka była relacja Ojca z Synem przed stworzeniem świata i czy w ogóle była. Czy czasownik zrodzony nie kieruje do zastosowania go do metaforycznego opisu odwiecznych relacji pomiędzy Ojcem a Synem w Trójcy? Przed wszystkimi wiekami mówi o preegzystencji Jezusa, czyli o poglądzie, że Jezus istniał przed poczęciem w łonie Maryi. Czyli już istniał jako duch podmiotowy zanim się narodził. Wiara głosi, że uduchowienie człowieka następuję w chwili poczęcia. Inne poglądy uważano za herezje.  Ewangelia Jana mówi, że był On Słowem Ojca. Jak rozumieć Słowo?  Zstąpił z nieba sugeruje miejsce, co jest sprzeczne z pojęciem nieba jako stanu. Za sprawą Ducha Świętego, czyli jak? Z Maryi Dziewicy sugeruje niezwykłość zjawiska sprzecznego z prawami natury.

          Kiedy stawiane są pytania, najczęściej pada odpowiedź, że dotyka się Bożej tajemnicy. W porządku, ale Symbol nicejsko-konstantynopolitański jest autorstwa ludzkiego. Zarzut o niezrozumiałości należy kierować do jego autorów.   Czyżby ludzie sami sobie zgotowali niestrawną teorię i wykreowali karkołomną konstrukcję teologiczną, którą nikt pojąć nie może? Żadna aparatura logiczna nie jest w stanie wyjaśnić podanych paradoksów. Można postawić pytanie: czemu to, tak naprawdę, ma służyć?

          Karkołomna konstrukcja chrystologiczna wzięła się z Objawienia Chrystusowego. Nie jest ona do zrozumienia. Nasuwa się pytanie, czy przypadkiem źródło Objawienia jest nierzetelne. Dziś wydaje się, że Ewangelia Jana była napisana nie przez Jana Apostoła lecz przez jego uczniów (szkoła Janowa). Przekazuje ona już opracowaną teologię. Nie można do końca ufać, że słowa Jezusa w niej zawarte są dosłowne, przekazują jedynie sens wypowiedzi. Sens może być  ukierunkowany. 

          Niemal literalny odczyt Ewangelii, bezgraniczne zaufanie do tekstów, powoduje konieczność nadbudowy karkołomnych konstrukcji teologicznych, aby to wszystko spiąć ze sobą.

          Autorzy Symbolu mieli trudny orzech do zgryzienia, zaufać rozsądkowi, czy Ewangelii. Wybrali to drugie.  Kościół nie dopuszcza krytycznych ujęć  Nowego Testamentu. Wybrano cztery z wielu i uznali je za kanoniczne, święte i bezdyskusyjne. To był błąd. Kościół szczyci się, że wypracował absolutny szczyt idei Syna Bożego jako zrodzonego Syna, a zarazem Boga samego. Filozoteizm nie podziela tego entuzjazmu.

 

 

Wspomnienia biograficzne  cz.38

 

          Na Barburkę 1981 r. dostałem dyplom nadania stopnia inżyniera górniczego II stopnia.

          Niepogodzony z zatrzymania na granicy, napisałem pismo do Biura Paszportowego KWMO w Kielcach o zwrot poniesionych kosztów związanymi z opłatami paszportowymi oraz kosztami przejazdu do granicy i z powrotem. Poniżej przedstawiłem ich kalkulację. Rzecz nieprawdopodobna na owe czasy. Koszty paszportowe zostały mi zwrócone! Paszporty jednak zostały zatrzymane.

          Za sprawą Solidarności Śląskiej, któregoś dnia otrzymałem paczkę żywnościową z Paryża od pani Gilberte Beauvois. Uznałem, że trzeba za nią podziękować. Znając, co nie co, francuski, odpisałem i podziękowałem. Francuzi byli moim listem miło zaskoczeni. Zdobyłem nowych przyjaciół. Byłem zasypywany paczkami.

          17 kwietnia 1982 r. mój brat Zbigniew z Jadwigą W. wzięli ślub kościelny w Tarłowie.

          Rozpocząłem starania w Exbudzie kieleckim o wyjazd do prac w Algierii. W tym celu zdałem egzamin z języka francuskiego. 15 lutego następnego roku otrzymałem pismo, w którym napisano: W związku z włączeniem Obywatela do kadry eksportowej przewidzianej do wyjazdu do Algierii, PEBiUT „EXBUD” w Kielcach prosi o dokonanie legalizacji i tłumaczenia dyplomu ukończenia studiów wyższych oraz jak najszybsze załatwienie spraw paszportowych. Wszystko wyglądało na to, że wkrótce wyjadę na kontrakt. Niestety mój wyjazd został zablokowany przez SB.

          Nie mogąc pogodzić się z zatrzymaniem, próbowałem dowiedzieć się, kto i co się za ty kryje. Szukałem i drążyłem. Wiele wskazywało, że ktoś z rodziny. Nie chciałem dopuścić takiej myśli do siebie. W maju doszła do mnie informacja, że prawdopodobnie mój dyrektor zakładu zgłosił w SB, że mam zamiar uciec z kraju. Tego samego dnia, 27 maja, złożyłem wypowiedzenie z pracy. Opinię dostałem taką: Mgr inż. Paweł Porębski był pracownikiem o dużej wiedzy zawodowej z zakresu geofizyki i informatyki. Wszelkie zadania wykonywał dokładnie i starannie w określonym terminie. Pracował rytmicznie i systematycznie. Wykazywał dużo inwencji i aktywności przy opracowywaniu nowych problemów, jest w pełni samodzielny. Był dobrym organizatorem prac, posiadał autorytet u współpracowników i podwładnych. Od lipca, w stanie wojennym, mając dwoje dzieci, zostałem bez pracy.

           Łapałem się różnych prac fizycznych. Jednocześnie rozsyłałem swoje CV do różnych instytucji. W sierpniu, brat, który miał różne możliwości, zaproponował mi pracę pracownika produkcyjnego (pracę fizyczna) w Zakładzie Usług Różnych „Motia”.  Była to firma założona na potrzeby Stronnictwa Demokratycznego. Zbyszek nadzorował tę firmą.  Bezpośredni mój przełożony nie wiedział, że jestem inżynierem. Traktował mnie jak zwykłego pracownika fizycznego. Lepiłem pęknięte baseny epidianem, burzyłem, stawiałem mury i wykonywałem wszelkie jego polecenia.  Kiedyś, będąc na dnie basenu przeciwpożarowego, w którym ubrudzony, powiększałem szczeliny w betonie i lepiłem je śmierdzącym epidianem, usłyszałem z góry wołanie.

 

  Dzień dobry panie profesorze. Co pan tam robi na dole?!



[1] Bartnik Czesław, St., Dogmatyka katolicka, tom 1 Wydaw. KUL, Lublin 1999, s. 165.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *