Sama nauka prowadzi do niewiary

 

          Gdyby uśpić  w sobie uczucia religijne i studiować wiedzę historyczną na temat narodzin religii, to można by dojść do przekonania, że jest ona produktem wyłącznie kulturo-twórczym. Wielość religii potwierdzałaby, że są one produktami czysto ludzkimi. Ze względu na ilość, żadna nie dawałaby stu procentowej pewności i gwarancji, że jest tą jedyną, prawdziwą. Owszem, człowiek dostrzegałby walory religii pod wieloma względami, ale byłaby to tylko wiedza. Na tym poziomie poznania można zupełnie odejść od wiary. Patrząc na nią z boku, bez emocji i zaangażowania jawi się ona jako pewne ludzkie dziwactwo. Np. kiwanie się Żydów podczas modlitw jest odbierane przez inne religii jako coś śmiesznego. Wiara chrześcijańska ma w sobie tyle niedorzeczności, że nie jeden ateista pod nosem się uśmiecha i patrzy na chrześcijan z pobłażliwością, z wyższością, a nawet z pogardą. Nie jeden myśli, że też się chce chrześcijanom bełkotać w kółko zdrowaśki.

          Gdyby nie przekonanie (a to już coś więcej niż wiara), że Bóg istnieje, to pewnie i ja bym wpadł w ogląd racjonalno-ateistyczny. Wiara daje niesamowitego kopa do weryfikacji wiedzy. Im silniejsza, tym daje większe bodźce do adaptacji wiedzy religijnej. Oczywiście pytania pojawiają się ciągle. Dlaczego Bóg dopuścił do takich rozterek? I tu dotykamy tajemnicy Boga. W tym chaosie informacyjnym musi tkwić jakaś wyższa racja. Ludzie wierzący muszą czuć się ciągle niedowartościowani. Muszą ciągle poszukiwać Boga. Muszą borykać się z ciągłymi wątpliwościami w wierze. Coś w tym jest. Jeżeli od Boga pochodzi ta myśl – zaufajmy, że tak być powinno.

 

         

Wspomnienia biograficzne  cz.42

 

          Pracując w Etobie zauważyłem dziwne zdarzenia jakie zaczęły się dziać wokół mojej osoby. Pewnego razu będąc u dyrektora otworzyły się drzwi do gabinetu. Jakiś jegomość wszedł zdecydowanym krokiem. Odwróciłem głowę i spojrzałem na niego. Nasze oczy spotkały się. W tym samym momencie wyszedł, nie mówiąc ani słowa. Jego zachowanie było dziwne. Gdyby powiedział przepraszam, zaczekam, skasowałbym go z pamięci. Przez jego dziwne zachowanie zapamiętałem go. Któregoś dnia jadąc samochodem, zobaczyłem zastawę, którą kierował ów dziwny pan. Spojrzałem na numery rejestracyjne i je umieściłem w pamięci. Dochodziły mnie słuchy, że sąsiedzi i znajomi byli wypytywani przez pewnych ludzi, o mnie i moją rodzinę. Kiedyś nad ranem, gdy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem mężczyznę, który obserwował moje okna. Co jest grane?

          Razem z Krysią dogadaliśmy się z pewną sklepową, że możemy dostarczać jej jabłeczniki. Przez pół roku Krysia piekła średnio po 4 jabłeczniki dziennie. Przed świętami Bożego Narodzenia upiekła ich nawet dziesięć. Do moich obowiązków należało kupowanie i obieranie jabłek. Przed piątą rano zanosiłem ukradkiem paczki z  jabłecznikami do sklepu. Sąsiedzi mówili mi:

 

– Ależ ta twoja Krysia cię kocha. Bez przerwy piecze ci  ciasta.

 

          Któregoś dnia poszedłem do sklepu z warzywami i poprosiłem o 6 kg jabłek. Młodsza ekspedientka spytała zdziwiona.

 

  Po co panu tyle jabłek?

 

Nim zdążyłem odpowiedzieć, starsza ekspedientka zrugała młodszą.

 

  Co cię to obchodzi głupia. Wczoraj pan kupował 16 kg.

 

          Od tej pory ciągle zmieniałem sklepy warzywniczo-owocowe. Powodowało to wydłużenie czasu zakupów. Kiedy skończyliśmy naszą nielegalną działalność gospodarczą, w notesie był zapisany łączny ciężar upieczonych jabłeczników – ponad tona.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *