Ewangelia wg Mateusza cz.49

          W perykopie, dość długiej, Biada obłudnikom pokazany jest stosunek Jezusa do wszelkiej obłudy, hipochondrii, fałszywej świętości. Jezus nie przybiera w słowach.  Wyzywa uczonych w Piśmie, faryzeuszy i wszystkich, którzy dotknięci zostali grzechem fałszywej wiary: przewodnicy ślepi, głupi i ślepi, węże, plemię żmijowe. Jezus sprzeciwia się obłudzie. Brzydzi się pozorowaną świętością.  Oskarża faryzeuszy o nadmierne wymagania wobec nowych wyznawców. Samo Prawo i sposób jego głoszenia zamyka im drogę do zbawienia (przypis 23,13). Jezus wiedział, że największymi Jego przeciwnikami są właśnie faryzeusze i uczeni w pismach. Oni, sprawnie operując słowem Bożym ze świętych ksiąg, ponoszą największą winę za niewiarę w Jezusa.

          Dziś sytuacja jest podobna. Próba głoszenia nowego oglądu religijnego napotyka na opór ze strony Kościoła lub gorliwych wyznawców obowiązującej katechezy. Zamiast podejmować rzeczową, merytoryczną dyskusję, polemikę  reagują agresją. Niedawno otrzymałem taki oto tekst.

           To co Pan pisze jest po prostu nieprawdą. […] Zastanawiam się co Panem kieruje […] Jeżeli autentycznie szuka Pan prawdy, dlaczego nagina Pan fakty do swojej ideologii i wybiórczo Pan traktuje teksty biblijne? Być może zrobi to wrażenie na tych, co ich nie znają, a mają podobną do pańskiej filozofię? (komentarz z tego blogu).

          Po takiej porcji emocji wiem, że moje poszukiwania raczej denerwują i oburzają. Być może przekraczam pewne granice, ale poszukiwania między innymi na tym polegają, że stawia się śmiałe hipotezy. Inputowanie mi złych intencji oczywiście rani. No cóż. Wiedziałem na co się porywam.

          Warto zwrócić uwagę na słowa ewangelii:  Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę (Mt 23,15). Werset ten informuje, że Żydzi prowadzili również działalność misyjną, choć w dość skromnym wymiarze. Dzisiaj judaizm rozszerza się jedynie przez prokreację swoich członków.

          Jezus wskazuje priorytety. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Przestawienie ich powoduje karykaturę zdarzeń. Nie należy przysięgać na złoto ołtarza lecz na tego kto na nim „mieszka”[1].  Nie ważna jest fasada działań lecz sprawiedliwość, miłosierdzie i wiara. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! (Mt 23,24). Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości (Mt  23,28).

          Dalej napisane jest: Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle? (Mt 23,34 ). Ci, którzy literalnie odczytują Pismo święte mogą powoływać się na ten werset jako dowód istnienia piekła. Dla mnie jest to jedynie wypowiedź emocjonalna oparta na ówczesnej wierze. Podobna emocja towarzyszyła Jezusowi mówiąc do Piotra: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co  ludzkie (Mt 16,23).

          Końcowa treść omawianej perykopy zaliczam do własnych koncepcji Mateusza. Opisuje on zdarzenia przyszłe (antycypacja), które ewangelista już przeżył i doświadczył[2].  Za autorstwem Mateusza tej części perykopy świadczą w charakterystyczny dla Mateusza sposób, przywołania postaci historycznych oraz incydentu zamordowania Zachariasza syna Jojady między przybytkiem a ołtarzem (2 Krn 24,20–22).

            Perykopa Jezus odwraca się od Miasta jest smutną refleksją Mateusza. Być może Mateusz miał jakieś materiały świadczące, że Jezus podobnie odbierał ukochane miasto Jeruzalem. Prawdą jest, że najbardziej boli zdrada tych, w których pokłada się największą nadzieję. 

 


[1] Największy sukces dydaktyczny, spektaktularny jaki odniosłem w życiu było nauczenie moje żony metody PERT w życiu codziennym. Zdumiewające, że stosuje ją z powodzeniem już 40 lat. Metoda ta, to ułożenie sobie kolejności wykonywanych czynności tak, aby zużyć jak najmniejszą ilość czasu na przebiegi jałowe.

[2] Mordowanie misjonarzy chrześcijańskich, apostołów.

0 myśli nt. „Ewangelia wg Mateusza cz.49

  1. Bóg dany jest tylko w pragnieniu…

    Z dzisiejszym Pana wpisem współgra mi niezwykle zapis pewnej rozmowy, na którą natknąłem się w przestrzeni Internetu: Bóg dany jest tylko w pragnieniu. (http://www2.tygodnik.com.pl/wydarzenia/dni-tischner/dni02.php ). W sposób oczywisty wynika z zawartych tam wypowiedzi, że pojmowanie tego co już zostało powiedziane na temat Boga, jako czegoś pewnego, jest nieporozumieniem. Wiara nie jest bowiem dopłynięciem do portu lecz jedynie wyruszeniem w drogę.
    Bóg dany jest człowiekowi tylko w pragnieniu, co ja odczytuję jako konieczność osobistego wysiłku zmierzającego do poznania Tego, którego pragnę. JEGO nie sposób poznać do końca. Wszelkie zapisy, świadectwa, systemy, dogmaty… są jedynie bardziej lub mniej adekwatnym obrazowaniem rzeczywistości nie do końca nam poznawalnej obecnie.
    Uwaga osoby, która zdaje się stać na stanowisku, że Pismo św. jest do adorowania, a nie do rozważania, interpretowania i nieustannego poszukiwania, jest jednocześnie głosem człowieka, który doszedł do przekonania, że poznał Boga, poznał Prawdę.

    Jestem niezmiernie wdzięczny Panie Pawle, za Pana dociekliwość w dochodzeniu do Prawdy i dzielenie się z nami własnymi przemyśleniami. A jak Pan wie „wiara czyni człowieka bezbronnym, narażonym na cierpienie”.

    Jak wiara może stać się idolatrią, ideologią. Wiara jako warunek poznania (człowieka. Boga). Jak nie pomylić narzędzi z celem (teologii z Bogiem). Jak wiernie ufać Bogu i nieustannie poszukiwać. Co znaczy, że człowiek często traktuje Boga jak krowę. Czy cierpienie uszlachetnia… Na ten temat i jeszcze sporo innych kwestii, wypowiada się we wspomnianej powyżej rozmowie, kilka interesujących osób. Zachęcam do przeczytania.
    Wszystkiego co dobre.
    Zbigniew Kubik

    • Panie Zbyszku

      Dziękuję za link. Przeczytałem, choć przyznam, że w pośpiechu.
      Osobiście lubię teksty, które mnie uczą czegoś nowego. Im bardziej tekst pomazany, tym dla mnie ciekawszy.
      Rozmowa była sympatyczna. Więcej było w niej pytań niż odpowiedzi. Temat poruszany jest jak rzeka.
      Podoba mi się Pana syntetyczne ujęcię: Jak wiara może stać się idolatrią, ideologią. Wiara jako warunek poznania (człowieka. Boga). Jak nie pomylić narzędzi z celem (teologii z Bogiem).
      Sam jednak zachęcam niewierzących do przyjęcia idei Boga jako hipotezy, która pozwala zrozumieć
      i uporządkować świat. Wierzę, że można pokochać samą idee konceptualną i czerpać z niej intelektualne korzyści.
      Z czasem może przyjdzie wiara.
      Pozdrawiam. Paweł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *