Czy zasadne jest pytanie. Co by uczynił Jezus, gdyby musiał rozstrzygać kwestię wyjścia na wolność pana Mariusza Trynkiewicza? Sprawa jest bardzo trudna. Trzeba dokonać wyboru pomiędzy złem, a złem. Wypuszczenie na wolność, zgodnie z prawem, pana M. Trynkiewicza naraża społeczeństwo na kolejne potencjalne ofiary. Zatrzymanie go wbrew jego woli jest dalszym ograniczeniem wolności i niezgodne z prawem.
W trudnych przypadkach często przychodzi myśl. Jak postąpiłby Jezus, gdyby był obecny wśród nas i musiał dokonać wyboru. Abstrakcyjna koncepcja ta nie jest pozbawiana racji, ale tylko w ludzkim aspekcie. Gdyby ktoś znał odpowiedź musiałby sięgnąć mądrości Boga. Czy jest to możliwe?
Możemy jedynie dywagować w obrębie ludzkich możliwości, a to jest niczym innym, jak ludzka dyskusja bez Jezusa. Kiedy faryzeusze przyprowadzili Marię Magdalenę do Jezusa kompletnie nie mieli pojęcia, jak mądrze postąpi Jezus. Nikomu nie przyszło do głowy, że Jezus powie do Magdaleny: Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd nie grzesz więcej (J 8,11).
Być może Jezus nie dopuściłby do konfrontacji wyboru miedzy złem a złem. Być może pan Mariusz Trynkiewicz zostałby wywieziony na odludzie gdzie ryzyko kolejnych morderstw byłoby mniejsze, a byłby czas na duchowe wyleczenie. Jezus na pewno dałby szanse panu Mariuszowi, tak jak Bóg daje szanse każdemu grzesznikowi.
Człowiek w ocenach popełnia wielkie błędy. Dlaczego? Bo stara się poruszać w obszarze prawa ludzkiego, a ono jest bezduszne. Sprawiedliwość Jezusa jest miłosierdziem, a my ludzie powinniśmy brać przykład od naszego Nauczyciela.
Materiały pornograficzne znalezione w celi to nieudolność więziennictwa albo naiwna, niezgodna z prawem prowokacja. Dziwię się, że dyrektor więzienia jeszcze pozostał na swoim stanowisku. Jeżeli to prowokacja, to dyrektor powinien publicznie zareagować i oczyścić się z zarzutu.
Hmm, czy w tej rzeczywistości jest możliwe roztropne rozstrzygnięcie problemu? Czy stanowiący prawo, decydujący o życiu tego człowieka, zechcą spojrzeć z perspektywy Chrystusa? Zobaczymy.
Wczorajsze doniesienie medialne, o rzekomych materiałach pornograficznych w celi nieszczęśnika, są dla wielu podejrzane. Dla tych, którzy znają rzeczywistość więzienną, wywołują natomiast szeroki uśmiech politowania.
Przeciętny człowiek nie zdaje sobie bowiem sprawy, że magazyny pism pornograficznych są w więzieniu ogólnodostępne. Są niemal w każdej celi. W bibliotece więziennej jest cała masa tych czasopism, które po prostu, zupełnie legalnie, można sobie wypożyczyć, jak każdą inną książkę. Owszem, nie można tam spotkać pism z pornografią dziecięcą. Jak powszechnie wiadomo, osoby skazane za pedofilię, w wiezieniach stanowią najniższą kastę, pozbawioną jakichkolwiek praw w społeczności więziennej.
Gdy słyszę, że do celi, która ma status specjalnego nadzoru, dostarczane są tego typu materiały i służby więzienne się tym chwalą, to nie mam żadnych wątpliwości, że problem wywołany jest na zamówienie. Ujawnienie bowiem takiego faktu pociąga za sobą konsekwencje dla szeregu osób z personelu więziennego, z dyrektorem placówki włącznie.
W normalnych warunkach, wszelkie niedociągnięcia w dopełnieniu obowiązków, tuszuje się na poziomie najniższym. Tutaj mamy sytuację irracjonalną, gdzie strażnicy, donoszą na samych siebie, że są niekompetentni. Pomogli bowiem przeszmuglować do więzienia pismo, które nie jest legalne. Blokowy (oddziałowy) nie tuszuje sprawy, jak to bywało zwykle do tej pory, lecz donosi na siebie do dowódcy, że jest niekompetentny. Dowódca donosi na siebie dyrektorowi wiezienia, że jest niekompetentny. Dyrektor więzienia donosi na siebie ministrowi sprawiedliwości, że nie nadaje się na to stanowisko. Paranoidalna sytuacja. A może jednak sytuacja idealna? Społeczeństwo dochowało się jednostek wyjątkowych, które na wzór epoki minionej, staje na forum i poddaje się samokrytyce. No cóż, każdy wierzy w to, co chce.
A tak z ciekawości zapytam: Jak sobie wyobrażacie dział książek religijnych w bibliotece więziennej?
Jeżeli ktoś wyobraził sobie, że nie ma tam ani jednego egzemplarza Pisma św. w ujęciu katolickim, protestanckim; że jest najwyżej jeden egzemplarz Pisma św. w przekładzie zielonoświątkowców; że nie ma ani jednej książki o tematyce religijnej, napisanej w duchu katolickim; że jest natomiast cała sterta książek i broszur zielonoświątkowców; że całą półkę zajmują książki w duchu scjentologicznym… Jeżeli ktoś ma takie wyobrażenie o bibliotece więziennej, to bliski jest tamtej rzeczywistości.
Pozdrawiam Zbigniew Kubik
Panie Zbyszku
Dziękuję za interesujący komentarz, choć w treści jest wiele smutnej prawdy.
Pozdrawiam. Paweł