Co nierozumne, nie warte zachodu

          Filozoteizm na tyle dojrzał i wyposażył się w narzędzia badawcze (aksjomaty, wnioski), że zaczyna już sam z nich korzystać. Narzędzia te pozwalają na szybką ocenę tematu przed rozpoczęciem jego badania. To pozwala np. na jego odrzucenie, jako nie wartego zachodu.

 

Przykładowo.

Filozoteizm nie zajmuje się materią jako czymś, co istnieje samodzielnie. O materii może mówić w kontekście energetycznych właściwości kłębków energii, które wykazują własności materii. Materii, po prostu, nie ma.

 

Tam gdzie mowa jest o szatanie i aniołach nie odnosi się do ich prawdziwości, uważając, że szatan jak i anioł są pojęciami jedynie konceptualnymi. O tych pojęciach może być mowa jedynie w zjawiskach neurotycznych. Nie jest wykluczone, że sam Stwórca korzysta z tych pojęć.

 

Wykluczanie istnienia Stwórcy eliminuje dalszą dyskusję. Bóg jest logiczną koniecznością istnienia świata (główny aksjomat filozoteizmu).

 

          Za panowanie cesarza Trajana pojawiła się sekta Elkazaja. Nie jest ona interesująca ze względów na powoływanie się na objawienia otrzymane za pośrednictwem księgi wręczonej Elkasaji przez anioła. Opis objawienia przypomina Pieśń o perle zachowaną w Dziejach Tomasza, która wykazuje ślady mitologii partyjskiej (Epifaniusz: Panarion XIX 5,6). Sekta uważa Jezusa Chrystusa za proroka, co sprzyja poglądom np. ebionitów, ale w swej idei dopuszcza działania demona.

 

          Sekta Nikolaicka jest mało udokumentowana. Głosiła nieskrępowaną swobodę obyczajów, co gorszyło judeochrześcijan. Była przeciwko nawet Bogu. Wolność człowieka była traktowana nadrzędnie i bezwzględnie.           Negatywny stosunek do sekty można przeczytać w Apokalipcie Jana: Ale masz tę [zaletę], że nienawidzisz czynów nikolaitów, których to czynów i ja nienawidzę (Ap. 2,6).

 

          Sekta Cerynta (gnostycka) nauczała, że świat nie został stworzony przez Boga, lecz przez bardzo odległą od Niego potęgę (demiurga), która Boga, będącego ponad wszystkim, nie ma. Owszem, uważała Jezusa za wybitnego człowieka, ale cała ich zjawiskowość opisanych zdarzeń jest mitologiczna i nie warta uwagi.

 

          W omawianym okresie sekt było bardzo wiele. Trzeba mieć to na uwadze, gdy analizuje się podłoże rodzącej się myśli chrześcijańskiej. Tezy sekt mąciły w głowach, przywoływały mitologie. Gnostycyzm wprowadzał ezoteryzm, tajemniczość, a  za tym strach przed Bogiem. Poglądy millenarystyczne, o bliskim nadejściu tysiącletniego panowania Królestwa Bożego, które ma być (ponowne przyjście Chrystusa) okresem zbawienia (sądu) i szczęśliwości na Ziemi tworzyły odpowiedni nastrój i niepokój. Św. Justyn (ur. ok. 100 – ścięty ok. 163/167) był zwolennikiem poglądów millenarystycznych.

 

          Czy wobec natłoku informacji, myśli, trendów, doktryn gnostyckich, sekt można było dostrzec, że Jezus Chrystus jak i Jego nauka są w swoim zamyśle niezwykle proste? Co miał powiedzieć zwyczajny wierny, wobec wielu głoszonych trendów, których nie mógł nawet pojąć? Niestety sami apostołowie nie należeli do elity intelektualnej. Do końca nie potrafili rozpoznać w Jezusie Prawdy. Piotr długo się wahał, zanim częściowo zrezygnował z tradycji judaistycznej. Trzymał się kurczowo starego – tradycji.

 

          Doktryną chrześcijańską zajęli się „fachowcy” z całym bagażem wygórowanych własnych ambicji, głupoty, przywiązania do tradycji, ezoterycznych poglądów. W średniowieczu filozof William Ockhama (1285–1349) wypowiedział słuszną sentencję: Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę (brzytwa Ockhama).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *