Kiedy mówi się, że Kościół jest Chrystusowy, to mówi się o czymś, nie do końca, poznanym. To zwrot grzecznościowy. Doktryna chrześcijańska jest autorstwa ludzkiego. Opiera się jedynie na idei Kościoła Chrystusowego. Życie Jezusa Chrystusa, Jego słowa i czyny stały się jej bazą, odnośnikiem. Dzisiaj wiele jest opracowań ukazujących słuszność postawionej tezy. Jak bardzo doktryna odbiega od prawdziwego Kościoła Chrystusowego? Wszystkie przybudówki teologiczne (pochodzenia gnostycznego, mitologicznego) są wątpliwe. Prawdą natomiast jest główne przesłanie Jezusa, o koniecznej powszechnej wzajemnej miłości. Z niej można zbudować obraz świata stworzonego i odczytać jego tajemnicę. Wszelkie osoby towarzyszące, jak np. Jego Matka winny znaleźć należne im miejsca. Nadzwyczajna gloryfikacja Maryi jest nadużyciem, na szczęście nieszkodzącym, ale zamazującym czystość przekazu Jezusa. Oprócz nakazanej wręcz wzajemnej miłości, drugą ważną informacją jest koncepcja Stwórcy wobec człowieka. Wraz z Jezusem zostało wywyższone stworzenie ludzkie do godności dziedzica bożego.
Na tych dwóch przesłaniach należy zbudować doktrynę wiary chrześcijańskiej. Bogu i Jego Synowi należy się nasza wdzięczność i uwielbienie.
Apologeci byli urzeczeni przekazaną im doktryną wiary. Zdawała się, że jest rozsądna. Miała w sobie jeszcze coś z niepoznanego ducha, ezoteryzmu, tajemniczości, magii, transcendencji. To nadawało przesłaniu odpowiedni klimat. Nie rozpoznano jednak, że nauka Jezusa była bardzo prosta. Może za prosta?
Czysta nauka Jezusa jest racjonalna. To co nierozpoznane, to dialog duchowy Ojca z Synem, ale i dziś można wyobrazić sobie zdolności neurotyczne, które pozwalają na rozumienie świata nadprzyrodzonego. Główny konstruktor działania ludzkiego mózgu wyposażył go w autostradę komunikacji z Bogiem. To natchnienia, wizje, nirwana, zdolności paranormalne. Mózg z kolej może kontaktować się ze świadomością i nadświadomością. Możliwości mózgu są jeszcze nie do końca zbadane. Wiemy, że są nieograniczone. Trzeba dbać o ten człowieczy instrument, bo stanowi o człowieku. Kiedy dusza opuści ciało człowieka wyzwoli się w nim pełna zdolność świadomości i będziemy lepiej rozumieli koncepcje naszego Stwórcy. Barierą jest niepoznawalność istoty rzeczy, bowiem nie mają w sobie natury zmysłowej. Mam świadomość kiedy piszę o dynamicznym świecie w przeciwieństwie do ontologicznego jest mało uchwytny. A jednak. Bóg jedynie tchnął swoją moc w postaci energii. To jej przeobrażenie przyczyniło się do obecnego świata. Bóg niczego nie stworzył (jak czarodziej ruchem czarodziejskiej pałeczki), zwłaszcza z niczego, jak sugeruje katecheza (niedorzeczność). Nie musiał. Wszystko uczyniła energia i zasady określone przez Stwórcę. Ta prostota w koncepcji Boga powala. A jednak.
W wielu sanktuariach hinduistycznych umieszcza się w pobliżu wizerunku Ganesza, boga proroctw i rodziny, irlandzką rycinę przedstawiającą Najświętsze Serce Jezusowe. Również Buddyści żywią głęboki szacunek do Jezusa z Nazaretu, Syna Maryi, którego uznają za człowieka współczucia, człowieka mądrości, autentyczne wcielenia tajemnicy człowieczeństwa (Bodhisattwa). Rozpoznają oni bowiem w życiu Jezusa to, co Pan dzisiaj również podkreśla, jako główne przesłanie Jego nauki: konieczność powszechnej, wzajemnej miłości, co dla Buddystów jest głównym celem życia na ziemi.
Dostrzegają w Jezusie człowieka, który wzniósł się na wyżyny człowieczeństwa. Współgra ta myśl z tym, co Pan również dzisiaj podkreśla odnosząc do Jezusa, w którym ” zostało wywyższone stworzenie ludzkie do godności dziedzica bożego. ”
Nieustannie brakuje mi w Kościele podkreślania Człowieczeństwa Jezusa. Razi mnie idealizowanie, odrealnianie Jego Osoby do postaci Boga, który w cudowny sposób wszedł w ciało ludzkie.
Ten infantylny poniekąd obraz Jezusa sprawia, że pragnienie życia na Jego wzór, napotyka u mnie na blokadę. Bo jak ja – człowiek, mogę naśladować Boga? Niewykonalne!
Gdy jednak pojmę Jezusa jako Człowieka, który wzniósł się na wyżyny ludzkiej natury, to perspektywa jawi się już zupełnie inna, realnie możliwa do osiągnięcia. Niedościgniona lecz potencjalnie realna.
Tak. Uproszczenie doktryny to droga, która prowadzi we właściwą stronę. Czyż bowiem Bóg nie jest Bytem prostym?
Wiele dobra Panie Pawle
Zbyszek
Dziękuję za interesujący wpis.
Pozdrawiam. Paweł