Jezus omawia ósme przykazanie: Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie, A co nadto jest, od Złego pochodzi (Mt 5,33–37). Kto czyta ten tekst bez zastanowienia może błędnie odczytać egzegezę Jezusową. Głównie chodzi o to, że wypowiedzi ludzi powinny być jednoznaczne bez ukrytego drugiego dna. W przekazie słownym można ukrywać wiele innych myśli, które mogą być opatrznie zrozumiane. To powoduje niesnaski, kłótnie, pomówienia i pretensje. Fałszywa przysięga, po wykryciu, staje się przedmiotem wieloletnich kłótni. Ludzie urażeni nie potrafią sobie wybaczyć. Jak ona mogła powiedzieć, że mój synek jest niegrzeczny. Obraza może być dozgonna.
Składanie przysięgi może być bardzo niefortunne i niewykonalne. Człowiek w trakcie życia zmienia się, dojrzewa, mądrzeje, a przysięga nadal obowiązuje. Często dochodzi do zerwania przysięgi. Najczęściej to boli. Ktoś zawierzył przysięgającemu. Tymczasem nie sposób przysięgi dotrzymać. Często materia przysięgi zestarzeje się i staje się nieadekwatna do sytuacji. Jezus odradza przysięgania, bo jest to przedsięwzięcie trudne i czasem niewykonalne. Sam jednak zachęca do wierności Bogu: lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi (tamże). Jezus przekazuje też myśl o ludzkich ograniczeniach i słabościach. Tak to już jest. Człowiek z jednej strony jest wielki, a z drugiej słaby jak osika. Ten paradoks tłumaczy dialektyka, pochodząca z Bożego planu. Przez stałe pilnowanie się, stałą czujność człowiek może uniknąć życiowych pomyłek. Trzeba ciągłego wsparcia w modlitwie i samokontroli. Resztę trzeba zostawić Bogu.