Miałem taki okres w życiu, w którym zachwycałem się algorytmicznym ujęciem rzeczywistości. Piękno dostrzegałem w harmonii funkcyjnej. Za pomocą wzorów można opisać zdarzenia fizykalne. Uważałem, dziś wiem, że niesłusznie, że ze wzoru można odczytać prawa przyrody. Owszem, ale działa to w jedną stronę, tzn. za pomocą matematyki można opisać zdarzenie fizykalne, ale w drugą stronę niekoniecznie. Mój błąd skorygowałem, gdy zająłem (43 lat temu) się konstruowaniem krzywej gradientowej z krzywej Schlumbergera (sondowanie geoelektryczne). W wyniku powstała poprawna, praktyczna paletka do ich tworzenia. Pracując nad nią zdałem sobie sprawę, że matematyczny opis krzywej grandientowej nie ma nic wspólnego z opisem rzeczywistości geoelektrycznej. To zwykła manipulacja matematyczna mająca na celu wydobyć większy kontrast w jej przebiegu. Mój ówczesny kierownik działu geofizyki traktował bardzo serio te krzywe dopatrując się w nich informacji fizykalnej. Ja byłem temu przeciwny. Być może moja paletka nie została należycie wynagrodzona, choć wiem, że była ona przez wiele lat użytkowana w zakładzie geologicznym w Kielcach. Ja sam straciłem sympatię kierownika.
Zachwyt nad harmonią algorytmów pozostał u mnie do dziś. Świat jest matematyczny i można go opisywać za pomocą wzorów.
Matematycy mają nawet swój wzór, który opisują jako najpiękniejszy wzór na świecie. Jest nim tożsamość Eulera:
eπi + 1 = 0
Co jest takiego pięknego w nim? W powyższym równaniu wykorzystano trzy działania arytmetyczne: dodawanie, mnożenie i potęgowanie. Co więcej, zawiera ono pięć najważniejszych stałych matematycznych, użytych jednokrotnie: 0, 1, π, e, i.
Trzeba przyznać, że w tym małym zapisie pokazana jest relacja i wzajemna zależność aż pięciu najważniejszych stałych matematycznych. Każda z nich ma w sobie własną tajemnicę niezwykłości. Tu wszystko połączone jest razem. Wiem, że piękno zależności w matematyce niekoniecznie opisuje zjawisko fizykalne. Matematyka sama dla siebie jest piękna i niezależna. Można postawić pytanie, kto jest tego autorem. Tu zaskoczę fanów religijnych? Bóg nie ma z tym nic wspólnego. On sam wykorzystuje matematykę w dziele stworzenia. Nie dziwię się pitagorejczykom, że matematykę podnosili do rangi ezoterycznej.