Moim zdaniem przemiana ustrojowa podobna jest do leczenia choroby, w której lekarstwo przynosi wprawdzie uzdrowienie (demokrację), ale samo w sobie jest też trucizną (jak każde lekarstwo). Ekipa Jaruzelskiego miała wrażenie, że wykiwała Solidarność, a ona cieszyła się, że wykiwała Jaruzelskiego. Ekipa Jaruzelskiego utrzymała apanaże i wpływ na rządzenie, a Solidarność cieszyła się z upadku systemu. Obie strony cieszyły się swoim sukcesem. Gdyby historia potoczyła się inaczej, to trudno jest dzisiaj przewidzieć jej skutek. Stało się. Polska odzyskała wolność. Część społeczeństwa cieszy się z tego. Radykalni pozostali zniesmaczeni.
Tę uzyskaną wolność chce nam odebrać nowy dyktator. Metody są inne, ale zamiary podobne. Zastanawiam się co było i jest gorsze.
Pomimo zwycięstwa nie godzi się znęcać nad umarłymi. Pośmiertne odbieranie tytułów wojskowych uważam za niegodziwe i niegodne chrześcijaństwa. Historia sama oceni Jaruzelskiego. Dla mnie pozostał on generałem PRL. Wystarczy ten przydomek, który umiejscawia go niechlubnie w historii. Wydaje mi się, że im dalej w czasie, ocena będzie surowsza. Tak jak nie można usunąć milionów dokumentów przeciw Jaruzelskiemu i jego ekipie, tak nie można usunąć dokumentów dzisiejszej degradacji państwa polskiego. Naiwna jest dzisiejsza władza wierząc, że przejdą pozytywnie do historii. Cierpieć będą ich rodziny i potomkowie.
Tak ja poprzednio, tak i dzisiaj Kościół zachowuję postawę bierną. Cieszy się z ochłapów, które spadają ze stołu bieżącego pana. Ich polityka jest niezgodna z głoszoną katechezą. Tak jak powiedziała jedna młoda mieszkanka w Jedwabnej: Kościół co roku powinien odprawiasz Mszę za dusze spalonych Żydów przez Polaków. Do Kościoła i w nim rządzących mam wielki żal. Odczuwam wielkie rozczarowanie.