Po 30 latach poszukiwań teologicznych nadszedł czas napisania własnego Credo. Nie jest to jednak proste, bo nie wszystko można zgłębić wystarczająco. Ciągle mam wiele zapytań, wątpliwości. Może za jakiś czas moje credo zostanie uzupełnione? Wszystko co napiszę ma swoje uzasadnienia, które prezentowałem w książkach i na blogach internetowych.
Wierzę w istnienie przyczyny sprawczej (Boga) jako logicznej konieczności istnienia świata oraz wywyższenie człowieka (Jezusa) do roli Aktu działającego jakim jest Stwórca. Bóg jest ideą bezwzględnie potrzebną i logiczną koniecznością istnienia świata. Dla wierzących będzie ona przedmiotem wiary, dla ateistów hipotezą tłumaczącą.
Wierzę we Wcielenie Jezusa Chrystusa jako Akt działający bo Jego koncepcja jest tak absurdalna, że nie może być koncepcją tylko ludzką. Idea zejścia Boga do swoich stworzeń jest w sobie tak nieprawdopodobna, i tak piękna, że nie można jej nie przyjąć do swojego arsenału wiary.
Wierzę, że natura świata rzeczywistego i nadprzyrodzonego jest dynamiczna. Istnieją tylko mocą Stwórcy i są Jego tchnieniem: “moc wyszła ode Mnie” (Łk 8,46), Świat rzeczywisty ma swój obraz ontologiczny, który jest tylko zmysłowym wyrazem istnienia. Materia jest złudzeniem. Każdemu człowiekowi świat jawi się trochę inaczej, bo subiektywnie. Świat nadprzyrodzony jest tylko stanem istnienia. Istnienie to rozpoznanie obecności aktu przez odczuwanie skutków jego działania. Energia jest pochodzenia boskiego. Tylko ona może przenikać dwa światy, rzeczywisty i nadprzyrodzony. Co ma pochodzenie boskie jest umysłowo nieuchwytne dla człowieka. Byty transcendentne można wykrywać w rzeczywistości realnej przez skutki ich działań.
Wierzę, że Akt działający opiera się na pojęciach opisujących doskonałość, mimo że wyrażane są one ludzkim, niedoskonałym językiem.
Wiara pochodzi z ludzkiego pragnienia. “Zastanawiaj się nad słowami wychodząc od rzeczy, a nie nad rzeczami wychodząc od słów” (Misonos z czasów jeszcze przedsokrateńskich, ok. VII przed Chrystusem). W stwierdzeniu tym chodzi o to, aby abstrakcyjnych teorii nie wprowadzać w świat rzeczywisty, lecz odwrotnie. Rzeczy są takie, jakie są, a nie takie, jakie byśmy chcieli. Nie wolno naginać rzeczywistości do teorii abstrakcyjnych. Co jest rozumne, jest rzeczywiste; a co jest rzeczywiste jest rozumne (Georg Wilhelm Friedrich Hegel 1770–1831). Jednak człowiek nie wymyślił Boga, ale odczytał Jego istnienie. To jest najlepszy dowód Jego istnienia w nas, a naszego w Nim: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,25; por. Łk 10,21). Ci „prostaczkowie” najlepiej odbierają misteria mszy, mimo że nie ujmują pojęciowo teologicznego sensu liturgii. Łączy ich czysta miłość i potrzeba całkowitego oddania się Bogu.
Wierzę, że Bóg jest Miłością. Jego narzędziami są: Miłosierdzie, Miłość i dobroć. W powyższej idei człowiek może żyć nadzieją zadośćuczynienia i wynagrodzenia wszystkich krzywd, które zazna za życia. Szczęście jest stanem duszy. Największym szczęściem jest duchowe zaślubienie z Bogiem.
Piekło nie jest karą, lecz dobrowolnym wyborem woli bycia w nieskończonej odległości od Boga. Wierzę w Apokatastazę, czyli w idee pustego piekła. Ofiara Jezusa jest skuteczna i maksymalna.
Podstawą relacji z Bogiem jest modlitwa.
Wierzę w funkcję anielską, mimo braku ich ontologicznego własnego istnienia. Każdy człowiek za życia i w niebie może być powołany do tej służby.
Wierzę, że każdy człowiek jest powołany do zadań określonych przez Stwórcę. Każdy człowiek (zdrowy) otrzymał dar rozumowego oglądu Świata.
Pismo święte jest pismem świętym tylko dlatego, że Kościół uznał je za regułę swojej wiary. Biblia jest wytworem ludzkiego odczytania spraw Bożych, na skutek otrzymanego daru od Boga. Jest ono przepełnione ludzkim pragnieniem Objawienia się Boga. Interesy ludzkie wypaczyły jego pierwotną czystość. PŚ zostało wielokrotnie redagowane, poprawiane. Pomimo tysięcy błędów pozostał w niej duch Boży i nadal może służyć potrzebom doktrynalnym, dydaktycznym i liturgicznym: Nie ma, bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć (Mt 10,26; Łk 8,17; 12,2; Mk 4,22). Z Biblii można bez przerwy czerpać nowe pokłady wiedzy religijnej, ale nie jest to księga przeznaczona do pośpiesznego czytania.
Kościół jest najmniejszym ogniwem wiary przez partykularne interesy szafarzy wiary. Dogmaty są tylko przybliżeniem do wiary, nie mają charakteru niezmiennego. Dogmaty (o ironio) ograniczają pole działania Kościoła.
Całun turyński jest wielką relikwią Jezusa, mimo niepewnego pochodzenia. Wszystko co przemodlone, umiłowane jest nośnikiem boskiej mocy. Apogeum relacji z Bogiem jest bycie w Bogu a Jego w nas.
Wszystko inne co napisałem jest tylko uzupełnieniem i motywacją do wiary.
Nie rozumiem Pawle:
„Wierzę w (…) wywyższenie człowieka (Jezusa) do roli Aktu działającego jakim jest Stwórca.
(…)
Wierzę we Wcielenie Jezusa Chrystusa jako Akt działający bo Jego koncepcja jest tak absurdalna, że nie może być koncepcją tylko ludzką. Idea zejścia Boga do swoich stworzeń jest w sobie tak nieprawdopodobna, i tak piękna, że nie można jej nie przyjąć do swojego arsenału wiary.”
Dla mnie brzmi to jako wykluczające się alternatywy. Albo Jezus był Człowiekiem, z krwi i kości, który dostąpił godności bycia Bogiem w chwili śmierci krzyżowej. Albo był Wcielonym Synem Boga (Bogiem w ludzkiej postaci), który przyszedł, aby odkupić ludzkość? Wybacz, proszę, i rozwiń Swoją myśl.
Zbyszek
Podobnie jest w fizyce. Światło może być strumieniem cząstek albo falą elektromagnetyczną Wszystko zależy od badającego, a nie od światła.
Jezus pozostając człowiekiem został wywyższony do godności Aktu działającego.
Pozdrawiam Paweł