Kiedy na chłodno rozpatruje się przesłanie Kościoła, to rzucają się w oczy jego obsesje seksualną. Publikowane teksty biblijne pokazują raczej faktografię wydarzeń. Mało je jednoznacznych potępień, czy krytycznych komentarzy. Seksualność jest zjawiskiem naturalnym i pochodzi z boskiej koncepcji. Oczywistym celem jej jest prokreacja, ale służy też do integracji i zbliżania się ludzi do siebie. Nie można mówić, że homoseksualizm nie pochodzi od Boga. Bóg uczestniczy przy każdym poczęciu i On jest poniekąd odpowiedzialny za zaistniałe dewiacje. Można przyjąć, że w zamyśle Stwórcy jest dopuszczany różny przypadek. Każda osoba zasługuje na szacunek, bo przez Boga zostaje powołana. Nie rzecz jest w seksualności ale to, co człowiek z nią zrobi i jak ją zagospodaruje. Podobnie ma się rzecz z rodzącymi kalekami. Im również należy się szacunek.
Kościół skrzętnie ukrywał dewiacje swoich kapłanów. To przykład ludzi słabych, który nie potrafili sobie poradzić ze swoimi skłonnościami. Potępiać można ich czyny, bo krzywdzą dzieci, ale nadal pozostają ludźmi z należnym im szacunkiem. Takie zjawiska powinny być leczone. Potrzebna jest pomoc ludziom słabszym, a nie nagonka i potępienie. Trzeba się wsłuchać w głos Jezusa który do grzesznicy powiedział: “Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz! (J 8,11, por. J 5,14). Są to słowa przepełnione miłością do człowieka. Mamy z Kogo czerpać przykład naszej postawy i zachowania.
Seksualność jest zakorzeniona w ludzkich potrzebach. Wiele jest na świecie spraw, które wymagają ludzkiego wyboru. Pomiędzy dobrem a złem jest czasem cienka linia.
Kościół w swej mądrości powinien dostrzegać ludzkie sprawy i potrzeby. Konfrontacja je z boskimi powinna być odniesieniem i inspiracją do naprawy, a nie potępienia.
Zaostrzanie problemów jest szczególną wiwisekscją i upodobaniem, które w sobie jest grzeszne. O tym Kościół powinien wiedzieć. Mówienie o seksie jest pewnym zadowoleniem i rozładowaniem napięć. Co uchodzi zwykłym ludziom kapłanom nie koniecznie.