Nie ukrywam, że inspirację do podejmowanych problemów biorę również z ostatnich własnych doświadczeń. Zrozumiałe, że są one mi bliskie. Jestem bardziej uwrażliwiony na ludzkie problemy. Wyostrzył mi się wzrok i słuch. Wiele razy jest mi wstyd jak dochodzą mnie wieści o cudzych, o wiele gorszych cierpieniach. Jak dotyczy to małych dzieci np.: “Mały Igorek walczy z rakiem” i inne, to chce mi się płakać. Straciłem całkowicie odporność na takie wieści. Chciałoby się oddać cały swój majątek na chore dzieci. Obecnie to mrzonki. Kiesa pusta.
Jak byłem wiele lat temu w Egipcie, jak pozwolono mi wreszcie wyjechać z kraju, byłem zaskoczony ilością kalek, którzy włóczą się po chodnikach miast i żebrzą. Dawałem datki, ale po kilku dniach zorientowałem się, że potrzebujących jest za dużo na moją kieszeń. To problem społeczny, który nigdy nie został rozwiązany. Biedacy byli zawsze. Czy mieści się to w zamysłach Stwórcy? Nie sądzę. Trudno przyjąć, że Bóg o tym nie wie. Bieda jest powszechnym stanem egzystencji człowieka. Na szczęście nie jedynym. To złamana symetria pomiędzy dobrobytem, a nędzą. Bóg dopuścił ten stan, aby człowiek mógł dokonywać porównań i wyciągać wnioski. Takie porównanie zawsze jest pouczające. Ono zmusza to wysiłku, abym być w stanie lepszym. Nie wszystko od człowieka zależy. Aktywność zmusza do podejmowania decyzji, do obrony przed krzywdzącym losem. Liczy się ludzka postawa i działania. Można tę walkę przegrać materialnie, ale nie duchowo. W sumieniu rozgrywa się dramat. Wybrańcy mogą powiedzieć: zrobiłem wszystko co mogłem zrobić, reszta jest dziełem losu i przypadków.
Jeżeli Bóg na to zezwala to z pewnością przygotował na to antidotum. Tym lekarstwem jest ofiara Odkupieńcza Chrystusa. On wziął na siebie ciężar ludzkich zmagań. On jeden może pomóc w sytuacjach beznadziejnych. Trzeba się o tę pomoc zwrócić i wyrazić wolę przyjęcia tej pomocy. Bez tej prośby wszystko rozgrywa się w statystycznej przestrzeni losu, jak w Toto-Lotku, albo będzie dobrze, albo całkiem źle.