Ksiądz Jacek Stryczek był założycielem projektu Szlachetna Paczka i został jego prezesem. Szkopuł w tym, że władzę podjąć sam założyciel, który ma dotkliwą słabość – parcie na władzę. Uprawiał mobbing, zastraszał swoich pracowników. W tej roli się nie sprawdził. Sprawa zakończyła się, na szczęście, jego rezygnacją.
Wokół nas istnieją osoby, które funkcjonują w miarę poprawnie dopóki nie otrzymają stanowisk kierowniczych. Osiągając władzę stają się “potworami”. Z czego to wynika? Najczęściej z kompleksów. Mogą też wynikać z ukrytych genów, czyli predyspozycji, które ujawniają się przy sprzyjających okolicznościach. Na taką postawę ma też wpływ własny życiorys, okresy niespełnienia się oczekiwać, osoby frustrowane, o słabej osobowości.
Znam takie osoby z własnego otoczenia. Osoby które polubiłem, szanuję w sytuacji kierowniczej są nie do poznana. Przede wszystkim są bezwzględne w respektowaniu swoich poleceń i żądań. Poniżanie pracowników niższego szczeblu jest u nich normą. Osób silnych po prostu się boją. Strach napędza u nich chęć odwetu i tak się nakręca spirala złości i nienawiści.
W przypadku Jacka Stryczka dochodzi jego kapłaństwo. Taka postawa, u księdza, czyni zgorszenie. On nie widzi swojej winy i to jest najbardziej przykre. Jak tłumaczył się pan Jacek w wywiadzie telewizyjnym – on był tylko wymagający.
Podobne sytuacje zdarzają się w więzieniach. Straż więzienna lubi się znęcać nad więźniami. Wyczuwają oni przewagę nad jednostkami słabszymi. Przeżył to na własne skórze niesłusznie skazany za morderstwo i gwałt pan Tomasz Komenda. Odsiedział niewinny 18 lat otoczony ludzką nienawiścią. Ile trzeba mieć w sobie pogardy do drugiego człowieka, aby pokazywać swoją wyższość? Osoby takie nie są chyba świadome, że reprezentują najgorszą formułę grzechu. Jak rozliczą się przed Bogiem? Czy oprócz swojej okrutności są ślepi?
Wiele lat temu przyjmowałem w swoim gabinecie młodych, świeżych przedsiębiorców. Rozmawiało się jak równy z równym. Dzisiaj między nami jest bariera nie do pokonania. Mnie spotkało inne zadanie życiowe. Kto wie, czy nie lepsze. Moi dawni znajomi krezusy pozostali w swoim kokonie obojętności, zadufania w sobie. Gdy przyjdzie pora stanąć przed Bogiem ręce ich są puste.
Czy tak trudno pogodzić swoją majętność z ludzką życzliwością. Widać – trudno.