Rozmowa z Bogiem wymaga wyciszenia. Chodzi o to, aby nie zmarnować żadnego boskiego sygnału. Najgłębsze i ciche są najcenniejsze, bo one niosą największe tajemnice. Takie wyciszenie przynosi modlitwa różańcowa. Tylko rozbiegani i nieuporządkowani w życiu nie potrafią odczytać tej modlitwy. Trzeba ćwiczyć umiejętność doznań mistycznych. Na ten temat wypowiadali się wielcy mistycy. Ja podpowiem jedną. Należy całym umysłem i duszą w wpatrywać się w oczy ukochanej osoby (również dziecka). W niewinnych twarzach, w twarzach przepojonych uczuciem można łączyć się w duchu z kochana osobą. To przenikanie wzrokiem jest doświadczeniem duchowym, źródłem informacji o drugiej osobie. Zrozumieć drugiego człowieka to wynik tych doświadczeń. Takie doznania można przezywać również post factum przypominając sobie twarz umierającej kochanej osoby. Ona do nas mówiła, a my ludzie tego nie rozumieli. Po latach wraca ta scena i przychodzi iluminacja. Ona pragnęła naszej miłości, pocieszenia, wsparcia. Plujemy sobie w twarz gdy dochodzimy do takich odkryć. Kochając bliskie osoby uczymy się kochać Boga.
Jak byłem całkiem młody, to zastanawiałem się jak można kogoś kochać nie mając z nim kontaktu. Teraz też tak myślę, ale problem jest w tym, że nie umiemy nawiązywać z Bogiem łączności. On sobie, a my sobie. Tą przepaść można zakopać za życia. Niebo można do siebie przyciągnąć, a wraz z nim odczuwać szczęście i radość.