Łatwo zarzucić mi, że jestem antyklerykałem, ale nie jest to prawdą. Chcę dziś zwrócić uwagę tylko na zjawiska negatywne które towarzyszyły powstawaniu doktryny chrześcijańskiej i działalności instytucji kościelnej, bazując na zdobytej wiedzy, własnych obserwacji i doświadczeniach To co mam zamiar napisać nie dotyczy wszystkim kapłanów. W Kościele, zwłaszcza na niskich szczeblach hierarchii można spotkać wspaniałych kapłanów i sługi Boże. Tym poświęcę inny wykład.
Przez lata głoszenia religii ujawniła się nie do końca zrozumiana koncepcja Stwórcy dotycząca symetrii dobra i zła. Tam gdzie zaistniało zło, tam pojawia się dobro i odwrotnie. Nauka Kościoła tłumaczy konieczność istnienia zła, aby dobro zostało uwypuklone na zasadzie kontrastu. Podobnie jak bez cienia nie można opisać światła. Nie do końca jest to dla wszystkich przekonywujące.
Kiedy Jezus głosił swoją naukę (powstawało dobro, sacrum), równolegle, jego uczniowie walczyli o zajęcie najlepszego stanowiska przy boku Ojca. Jakub i Jan byli pod wpływem marzeń o mesjaszu politycznym, do którego chcieli się przyłączyć przez udział w jego rządach (profanum). Zwrócili się oni do Jezusa słowami: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie (Mk 10,37).
Po śmierci Jezusa ewangeliści opisali działalność Jezusa i Jego naukę, pisząc ewangelie. Do swoich tekstów wprowadzili własne koncepcje teologiczne (głównie Mateusz, Łukasz). Nauka Jezusa został skażona ludzkim oglądem boskich spraw. W Ewangelii Jana zakotwiczyła się panująca gnoza. Z samego początku chrześcijaństwa wkradał się ludzki interes i ludzki zamysł. Doskonała idea chrystianizmu – sacrum szła w parze z profanum ludzkich pragnień.
Do gwałcicieli nauki Jezusa można zaliczyć również św. Pawła i wczesnych teologów i ojców Kościoła. Św. Paweł, który z pewnością zasłużył się w formułowaniu doktryny chrześcijańskiej popełnił szereg błędów (opisałem to w książce pt. Listy Pawła Apostoła w wierze rozmnej świeckiego teologa, Coriolanus 2010). Jezus głosił równość pomiędzy kobietą a mężczyzną. Traktował ich jako dzieci Boże. Paweł pod wpływem faktów historycznych, tradycji nie był do końca przychylny kobietom. Nie miał do nich zaufania. Ograniczał ich statut względem mężczyzn. Narzucał kobietom konieczność odpowiedniego stroju i nakrycie głowy (1 Kor 11,1–16; 1 Tm 2,9). kobietom nie wolno było pokazywać się w miejscach publicznych z odkrytą głową: Każda zaś kobieta, modląc się lub prorokując z odkrytą głową, hańbi swoją głowę; wygląda bowiem tak, jakby była ogolona (1 Kor 11,4–5); Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu (1 Kor 14,35). Paweł podtrzymał historyczną dyskryminację kobiet. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz [chcę, by] trwała w cichości. Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo. Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci; [będą zbawione wszystkie], jeśli wytrwają w wierze i miłości, i uświęceniu – z umiarem (1 Kor 2,12–15). Według jego poglądu; Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi (1 Kor 7,32–34).
Stanowisko Pawła było ortodoksyjne w sprawie wiary: “Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty!” (Ga 1,9); “nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane (1 Kor 4,6). Przyczynił się do dogmatyzacji wiary. Paweł silnie akcentował ontologiczne istnienie aniołów i szatana. Był zwolennikiem dyscyplinowania wiernych: “Dlatego też karć ich surowo, aby wytrwali w zdrowej wierze (Tt 1,13). Niewolnictwo uważał za coś normalnego. Paweł głosił konieczność opłacania kapłanów za ich prace duszpasterską i misyjną, tym samym dał przyzwolenie dla koncepcji opłacania pracowników Kościoła, czyli kapłanów.
Doktryna chrześcijańska ulegała dogmatyzacji. Wprowadzenie celibatu wprowadziło zagrożenie dla normalności ludzkiego życia. Nie łatwo jest panować nad popędem seksualnym. Pojawiło się źródło przyszłych wypaczeń. Apogeum nieczystości pojawiło się ok. X/XI wieku. Z zasady wspomnianej już symetrii dobra i zła powstał zakon cluniacki, a potem zakony żebracze. One to w zasadzie uratowały Kościół. Zło które zakorzeniło się w środku Kościoła, chwilowo zostało pokonane, ale nie na długo. Pojawiła się inkwizycja, która w całości zaprzeczała idei Kościoła Chrystusowego (nie zabijaj). Kościół wprowadził zakazy i nakazy. Sam zajął się działalnością państwową, komercyjną, wojskową. Misyjny charakter Kościoła pozostał w jego tle. Pojawił się obowiązek spowiedzi i inne nakazy, np. bezwzględne posłuszeństwo względem hierarchii kościelnej. Kościół nie tylko oddziaływał na zewnątrz swoich murów, ale oddziaływał w środku na swoich kapłanów. System hierarchiczny podzielił sługi Boże. W większości dobro pozostało w niższych stanach, a zło panoszyło się na jego szczytach. Celibat, sprzeczny z ludzką naturą, doprowadził niektórych do dewiacji. Obecnie ujawniły się tego skutki. Ludzkość nie dorosła do wyrzeczeń. Nie udźwignęła nałożonego krzyża. Pokazała swoją niedoskonałość. Dla wielu, instytucja kościelna jest synonimem zła, miejscem piekła na ziemi. Wykształceni kapłani, którzy przynajmniej rozumowo winni spełniać swoje nałożone obowiązki, sami dają przykład zgorszenia. Co mogą powiedzieć zwykli śmiertelnicy małej wiedzy. Zamiast głoszenia idei doskonałości Boga i wiary z instytucji kościelnych wypływa zło. Ujawniona pedofilia nie jest ostatnim grzechem kapłanów. Ujawniono praktyki gwałcenia i molestowania zakonnic. W Afryce panowała epidemia HIV. Zainteresowanie przeszło na zakonnice, które były “czyste”. Praktyka aborcji ciężarnych zakonnic stała się normą. Kapłani co innego głoszą, a co innego czynią. Pozbawieni normalnego życia erotycznego są nieprzyjemni, niedostępni, wyobcowani. Ciężko integrują się z wiernymi.
Przyszłość szykuje się w nie najlepszych kolorach. Nadzieją są ludzkie sumienia, w których przechowywany jest idea Kościoła Chrystusowego. Kościół nie zniknie, bo wierni z potrzeby serca będą próbowali go reaktywować. Przywrócenie prawdziwej nauki Chrystusowej będzie trwać latami. Kościół sam musi się oczyścić, likwidując błędy popełnione od samego początku powstania swojej doktryny.