Przyznaję się do wielkiej porażki w mojej pracy dydaktycznej. Kiedy uczyłem w liceum fizyki przyszła do mnie matka ucznia prosząc mnie o dodatkowe korepetycje dla syna. Zapytałem, czy syn chce prawdziwej wiedzy, czy tylko odbębnić ze mną zadania? Matka zapewniała mnie o jego prawdziwych intencjach. Odpowiedziałem jej.
– “Jak syn chce nauczyć się fizyki to niech daje lekcje innym“. Ucząc, zmusi się do wysiłku intelektualnego. Powtarzając zagadnienia wielokrotnie sam je zrozumie. Przekazałem tymi słowami matce moje własne doświadczenia.
W I klasie liceum groziła mi na półrocze dwója z chemii. Z tym wiązała się utrata pomocy finansowej ze strony szkoły, która była dla mnie bardzo istotna. Na ostatecznym spotkaniu z nauczycielką poprosiłem ją o życzliwość, zapewniając ją, że się poprawię. Nauczycielka (wspominam ją jako anioła) zaufała mi. Wpisała mi awansem ocenę dostateczną. Pamiętam jak podszedłem do poprawy. Wziąłem do ręki książkę i przyszła refleksja. W książce są zdania oznajmujące. Wystarczy je przeczytać i przyswoić. Proste, ale dla mnie odkrywcze. Jak pomyślałem tak zrobiłem. W trzecim kwartale zgłosiłem się na korepetytora chemii dla kolegów i koleżanek, którzy nie odkryli jeszcze tak prostego klucza zdobywania wiedzy. Wychowawca sam zarządził, że każdy korzystający z mojej pomocy będzie mi płacił 5 zł. za godzinę. Do korepetycji musiałem się przygotowywać. Powtarzając zdobytą wiedzę w czasie korepetycji utrwalałem ją i, przede wszystkim, sam pojmowałem istotę zagadnień. Na zadawane pytania musiałem dedukować i szukać rozwiązań. Nabierałem zdolności dedukcji i wyciągania wniosków.
Podobnie uczyniłem z fizyką. Wziąłem do ręki grubą, jakąś starą książkę od fizyki i zacząłem ją czytać od samego początku. Pamiętam, jak przeprawiałem się przez rachunek wektorowy, zanim rozpoczęła się ciekawsza statyka. Wkrótce zakochałem się w poznawaniu prawd, reguł rządzących światem. Ta miłość pozostała mi do dzisiaj.
Od wiosny tamtego roku zacząłem udzielać lekcji na zewnątrz szkoły za 15 zł. za godzinę. Uczyłem, chemii, fizyki a nawet języka francuskiego. Potem było to dla mnie stałe źródło zarobkowe, do tego stopnia, że w czasie studiów wraz ze stypendium miałem więcej pieniędzy niż będąc na stażu po studiach.
To życiowe doświadczenie chciałem przekazać matce ucznia. Wielokrotnie powtarzałem innym wspomnianą zasadę. W efekcie nikt mnie nie posłuchał. Ja miałem za to możność uczciwego zarobku.
Już jako student V roku uczyłem w liceum w Krakowie. Potem przed obroną pracy magisterskiej w 1972 roku zaciągnąłem się do liceum dla pracujących, a w następnym roku do Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego w Kielcach. Korepetycje prowadziłem potem przez wiele lat, reperując swój budżet. Na Politechnice prowadziłem kurs przygotowawczy na studiach z fizyki.
adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW 13102026290000950200272633 https://zrzutka.pl/z/pawel1949