Pozostaję sobą

          Wydaje się, że miłość jest pojęciem zrozumiałym dla większości ludzi. Tymczasem, za tym pojęciem kryje się olbrzymia treść. Zanim ją zdefiniowano była ona już w obiegu rzeczywistości i bezwiednie była przez człowieka eksploatowana. Należy zwarzyć, że to pojęcie nie ma swojej naturalnej struktury. Jest opisem stanu i relacji. Już przy tym założeniu określa swoją służebną rolę. Jest opisem czegoś innego niż jest sama. Za pojęciem służby kryje się troska. Pod uwagę bierze dobro drugiej istoty. Troska o dobro drugiej osoby wynika z faktu, że własne dobro jest mniej ważne, a przynajmniej nie najważniejsze. Z troską związane są emocje. Pojawiają się w duszy ludzkiej. Ba, oddziałują na fizjologię. Są motorem tworzenia się związków chemicznych, które pobudzają cały organizm człowieka do zachowań zwiastujących radość, uśmiech, czasem iracjonalnych.

          Gdy w sercu pojawia się to uczucie to na nie reaguje cały organizm. Ono ożywia  komórki i daje “powera” do dalszych zmagań życiowych. Niekiedy emocja jest tak duża, że boli. Zdarzają się przypadki, że z miłości może “pęknąć serce”.  Nie miłość, ale zmiany, które czyni, mogą być powodem złych reakcji i zachowań. Może pojawiać się zazdrość, nietolerancja. Jak ktoś nie umie panować nad emocjami, może uczynić wiele złego. Miłość sama w sobie określa relację w imię cudzego dobra. Ten kto miłuje jest bogatszy, wrażliwszy. Ten kto nigdy nie zaznał tego uczucia, do końca życia nie potrafi odnieść się do tego pojęcia. Nawet miłość niespełniona zmienia człowieka. Pozostawia ból, a zarazem wypełnia człowieczeństwo. Człowiek miłujący staje się lepszy, doskonalszy. Nie zgadzam się z poglądem, że miłość może się skończyć. Może osłabnąć, ale zawsze pozostawia ślady.

          Moja pierwsza miłość została w moim sercu do końca mojego życia i nigdy się jej nie wyprę. Owszem zmieniły się oczekiwania, okoliczności, ale każde spotkanie z nią może być kolejnym przeżyciem.  Po latach można ją oceniać. W moim przypadku wypada krytycznie. Dziś wiem, że nie dałaby mi oczekiwanego szczęścia, ale cieszę się z faktu jej zaistnienia. Ona mnie ubogaciła duchowo.

            Miłość może być wielokrotna. Wynika ona z miłości do ludzi. Każda miłość jest inna. Buduje się nią na innych paradygmatach. W wyborze może być trudna. Miłość ma swoje stopnie. Na wyższych stopniach liczą wartości społeczne. Dla mnie miłość do dzieci doszła do granic możliwości. Na samym szczycie jest Miłość  (Chrystusowa) doskonała, bezinteresowna, którą przypisuje się Bogu. Ta Miłość jest wzorcem.  Na samym dole drabiny miłości są emocje, zazwyczaj nie poukładane, banalne, wręcz trywialne i przemijające. Dobrze jak są człowiekowi dostępne, bo kształtują ludzką wrażliwość. Do nich zaliczam miłość do muzyki (gra na skrzypcach, fortepianie), kultury. Miłość do spacerów, oglądu przyrody, podziwu ludzkich osiągnięć. Mogę powiedzieć, że miłuję cały świat, choć niekiedy daje mi się w znak i jest dla mnie przykry.

            Kiedy zrozumiałem, że wszystko co istnieje zawdzięczam Bogu, stał się on dla mnie Istotą bardzo bliską. Nie znaczy to, że nie jestem krytyczny do jego zamysłów. Miłując, pozostaję niepokorny, ale pozostaję sobą.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *