Wolna wola w perspektywie dramatu

          Nie jest łatwo osobie, takiej jak ja, o silnej osobowości pogodzić się, że nie ma się wiele do powodzenia we własnym ludzkim losie. Coraz bardziej jestem przekonany o panującym determinizmie, który ogranicza ludzkie działania. Człowieka atakują niechciane choroby, przeciwności losu, tragedie. Prawdą jest, że człowiek może w każdej chwili zakończyć swoje życie i przerwać ciąg zdarzeń losowych. Takie rozwiązanie nie jest żadnym bohaterskim wyczynem i warto wybrać inną drogę egzystencji. Jeżeli naprawdę determinizm jest faktem, to warto wykorzystywać to, co jest człowiekowi dostępne. Z życia uciążliwego zrobić życie ciekawe. Koleje losu, przeciwności, trudności, a nawet upadki mogą stać się przedmiotem wręcz fascynacji. Wystarczy, że własne życie postrzega się jako dzieło literackie.  Człowiek jest jego bohaterem i gra w nim główną rolę. Im więcej emocji i przeciwności tym lepsza literatura. Fakty z życia nie  można zmieniać, bo są losowe, ale można je spostrzegać z innej perspektywy. Każdy nowy cios można odbierać jako wątek opowieści, a nie jako doznanie osobiste.  Takie psychologiczne ujęcie własnego losu dystansuje od realizmu życiowego. W ten sposób pozostaje się panem własnej literatury. Realne cierpienia spostrzegane przez ekran literatury tak nie bolą. Ważniejszy staje się odbiór wątków literackich. W tym odbiorze człowiek ma pełną swobodę woli. Można porównywać, nie ludzkie cierpienia i trudy, ale scenariusze i odczucia z nimi związane. Czy nie jest ciekawsze dzieło biednego, stroskanego, chorowitego od bogatego, znudzonego życiem, realizującego się głównie ochronie swojego dobytku?

          Mam za sobą ciekawe spotkanie z Michałem Sołowowem, jednym z najbogatszym Polaków, w czasie w którym funkcjonował jeszcze jako zwyczajny obywatel. Zwrócił się do mnie, wręcz z wyrzutem, że w zawodzie informatycznym nie dorobiłem się majątku. Pomyślałem sobie w duchu, że moje życie nie wymaga stałej ochrony jak jego. Z moim dorobkiem czuję się wolny i nieskrępowany.

           Przykładem człowieka, który nie miał wygórowanych potrzeb był filozof, cynik, Diogenes z Synopii (413 –323 przed Chr.). W jego filozofii poczucie szczęścia było w innym miejscu niż przeciętnego obywatela. Jego skrajnych poglądów nie popieram, ale w jego filozofii jest coś na rzeczy.

          Do omawianej perspektywy patrzenia na własne życie bardzo nadaje się retoryka stosowana w teatrze rapsodycznym (wyrażająca się w trzeciej osobie, on, ona, ono/oni). Mówiąc o sobie: to jego życie, jego dokonania, to jego śmierć.

           Omawiany zabieg psychologiczny jest tylko terapią na ewentualne stresy. Niektórzy nie potrafią sobie z nimi poradzić. Stres nie pozwala jasno myśleć i staje się trucizną dla umysłu i całego organizmu. Zmącony umysł jest podatny na nieracjonalne postępowania. 

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *