Jak już wspominałem, perykopa Rdz 20 – “Abraham w Gerarze” została powtórzona przy opisie historii Izaaka. Zmieniono tylko bohaterów opowieści. W tym rozdziale to Izaak (poprzednio była mowa o Abrahamie) udał się do Geraru, króla Abimeleka. Izaak ze względów bezpieczeństwa namawia swoją piękną żonę Rebekę (poprzednią mowa była o Sarze), aby udawała jego siostrę. Takie powielanie tematyczne świadczy, że hagiografowie budowali swoje opowieści z kawałków tradycji, adoptując je według potrzeb narracyjnych.
Hagiograf pisze jak Izaak stał się człowiekiem zamożnym, podkreślając przy ty stałą Opatrzność Boga. Okoliczni wodzowie zabiegali o jego przyjaźń.
Syn Izaaka Ezaw chodził własnymi drogami. Wbrew oczekiwaniom rodziców wziął sobie za żony dwie Chetytki z poza rodu izraelskiego: “Były one powodem zgryzoty Izaaka i Rebeki.” (Rdz 26,35).
Umierający Izaak chciał przekazać schedę rodzinną najstarszemu synowi Ezawowi, którego bardziej miłował niż Jakuba. Rebeka namówiła Jakuba do mistyfikacji postaci i w sposób nieetyczny pozyskania błogosławieństwa ojca. Ezaw po powrocie z łowów (Rdz 27,30) dowiedział się o fortelu Jakuba i wpadł w gniew i groził zabiciem brata. Aby uniknąć tragedii Jakub ucieka z domu przed gniewem brata.
Czytając tę opowieść warto zastanowić się, co chciał przekazać hagiograf i jakiej idei to miało służyć. Wydaje się, że Bóg wyżej ceni asertywność, chęć działania, postawę dynamiczną od postawy nijakiej, bladej, pasywnej. Świat musi się rozwijać. Do tego potrzebni są ludzie odważni, nawet jak nie postępują do końca etycznie. W bilansie strat i zysków tworzy się nowa jakość – postęp. Hagiograf nie chwali czynu Jakuba, ale pokazuje realność zdarzeń.
Paradoksem jest wykorzystywanie zła dla czynienia dobra. Zło jest jak brud, wszędzie go pełno. Niepodobna, aby się nim nie pobrudzić. Zło jak brud, stale towarzyszy ludzkiemu życiu, ale ze zła można czynić dobro. Pokonując zło można się uszlachetniać. Można podać wiele przykładów dobra powstającego ze słabości ludzkiej. Np. aby narodziło się nowe życie, ile plemników musi zginąć, które tak samo są istotami żyjącymi. Aby życie było kontynuowane, ile istot żywych musi być zjedzonych? Aby powstała Ziemia, ile gwałtownych procesów musiało zaistnieć, ile ognia, kataklizmów. Ewolucja pochłonęła miliardy istot żywych. Ludzkie życie musi się zmagać z przeciwnościami losu. W trudzie zdobywa się pożywienie, a z bólami porodowymi kobiety muszą się zmagać (por. Rdz 1,16-17). Taka rzeczywistość była uczciwie zapowiadana przez hagiografów. Proszę przypomnieć sobie opis trudu samego Boga w akcie stworzenia: “A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. ” (Rdz 2,2). Może komuś nie bardzo się to podoba, ale tak już jest. Brak akceptacji rzeczywistości jest po prostu nierozsądne.