W oglądzie pozabiblijnym podoba mi to, że nie akcentuje się zdarzeń cudownych i nie interpretuje się cudów w kontekście wiary, a nawet podchodzi się do nich sceptycznie. Nie znaczy, że całkowicie się od nich odcinam.
Prawdziwe wielkie, niepodważalne cuda to: stworzenie świata, pojawienie się fenomenu życia (w tym powołanie istot rozumnych), Zmartwychwstanie Jezusa. Inne cuda, których jest bez liku, są cudami wynikające z Opatrzności Bożej lub dydaktyki, które nie są tak widowiskowe, a mają raczej charakter duchowy (stąd subiektywny). Mają znaczenie indywidualne i rozgrywają się w ludzkich sercach i w duszach.
Cuda opisywane w pobożnej literaturze mają wymiar spektakularny, propagandowy, które dla osób prawdziwie wierzących nie mają większego znaczenia. Mogą być związane z przekonaniem, że wiara powinna opierać się na osobistych doświadczeniach i relacji z Bogiem, a nie na zewnętrznych znakach.
Cuda opisane w ewangeliach były adresowane do prostych ludzi (Żydów, prozelitów), osób którzy dopiero zapoznawały się z Dobrą Nowiną
Lektura samych opisanych cudów jest sensacyjna, ale mało przekonywująca dla osób myślących racjonalnie. Jest jak ziarno (Mt 13,1–9) rzucone na słabą glebę. Szybko traci na znaczeniu.
Niektórzy nie chcą nic słyszeć o Bogu twierdząc, że szkoda na to czasu (ziarno podeptane na drodze lub wydziobane przez ptaki). Cała wiedza jest nieracjonalna, nieuchwytna i jakby z księżyca. Nie potrafią rozeznać prawdy, odróżnić skutków od przyczyny. Nie dostrzegają obecności i działania Boga w świecie rzeczywistym. Wszelkie informacje o Bogu są bezsensowne, nierealne. Uważają, że religia jest bajką stworzoną przez człowieka.
Kto w swojej duszy zaakceptował Jezusa jako Syna Bożego i Jego nauki, mniemam, że będzie Go kochał i szanował przez całe życie, pokazując tym znaczenie osobistej wiary i głębokiego wewnętrznego przekonania.
Autentyczna duchowość opiera się na wewnętrznych doświadczeniach i osobistym kontakcie ze strefą transcendentną, a nie na zewnętrznych manifestacyjnych znakach czy cudach.